Daleki, a zarazem bliski
O tym, że na przestrzeni wieków prawda o Jednym Bogu w trzech Osobach nie była dla katolików jedynie katechizmową formułą, świadczyć może choćby fakt, że gdy w III i IV w. pojawiły się osoby negujące prawdę o Bogu w Trójcy Jedynym, w jej obronie stanęły rzesze katolików – od papieża poczynając, na przekupce z targu kończąc. Naoczny świadek tych wydarzeń św. Grzegorz z Nyssy pisał, że w mieście, w którym wówczas żył, nie sposób było wymienić pieniądze, kupić chleb lub zarezerwować wstęp do łaźni, by z miejsca nie być wciągniętym w spory dotyczące tajemnicy Trójcy Świętej.
Co zatem mówi nam słowo Boże, którym karmi nas Kościół w to podniosłe święto? Po pierwsze, że Bóg jest dla nas ludzi wielką i pociągającą, ale przez nikogo do dziś nie rozszyfrowaną Tajemnicą. Im bardziej staramy się Go pojąć, tym bardziej wpadamy w pułapkę naszych ludzkich schematów i uwarunkowań. W dzieciństwie, w słusznie mienionej epoce PRL-u, wśród dziatwy szkolnej kolportowano sowiecką gazetkę „Ogoniok”. W jednym z jej numerów umieszczono sugestywny, propagandowy obrazek przedstawiający Gagarina na orbicie ziemi, który przywiązany do rakiety unosi się w stanie nieważkości, pilnie rozglądając się na wszystkie strony bezkresnej przestrzeni międzyplanetarnej. Pod obrazkiem umieszczono wymowny napis, który miał stanowić konkluzję wnikliwych poszukiwań sowieckiego astronauty: „BOGA NIET!”. I trudno się tym razem nie zgodzić z bohaterem ZSRR. Takiego Boga, który byłby częścią naszego świata czy – jak kto woli -wszechświata nie ma! My ludzie operujemy pojęciami naszego świata, a On nie jest naszym światem. Uwikłani w czas i materię szukamy go w naszej czasoprzestrzeni, a On jest poza przestrzenią i światem. Ten błąd zresztą to podstawowa pomyłka tzw. ateistów.
Istnieje ryzyko, że tworząc sobie obraz Boga według naszych wyobrażeń, możemy ostatecznie stworzyć Jego fałszywy wizerunek, który z kolei stanie się przyczyną naszych rozczarowań, a nawet utraty wiary. Bo jeśli ktoś stworzy sobie obraz Boga rozumianego jako po ludzku pojmowane dobro, to może mieć problem z nieszczęściami nawiedzającymi świat, epidemiami, wojnami, kataklizmami, śmiercią bliskich czy np. niepełnosprawnością, zwłaszcza dzieci. Ten, kto obraz Boga odmaluje jedynie farbami bezdusznej sprawiedliwości, będzie pytał dlaczego On nie reaguje, dlaczego milczy. Uroczystość Najświętszej Trójcy daje wyjątkową okazję, by pomodlić się o dar pokory, który pomaga stanąć wobec Pana Boga ze świadomością wyrażoną w liturgicznym śpiewie: „Święty, święty, święty”, co właściwie należałoby przetłumaczyć „Inny, Inny, Inny”. I druga myśl: prawda o Trójcy Świętej przekonuje nas, że ten niepojęty i wydawałoby się daleki Bóg nie jest zamkniętą w sobie monadą. Żyje jako wspólnota trzech osób. Ponieważ zaś tylko w relacji do drugiego może mieć miejsce agape, czyli miłość gotowa do poświęcenia i ofiary, św. Jan nazywa Boga Jedynego w Trójcy Miłością. Ta Miłość „wylewa się” z Niego bez ustanku. Miłość to sposób istnienia Boga. Dzięki temu możemy i my cieszyć się bezinteresownie ofiarowanym nam darem życia. Dzięki tej Miłości możemy również przekraczać nasze egoizmy, poświęcać się dla siebie wzajemnie, kochać i przebaczać sobie. Ten INNY od nas, stworzeń, Bóg, dzięki Miłości, która uosabia się w Duchu Świętym, mieszka w naszych sercach. Tak daleki, a przecież tak bliski. Jakie to szczęście być chrześcijaninem, który doświadczając Miłości Trójcy Świętej, może ujrzeć, jak przez rąbek uchylonej kurtyny, odblask Tajemnicy Przedwiecznego.
ks. Wojciech Hackiewicz