Rozmaitości
Źródło:
Źródło:

Dar, głębia i dobro

O potrzebie wpierania ludzi w ramach działania fundacji DONUM, mającej siedzibę w Siemiatyczach, a działającej m.in. w Mordach w pow. siedleckim, mówi jej prezes Ewa Elżbieta Jarocka.

 
Dlaczego zdecydowała się Pani na powołanie fundacji?

Fundacja DONUM jest niejako kontynuacją prowadzonej przeze mnie Pracowni Edukacyjnej Donum. Została powołana dzięki fundatorom, którzy uznali, że warto, aby moje działania trwały.

 Skąd nazwa DONUM?

Rejestrując Pracownię Edukacyjną szukałam właściwej nazwy. Chciałam, aby była ona związana z dawaniem. Moja mama często powtarzała, że wszystko, co człowiek robi, wraca do niego: i dobro, i zło. Chciałam więc robić coś dobrego, żeby wracało dobro. Rozważałam, w jakim języku „dar” brzmi najlepiej – spodobało mi się po łacinie. Ponieważ Fundacja stanowi niejako kontynuację działań Pracowni, stąd Fundacja DONUM – jak dar.

Fundacja istnieje od 2009 r. Statut szeroko określa zakres działalności. Ale mówiąc krótko – chodzi o niesienie pomocy drugiemu człowiekowi i wychodzenie naprzeciw wielu jego potrzebom.

 Czy fundację można wesprzeć przekazując 1% podatku?

Niestety nie, ponieważ nie posiada ona statusu organizacji pożytku publicznego. Można natomiast wpłacić darowiznę – zainteresowanych zachęcam do kontaktu.

 Jakie projekty zostały już zrealizowane przez Fundację DONUM?

„Zdrowe ciało i duch bogatszy” to nasz pierwszy projekt – realizowany tuż po zakończeniu procedur rejestracyjnych, w drugiej połowie 2009 r. Jego celem było promowanie wśród młodzieży zdrowego stylu życia oraz edukacja w kierunku przeciwdziałania narkomanii. Program „Wiejska świetlica uczy nas życia”, realizowany w 2010 r., dotyczył funkcjonowania wiejskiej świetlicy środowiskowej przy parafii w Hadynowie. Natomiast w minionym roku realizowane były trzy projekty. Pierwszy z nich „Na dobrej drodze do normalności”, skierowany do dorosłych, dzieci i młodzieży, dotyczył tematyki przemocy w rodzinie, zmiany postaw społecznych i niesienia konstruktywnej pomocy. Odbiorcami dwóch pozostałych: „Aktywność bycia u schyłku życia” oraz „Kultura dla Seniorów” byli starsi. Za cel miały aktywizację życia poprzez różnorakie formy aktywności, a tym samym przeciwdziałanie izolacji i samotności seniorów. I było aktywnie. Zgodnie z moim pomysłem w ramach programu „Aktywność bycia u schyłku życia” zawiązała się grupa teatralno-kabaretowa.

 Co dzieje się obecnie?

W trakcie realizacji są dwa projekty. Pierwszy z nich, dofinansowany ze środków samorządu województwa mazowieckiego, jak wskazuje tytuł – „Źle jest pić i bić, uczmy bez przemocy żyć” – dotyczy tematyki przemocy. Działania o charakterze pomocy indywidualnej i grupowej wspierają zadania zespołu interdyscyplinarnego ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Drugi projekt jest pierwszym przedsięwzięciem realizowanym ze środków Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. Jest niewątpliwie moim sukcesem, dlatego mówię o nim ze szczególną radością. Otóż o środki z FIO stara się co roku około 4 tys. organizacji z całego kraju. Pisząc ofertę postanowiłam, że będzie to swego rodzaju rozeznanie. Miałam poprosić o kartę oceny merytorycznej, jako instruktaż, co powinnam udoskonalić. Po ogłoszeniu wyników długo nie mogłam wyjść ze zdziwienia. Okazało się, że według punktacji moja oferta znalazła się na piątej pozycji. I dzięki temu trwa realizacja zadania „Aktywność Seniora zadziwi juniora”. Obecnie uczestnicy korzystają z zajęć na basenie. Planowane są także zajęcia rekreacyjno-usprawniające na sali gimnastycznej i siłowni, spotkania grupy teatralno-kabaretowej, chóralne i zajęcia informatyczne. Będzie też wyjazd do kina, do teatru w Lublinie i na wycieczkę krajoznawczą. Nie zabraknie imprez świątecznych – będą to uroczyste obchody Dnia Seniora i spotkanie bożonarodzeniowe.

Poza tym czekam na ocenę merytoryczną innych złożonych wniosków. Jeśli przejdą – to coś nowego przede mną.

 Proszę powiedzieć o planach na przyszłość.

