Dawniej ludzie byli bardziej szczęśliwi
Dodatkowym polem jego działalności była aktywność na niwie artystycznej. Pisze i recytuje… Na koncie ma też epizod aktorski. Mimo ukończonego 95 roku życia pan Roman wciąż zadziwia doskonałą pamięcią. Zachwyca też przytaczanymi ze swadą i uwrażliwieniem na detale opowieściami.
Rodzice R. Główniaka byli typowymi rolnikami. Miał dwóch braci: Hipolita i Kazimierza. Wszyscy są pochowani na cmentarzu w Krzesku. Podobnie jak jego żona Krystyna zmarła w 1989 r. – Od pięciu lat mieszkam u syna w Siedlcach – zaznacza mój rozmówca, nie ukrywając, iż impulsem do przeprowadzki było podupadające zdrowie. Pytany o zaaklimatyzowanie się w nowych warunkach, pan Roman przyznaje, że znajomi, którzy całe życie mieszkali na wsi, często mówią, że w mieście duszą się; brakuje im świeżego powietrza, ciszy i spokoju. – Życie na wsi jest o wiele lepsze, ale też trudniejsze – komentuje z sugestią, że obecnie – w miarą rozwoju techniki – i tak jest łatwiej. A jak było dawniej?
– Pomagałem w gospodarstwie i chodziłem do szkoły – tłumaczy. Wiele miejsca w opowieści dotyczącej przeszłości poświęca chorobie, jakiej nabawił się w latach dziecięcych. – Gruźlica kości. Gips miałem od palców stóp po żebra. Dwa lata męki – wyznaje, wskazując na nieodłączną „towarzyszkę” minionych dziesięcioleci – laskę. – Nawet wiersz na jej okoliczność napisałem – zdradza. Osobną kartą w historii dzieciństwa jest też wspomnienie społeczności żydowskiej zamieszkującej okolicę. ...
Agnieszka Warecka