Dla idei
W związku z powyższym zamieściła ona na swoim internetowym koncie „oryginalny” prezent urodzinowy dla niego - fotkę w stroju Ewy. A nie, przepraszam, Ewa była bez szpilek. Catherine zgrabniusieńka, cieniusieńka taka (natura czy photoshop?), że Kaziuk z powieści Redlińskiego na pewno by ją z konopielką skojarzył. Dodać należy, że newralgiczne miejsca na ciele Zeta-Jones ma zakryte, albowiem zdecydowała się ona na ujęcie z profilu. Ale i tak na pewno sprawiła radość swojemu wiekowemu mężowi plus - kto wie, czy nie większą - obserwatorom jej konta.
Żeby nie było niedomówień, aktorka objawiła światu, skąd taki właśnie pomysł: „Po ponad 25 latach świętowania urodzin z mężem kończą mi się pomysły na prezenty!”. No to ciekawe, co za rok wymyśli.
Mogłoby zastanowić, dlaczego piękna Catherine nie chciała się Douglasowi sam na sam w takiej wersji pokazać, tylko zaraz całemu światu wersję jak ją Pan Bóg stworzył pokazywać. Można by też pomyśleć, że może chciała pewną poniekąd już uprzykrzoną tradycję przełamać. Do tej pory bowiem demonstracje golizny „w szczytnym celu” miały pobudki ideologiczne i były przede wszystkim buntami. I jako takie mają ponad stuletnią tradycję. A Zeta-Jones buntu nie deklaruje. Chociaż – kto to wie, jaki jej reflektor przyświecał.
Jak już wspomnieliśmy, żonie Douglasa skończyły się pomysły. Wniosek stąd, że jak kończą się pomysły, pojawia się golizna. To najprostsza i ciągle najskuteczniejsza droga do szeroko rozumianego sukcesu, czyli rozpoznawalności i kasy.
Rekordzistami w obnażaniu się dla szczytnej idei – obok celebrytów – są środowiska ekologów. A to poleżą gdzieś nago pooblewani sztuczną krwią, a to się przebiorą za krowy, a to dla zamanifestowania damsko-męskiej równości zaepatują sutkami…
Kiedy zyskała rozpoznawalność Joanna Krupa? Kiedy w obronie zwierząt golusieńka, z ogromnymi skrzydłami anioła, zakryła intymne części krzyżem. Ciekawe, ile zyskały na tym zwierzaki, a ile Joanna Krupa oraz jej agencja. A na naszym podwórku? Kto by tam np. wiedział o obrońcach Mierzei Wiślanej, gdyby nie to, że protestowali, wylegując się w łóżku pod koparką.
Epatowanie golizną to znak naszych czasów. To gwarancja zainteresowania mediów. Taka ciekawa forma protestu w słusznej sprawie albo raczej promowania siebie. Zawsze to jednak lepiej, jak się ma jakąś ideę, niż tak na pusto się światu całkiem na golasa pokazywać. A może jednak i w goliźnie Zeta-Jones jest jakieś ideowe przesłanie? Tylko głęboko ukryte. Ktoś by pamiętał, że Douglas miał urodziny, gdyby się Zeta-Jones nie rozebrała?
Nie ma co udawać – największe „zasługi” (niech każdy dopowie sobie jakie) należy tu przypisać tym, którzy nagość zgrabnie połączyli z ideą. Nie chcę głośno mówić, ale naprawdę się boję, że w ramach szczytnej akcji ktoś wpadnie na pomysł rozebrania się dla powodzian. Brrr!
Anna Wolańska