Właściwie jeśli chodzi o działania, to zajmuję się chwilą obecną. Planuję, realizuję i rozliczam. Życie zaś płynie i pojawiają się różne zdarzenia, przemyślenia. Czasem stanowią źródło dla kolejnych projektów. Działania DONUM możliwe są dzięki środkom pozyskiwanym z różnych funduszy. Będę więc dostosowywała swoje pomysły do tematyki ogłaszanych konkursów. A co jeszcze przyniesie przyszłość? Kiedyś sądziłam, że bywa przewidywalna. Doświadczyłam jednak, że tak nie jest. Nie planuję więc konkretnych działań. A w sferze marzeń mam trochę pomysłów.

 Zwiększa się liczba podmiotów ubiegających się o dotacje. Co jest gwarantem sukcesu?

Przede wszystkim trzeba projekty pisać i składać. Liczą się ciekawe pomysły i na pewno doświadczenie. Jednak nic nie udałoby się zdziałać, gdyby nie inni ludzie. Wszystkie projekty, które złożyłam z ramienia fundacji, napisałam sama, ale nie mogłabym tego zrobić, nie mając ciekawych osób do współpracy. Jest wielu ludzi aktywnych, twórczych i otwartych. Stanowią bazę moich działań – podobnie jak potencjalni beneficjenci, czyli ci, do których są one skierowane.

Pierwszymi odbiorcami projektów były dzieci i młodzież z racji mojego zawodu – lubię poszukiwać różnych ścieżek wychowawczych, a ponieważ z nimi pracuję na co dzień, łatwiej mi wyjść na przeciw ich oczekiwaniom. Jeśli zaś chodzi o starszych, staram się przyjąć postawę pokory wobec starości, zgłębiać jej tajemnicę. Seniorzy, dla których organizuję atrakcje, już się nie obrażają za to słowo. W starości jest bowiem głębia płynąca z doświadczenia. Odkąd pamiętam, mama uczyła mnie szacunku do ludzi starszych. Niedawno Ją pożegnałam, a od chwili Jej odejścia działania na rzecz ludzi starszych nabrały jeszcze innego wymiaru. Wymiaru tęsknoty. To też szczególny sposób darowania. Wiem, że każda wycieczka, sztuka teatralna czy inna przygoda może być ostatnią. Móc uczestniczyć w organizowaniu radości to niezwykłe doświadczenie. Chciałabym mieć udział w obaleniu przekonania, że świat należy wyłącznie do młodych.

 Jak radzi sobie Pani w chwilach, gdy pojawiają się trudności?

Bywają problemy tzw. techniczne, które wymagają dodatkowego wkładu pracy lub jakiejś zmiany – nie cieszą mnie one, czasem złoszczą, ale nie są istotne dla mego życia, bo nie ranią. Trudniej jest, gdy dotyczą relacji z ludźmi. Ogarnia mnie smutek, kiedy okazuje się, że ktoś zawiódł. Na to nie mam recepty, zawsze mnie to boli. Rozważam, jaki popełniłam błąd, jak w tej sytuacji postąpić. W pierwszych emocjach planuję też często zaprzestanie działań i długo wszystko rozważam. A potem wyciągam wnioski i znowu próbuję.

 W ludziach najbardziej ceni Pani…

…wartości! Ważne są dla mnie intencje i szczerość. Pamiętam, jak od dzieciństwa zastanawiałam się, dlaczego podobają mi się ludzie, którzy nie zawsze są ładni. Zwracałam uwagę na wyraz twarzy. Dziś wiem, że szukałam głębi. Lubię więc w ludziach głębię i zamyślenie. To wszystko tworzy – jak lubię mawiać – szkielet wewnętrzny. A gdyby jeszcze dodać do tego odwagę…

 Co jeszcze pragnie Pani zrobić w ramach fundacji, po prostu dla innych?

Jak już mówiłam, nie wiem, co przyniesie życie, w jakim środowisku będę mieszkała, kto stanie na mojej drodze, z jakimi potrzebami i jakich ludzi pozyskam do współpracy. Nawet mając potencjał, w pojedynkę nic nie zdziałamy.

Zawsze chciałam, aby dzięki moim projektom ludzie doświadczali czegoś, czego jeszcze nie otrzymali od życia. Kiedyś realizowałam projekt bożonarodzeniowy z paczkami dla emerytów i osób samotnych. Potem jedna z uczestniczek ze wzruszeniem opowiadała, że ona po raz pierwszy w życiu dostała prezent od mikołaja. Marzy mi się dawanie takiej właśnie radości.

A teraz mam przecież szczególne orędownictwo w Niebie. I ciągle słyszę, że wszystko do mnie wróci, choć chciałabym, żeby wracało tylko dobro…

 

Dziękuję za rozmowę.

KL