Dąb dla porucznika
Był nauczycielem, komendantem straży pożarnej i uczestnikiem walk 1939 r., zamordowanym przez NKWD. Wydarzenie wpisało się w obchody 83 rocznicy zbrodni katyńskiej. Posadzenie dębu poprzedziły uroczysta sesja rady miasta. - 80 lat temu świat dowiedział się o zbrodni popełnionej przez Sowietów w lesie katyńskim, o mordzie dokonanym na elicie Wojska Polskiego i narodu polskiego. Informowali o tym inni mordercy naszego narodu - Niemcy, którzy odkrycie miejsca masowych grobów wykorzystali do celów swojej propagandy - mówił Paweł Kędracki, burmistrz miasta. Przypomniał, że w wyniku zbrodni katyńskiej dokonanej wiosną 1940 r. przez funkcjonariuszy policji politycznej Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich od strzału w tył głowy zginęło blisko 22 tys. obywateli państwa polskiego, w tym ok. 14,5 tys. jeńców wojennych i ponad 7 tys. cywili.
– Praktycznie każda miejscowość w Polsce w wyniku tej zbrodni kogoś straciła. W przypadku Parczewa były to osoby, które odgrywały znaczące role, aktywne w lokalnym środowisku. Dziś chcemy uczcić B. Uruskiego, przedwojennego działacza społecznego, nauczyciela, strażaka i harcerza, współpracującego z młodzieżą, nietuzinkową postać naszego miasta – podkreślił P. Kędracki.
– Do niedawna mogliśmy powiedzieć, że nam, współcześnie żyjącym, trudno wyobrazić sobie ogrom tej zbrodni, ale patrząc na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, na Ukrainie, możemy śmiało powiedzieć, że historia kołem się toczy. Wojna niesie śmierć, krew i łzy. A zbrodnie i mordy Sowietów spotykają również dziś żołnierzy i ludność cywilną – zaznaczył burmistrz. Zwrócił się do obecnej na sali obrad młodzieży: – Warto uczyć się historii, warto być jej świadomym, warto wiedzieć, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy. A przede wszystkim trzeba uczyć się wyciągać wnioski z przeszłości. Tak, by w oparciu o tę wiedzę budować dobrą przyszłość narodu polskiego.
Wymazać Polskę z mapy
Cel zbrodni katyńskiej był jednoznaczny: fizyczna eksterminacja nie tylko oficerów Wojska Polskiego, ale także przedstawicieli elity intelektualnej międzywojennej Polski. Wśród zamordowanych znajdowali się liczni naukowcy, lekarze, inżynierowie, artyści. – Władze ZSRR wiedziały bowiem, że ludzie ci będą walczyć o wolną Polskę i kierować ruchem oporu wobec okupantów. Pozbawieni przywódczej warstwy Polacy mieli już nigdy nie odzyskać swojej niepodległości. Dlatego Katyń uznajemy za zbrodnię ludobójstwa, bo miała na celu fizyczną likwidację narodu polskiego – wyjaśniał dr hab. Mirosław Szumiło, prof. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, reprezentujący Instytut Pamięci Narodowej. Zamiarem Związku Sowieckiego było definitywne wymazanie Polski z mapy Europy.
Zbrodnia katyńska miała być ukryta przed światem. – Stało się jednak inaczej. Dzięki temu, że w 1941 r. Niemcy zaatakowali Związek Sowiecki i wdarli się w głąb jego terytorium, gdzie odnaleźli masowe groby. Oficjalnie ogłosili to w radiu 13 kwietnia 1943 r., informując o odkryciu dołów, w których w 12 warstwach ułożone były ciała oficerów polskich. Byli w mundurach, częściowo związani, wszyscy mieli rany od strzałów rewolwerowych w tył głowy. Niemcy chcieli wykorzystać to propagandowo przeciwko Sowietom i zdobyć przychylność Polaków – zaznaczył historyk.
Przez kilkadziesiąt lat od odkrycia dołów śmierci władze ZSRR zaprzeczały swej odpowiedzialności za mord na obywatelach polskich i obarczały nią Niemców. Dopiero w 1990 r. sowiecki przywódca Michaił Gorbaczow oświadczył, że była to zbrodnia stalinizmu. – Kłamstwo katyńskie miało szczególne znaczenie w Polsce Ludowej. Ujawnienie prawdy przekreśliłoby przekonanie o „wyzwoleniu” Polski przez Sowietów – tłumaczył M. Szumiło. Dopiero w 1992 r. prezydent Rosji Borys Jelcyn przekazał stronie polskiej kopie najważniejszych dokumentów dotyczących sprawy katyńskiej.
– Rosyjskie metody prowadzenia wojny z innymi wolnymi narodami nie zmieniły się. Zbrodnie żołdaków Putina na Ukrainie – w Irpieniu i Buczy – popełniono metodą katyńską, strzałem w tył głowy. Nadal ten zbrodniczy system w jakimś sensie funkcjonuje – przekonywał historyk.
Żołnierz, nauczyciel i działacz
Wśród ofiar zbrodni katyńskiej był B. Uruski, urodzony w 1894 r. w Galicji. – Jednocześnie szlachcic, hucuł, góral i Polak – opowiadał Stanisław Jadczak. Większość swojego życia spędził w wojsku. – Rodzice wysłali go do polskiego gimnazjum w znajdującej się w zaborze austriackim Kołomyi. Z gimnazjum przeniósł się do armii, do powstających w Galicji Legionów Polskich. Potem został wcielony do wojska austriackiego. Bił się w krwawych bitwach z Włochami, którym na pomoc w 1915 r. przyszli Francuzi. Podczas jednej z nich dostał się do niewoli. Stamtąd trafił do armii Hallera, z którą przyjechał do Polski – opisywał historyk. B. Uruski walczył na froncie wschodnim z bolszewikami. Uczestniczył w bitwie warszawskiej w 1920 r.
Po zdemobilizowaniu skończył seminarium nauczycielskie w Stanisławowie i został skierowany do pracy na terenie województwa lubelskiego. – Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości na terenie Lubelszczyzny panował powszechny analfabetyzm. W szkołach rosyjskich nie uczono w języku polskim. Posyłanie dzieci do takich placówek było dyshonorem dla mieszkańców Kongresówki – zwrócił uwagę S. Jadczak. W okresie międzywojennym B. Uruski przyjechał do Parczewa i zaczął pracę jako nauczyciel w szkole podstawowej. – Warto zauważyć, że w tej szkole w latach 20 uczyło się aż tysiąc uczniów. Takie były wtedy potrzeby – mówił historyk. B. Uruski prowadził w Parczewie także drużynę harcerską, angażował się w działalność krajoznawczo-turystyczną i sportową, był komendantem miejscowej straży pożarnej. – Miał rower, zachęcał rodziców do kupowania rowerów dzieciom i organizował wycieczki po okolicy – opowiadał S. Jadczak.
- Uruski we wrześniu 1939 r. walczył jako podporucznik 34 Pułku Piechoty w Białej Podlaskiej. Wzięty do niewoli przez Armię Czerwoną został wywieziony i internowany w Kozielsku. Stamtąd przewieziony 29 kwietnia 1940 r. do lasu katyńskiego i zamordowany przez NKWD. Jego szczątki zostały odnalezione i zidentyfikowane w 1943 r. pod numerem 404. Na parczewskim cmentarzu znajduje się symboliczne miejsce spoczynku B. Uruskiego.
Punktem kulminacyjnym uroczystości, które odbyły się 12 kwietnia, było posadzenie dębu pamięci porucznika przy pomniku upamiętniającym odzyskanie przez Polskę niepodległości.
HAH