Historia
Diecezja bez ordynariusza

Diecezja bez ordynariusza

Nie mając możliwości nominacji pisemnej swego zastępcy biskup Jan Gutkowski oświadczył ustnie przy swoim wywiezieniu w dn. 29 kwietnia 1840 r., wobec dwóch członków kapituły, że administrację diecezji powierza ks. Bartłomiejowi Radziszewskiemu.

Jeden z kanoników obecnych przy deportacji zawiadomił o tym mieszkającego w Łosicach sufragana Franciszka Lewińskiego. Stosunkowo szybko bp Lewiński przybył do Janowa i w trybie natychmiastowym wezwał wszystkich członków kapituły dla odbycia narady odnośnie zarządu diecezji. Sprawa ustnego upoważnienia Radziszewskiego, najmłodszego w kapitule (miał 62 lata), pokornego kapłana, wzbudziła wątpliwość jej członków. Kwestionowano ważność tej nominacji i zdolności Radziszewskiego do administrowania diecezją. Głównym oponentem był archidiakon Wojciech Ossoliński, rektor Akademii Duchownej w Warszawie. Kilku członków kapituły nie uznało tej nominacji i żądało wyboru wikariusza kapitulnego, natomiast inni poparli Radziszewskiego. W końcu za radą sufragana Lewińskiego ustalono, by zarząd diecezji sprawowała kapituła katedralna kolegialnie. 14 maja 1840 r. kapituła zawiadomiła duchowieństwo diecezjalne o wywiezieniu bp. Gutkowskiego i o tymczasowym kolegialnym zarządzaniu. 16 maja kanonicy kapitulni ustalili następujący regulamin: 1. Kapituła będzie administrować kolegialnie do czasu decyzji Stolicy Apostolskiej. Załatwiać będzie tylko sprawy pilne i decydować większością głosów. 2. Komplet stanowić będzie trzech członków kapituły i ksiądz Przegaliński, kanonik honorowy, sekretarz kapituły z głosem doradczym. 3. Wszyscy dziekani i prodziekani pilnie stoją na straży praw kościelnych. 4. Do prowadzenia i utrzymywania w imieniu kapituły korespondencji z władzami rządowymi upoważniony zostaje ks. prał. archidiakon Wojciech Ossoliński. 5. Kapituła nie poczyni żadnych znaczniejszych zmian i przygotuje do Rzymu raport.

Partykularne działania były rządowi na rękę i chętnie zgodził się na takie zarządzanie. W międzyczasie doszła do Rzymu prośba uwięzionego bp. Gutkowskiego, aby papież wyznaczył na administratora ks. Bartłomieja Radziszewskiego. Stolica Apostolska mianowała więc 14 czerwca 1840 r. ks. Radziszewskiego na administratora, a decyzję kapituły uznała za przeciwną dekretom Soboru Trydenckiego. Władze rządowe realizowały swoją politykę i nie doręczyły kapitule przesłanego dekretu papieskiego. Namiestnik Paskiewicz nie dopuścił Radziszewskiego do pełnienia tej funkcji, dopóki bp Gutkowski oficjalnie nie zrzeknie się tytułu. Papież Grzegorz XVI w odpowiedzi na notę rządu rosyjskiego 18 maja 1840 r. powołał komisję kanonistów i kardynałów do zbadania sprawy Gutkowskiego. Komisja uznała niewinność bpa. Zgodnie z jej orzeczeniem sekretarz stanu kard. Lambrusini napisał do rządu rosyjskiego, iż postępowanie ordynariusza diecezji podlaskiej wzorowało się na zasadzie ewangelicznej „Oddajcie cesarzowi, co jest cesarza, a co Boskie Bogu”. Dodał: „Niestety w rozległym państwie J.C.M. kościół ma bardzo poważne powody do uskarżania się… Zewsząd podnoszą się jęki ofiar prześladowanych za wiarę”. Chodziło przecież o prześladowanych unitów za Bugiem i politykę wobec kościoła także w całym Królestwie Polskim. Latem 1840 r. unicki bp chełmski Filip Szumborski został wezwany do Petersburga w sprawie zmian w liturgii. Pojechał tam ze swym doradcą Podlasiakiem z Dobratycz, znakomitym historykiem unii ks. prał. Pawłem Szymańskim, prof. Uniwersytetu Warszawskiego i seminarium chełmskiego. Gdy władze zorientowały się kim jest Szymański, natychmiast odesłały go do Polski. Na wszelkie perswazje i groźby bp Szumborski odpowiadał: „Prędzej i łatwiej zrobicie ze mnie drugiego Józefata niźli błagoczestiwego”, później jednak skłaniał się do ugody. Sytuacja tego pasterza również nie była łatwa, gdyż we wrześniu 1840 r. wykryto w chełmskim seminarium tajne stowarzyszenie „Fraternitas” i aresztowano kleryka Andrzeja Szymańskiego, przywódcę tej organizacji. Tenże Szymański przesłuchiwany w Warszawie zeznał przed Komisją Śledczą: „Celem naszym było pozostać w religii w której zrodzeni zostaliśmy i której święte zasady były od dziecka w nas wpajane. Warunki tego Towarzystwa były, aby się kochać wzajemnie miłością braterską, poprawiać błędy jeden drugiego, modlić się za siebie, wspierać się wzajemną radą i uczynnością, korespondować z sobą i nieść pomoc sierotom stowarzyszonego. Każdy składał przysięgę, iż będzie trwał aż do śmierci w religii greko-katolickiej mimo największych prześladowań”. Takie zasady feldm. Paskiewicz uznał za groźne i mimo wzniosłych celów stowarzyszenia sąd wymierzył surowe kary: dziewięciu alumnów wydalono z seminarium, a dwóch najbardziej aktywnych – Szymańskiego i Śmigielskiego – wcielono do wojska rosyjskiego i wysłano na Kaukaz, pozostałych alumnów oddano pod nadzór policji, bez prawa dalszego uczenia się. W sprawę tej organizacji zamieszany został ks. unicki Jan Kaliński pracujący w dziekanii w Białej Podl. Jako że opowiadał przedtem klerykom chełmskim o akademickim towarzystwie „Braci Sprzymierzonych” w Wilnie, został aresztowany i wyrokiem sądu wojennego skazano go na pozbawienie wszelkich praw, 300 rózeg i osiedlenie na Syberii. Dzięki staraniom podlaskich osobistości m.in. hr. Aleksandrowiczowej u samego Paskiewicza, sprawę częściowo zatuszowano, a Kaliński został oddany pod nadzór policji i usunięty z Białej Podl. Wywiezienie bp. Gutkowskiego wstrzymało na dwa lata udzielanie święceń kapłańskich klerykom seminarium duchownego w Janowie Podl., zdeorganizowało i osłabiło działalność religijną w diecezji. Sufragan Lewiński nie mógł odegrać większej roli, gdyż był jednocześnie proboszczem łosickim i dziekanem.

Józef Geresz