Demonstracja głupoty
Dziś jest zupełnie inaczej. Współczesny celebryta, żeby zdobyć zainteresowanie opinii publicznej, musi co pewien czas jedynie ostentacyjnie powiedzieć lub zrobić coś głupiego. Ostatnio toczyła się ożywiona dyskusja na temat dwójki znanych prezenterów telewizji nazywanej publiczną, którzy w celu ratowania swoich rozpadających się małżeństw wybrali się na „pielgrzymkę” do Ziemi Świętej. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby udali się tam ze swoimi drugimi połówkami, którym ślubowali dozgonną miłość, wierność i uczciwość małżeńską…
Tymczasem oni miło spędzić czas postanowili nie ze swoimi współmałżonkami i dziećmi, ale… wspólnie ze sobą. Później media zdominował jadący autem pod wpływem alkoholu (jego spożywanie w celach zdrowotnych zalecił mu lekarz) znany krakowski aktor, który niechcący „szturchnął” w łokieć motocyklistę i odjechał z miejsca zdarzenia. Wcześniej ten sam aktor wielokrotnie wypowiadał się o Polakach jako o narodzie głupim i niewychowanym. „Jakbyśmy byli bardziej obywatelsko douczeni, to byśmy nie robili takich głupstw” – mówił w jednym z wywiadów. Przez chwilę głośno było także o pewnej piosenkarce, co to niegdyś śpiewała na Eurowizji, że „nie była Ewą”, a teraz przyznała się do tego, że „na Ziemi jest już od 4 tys. lat” i tym samym wiele osób z premedytacją wprowadziła w błąd, gdyż – jak głoszą niektórzy znawcy tematu – świat przez Najwyższego został stworzony właśnie 4 tys. lat temu i Edyta musi być niegdysiejszą Ewą.
Od kilkunastu dni na medialnym topie jest z kolei inny piosenkarz, niejaki Dawid Podsiadło. Ów z kolei, zgodnie z panującą dziś w wielu kręgach snobistyczną modą, ostentacyjnie ogłosił, że właśnie sposobi się do apostazji. „Teraz, gdy będę w rodzinnych stronach i zagospodaruję wolny czas, to poproszę o tę apostazję. Nie chcę zaburzać statystyk i korzystać z przywilejów organizacji, z którą nic mnie nie łączy” – wyznał artysta. Kiedy się tak głębiej zastanowić nad wypowiedzią cytowanego pana, to trudno znaleźć coś równie głupiego. Skoro kandydat do apostazji nie wierzy ani w Boga, ani w Kościół, to po co chce ubiegać się o urzędowego poświadczenie swojej postawy – właśnie od tego Kościoła, którym tak ostentacyjnie pogardza i z którym – jak mówi – nic go nie łączy? Przecież ta wspólnota powinna obchodzić go tyle, co ubiegłoroczny śnieg.
Kiedyś w jednym ze swoich miniwykładów znany filozof Leszek Kołakowski powiedział, że ostentacja jest przeciwieństwem elegancji i człowiek dobrze wychowany ze wszech miar jej unika. A dziś… To właśnie publiczna demonstracja głupoty stała się cechą dominującą wśród wielu ćwierćinteligentów uważających się za elitę. Współczesna wierchuszka Bogiem i Kościołem się brzydzi. Z katolików szydzi. Propaguje zabijanie dzieci. Promuje wszelkiego rodzaju zboczenia i dewiacje. Pluje na mundur i ojczyznę… A już niebawem, w Boże Narodzenie, to właśnie te „elity” będą nam składać życzenia, opowiadać o wzajemnej miłości i szacunku, a nawet śpiewać kolędy. Czy to aby nie nazywa się hipokryzją?
Leszek Sawicki