Opinie

Dla Boga nie ma nic niemożliwego

Kochać to oznacza wiele cierpieć, ale kochać Boga to znaczy cierpieć jeszcze więcej - słowa św. Rity z Cascii, patronki spraw trudnych i beznadziejnych, każdego dnia towarzyszą Wandzie Zeburze z Siedlec.

A jej świadectwo pokazuje, że nawet jeden procent szans na przeżycie wystarczy, gdy zawierzy się Bogu. Jak podkreśla, jej życie niczym nie różni się od tego, jakie wiodą miliony ludzi na całym świecie: chwile szczęścia przeplatają się z momentami ogromnego trudu i zwątpienia. Ot, zwykła codzienność. Jednak kilka lat temu W. Zebura stanęła w obliczu wielkiej próby. Nie ma wątpliwości, że to dzięki wierze wyszła z niej zwycięsko.

Zrozumiała również, iż to nie szczęście czyni nas wdzięcznymi, lecz wdzięczność szczęśliwymi. Dlatego swoim świadectwem o wielkiej mocy Boga i Jego miłości do człowieka dziś dzieli się z innymi. Oto historia Wandy.

 

Zaledwie procent na przeżycie

Wszystko zaczęło się w 2007 r. Miałam wtedy 50 lat i nagle pojawił się tak silny ból brzucha, że musiałam wezwać karetkę. Lekarz, który przyjechał, podał mi zastrzyk przeciwbólowy, ale nie odniósł on żadnego skutku. Po ponownym wezwaniu ratowników zostałam przewieziona karetką do szpitala. Byłam spuchnięta i żółta. Wkrótce na moim łóżku zawisła karta medyczna z enigmatycznym wówczas skrótem „OZT”. Pielęgniarka pytana, co to znaczy, odpowiedziała, że rozpoznanie ostrego zapalenia trzustki – w moim przypadku z towarzyszącą żółtaczką i sepsą.

Po usłyszeniu diagnozy byłam załamana, ponieważ w tamtym czasie w wielu przypadkach oznaczała ona wyrok śmierci.

Na wieść o chorobie mój najstarszy syn postanowił przylecieć z zagranicy. Natomiast najmłodszy, wówczas dziesięciolatek, nie potrafił się odnaleźć w zaistniałej sytuacji. ...

Jolanta Krasnowska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł