Rozmaitości
Dawać z siebie

Dawać z siebie

Od kilku miesięcy zmagam się z chorobą nowotworową piersi. Jestem już po operacji i leczeniu chemioterapią. Na szczęście na razie wszystko jest w porządku. Dużo myślałam o ruchu amazonek. Waham się czy warto skorzystać z tego pomysłu? Magdalena

Choroba – sama w sobie – często w radykalny sposób zmienia dotychczasowy system wartości. Choroba nowotworowa zwłaszcza. Amputacja piersi to silny wstrząs psychiczny, ogromne przeżycie dla każdej kobiety. W walce z nią niezwykle ważna jest jej świadomość: Czym ona jest? Jak się ją leczy? Jak będzie wyglądać moje życie? Czy mam z kim o tym porozmawiać… I chociaż na wiele pytań zna Pani już odpowiedź, to myślę, że zamiar zgłoszenia się do ruchu amazonek jest jak najbardziej godny wzmocnienia.

Pacjentki po zakończonej hospitalizacji często pozostają zdane na własne siły i pomoc rodziny oraz znajomych – nie zawsze umiejących radzić sobie z własnymi przeżyciami. Niepewność, poczucie zagubienia, może i niezrozumienia nie sprzyjają zdrowieniu. Dzięki stowarzyszeniom, takim jak amazonki przeżycia owe mogą stać się łagodniejsze.

Siedleckie amazonki już od kilku lat dzielą się swoimi przeżyciami, niosą pomoc innym, wspierają się wzajemnie. Ze wspólnych spotkań i rozmów wiem, jak wiele mogą mieć trudnych emocji, wątpliwości, problemów osobistych i rodzinnych, związanych z chorowaniem i leczeniem się, ale nie tylko. W trakcie oraz po zakończeniu terapii życie na ogół nie jest łatwe – czasami jest naprawdę ciężko i wtedy możemy mieć potrzebę, by ktoś nas wysłuchał, zrozumiał, a może i doradził? Na tym opiera się idea ruchu amazonek – na samopomocy – bo nikt inny nie zrozumie tak dobrze osoby chorej, jak druga chorująca podobnie.

Siedziba siedleckich amazonek mieści się przy ul. Kazimierzowskiej. Panie bardzo dbają o rozwój ich stowarzyszenia. Rozwijają własną tężyznę fizyczną poprzez współpracę z rehabilitantką, organizację zajęć fitness, uczestnictwo w aqua-aerobiku… Dużą wagę przywiązują do tzw. rehabilitacji psychicznej. W jej ramach organizowane są comiesięczne spotkania z psychologiem, stanowiące okazję do przyjrzenia się sobie, do poszukania odpowiedzi na istotne problemy i pytania. To próba pomocy w odzyskaniu właściwego dystansu do istniejącego problemu, a następnie uświadomienia sobie, że nawet w tej trudnej sytuacji mam szansę być szczęśliwa i dzielić się tym szczęściem z innymi. Poprzez spotkania panie wspólnie uczą się odwagi w spojrzeniu na siebie, szukają tej jednej, własnej drogi ułożenia sobie życia z chorobą. Próbują wzmocnić w sobie wewnętrzną siłę, która uczy wiary w siebie, by cytując „kroczyć spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, czerpiąc radość z życia, cieszyć się i żyć pełną piersią”.

Oprócz spotkań z psychologiem panie organizują warsztaty z arteterapii. Co więcej, ich twórczość jest później licytowana na aukcjach wspomagających finansowo stowarzyszenie.

Członkinie klubu korzystają również ze wsparcia duchowego. Opiekunem ich organizacji jest kapelan siedleckiej służby zdrowia. Uczestniczą w Mszach św. sprawowanych w ich intencji, organizują wyjazdy rekolekcyjne do zaprzyjaźnionych sióstr zakonnych, biorą udział w pielgrzymkach do miejsc świętych.

Dużą wagę przywiązują też do zwykłego odpoczynku i relaksu. Organizują grille, spotkania przy tzw. „kawie”, wycieczki do ciekawych miejsc…

Dzięki własnemu samozaparciu i sile woli oraz przy pomocy wielu firm i instytucji siedleckich, stowarzyszenie ciągle rozwija wachlarz propozycji dla swoich członkiń, a przede wszystkim w imię wyższej idei, poprzez dzielenie się własnym doświadczeniem uczy „dawania z siebie”. 

Marta Kozaczuk