Rozmaitości
Źródło: MORGUEFILE
Źródło: MORGUEFILE

Dlaczego giną pszczoły?

Jak twierdzą eksperci ONZ ds. wyżywienia i rolnictwa, w ciągu ostatniego roku liczba pszczół i trzmieli na świecie zmalała o jedną trzecią.

Prognozy dotyczące przyszłości pszczelarstwa wypadają dość pesymistycznie – naukowcy ostrzegają, że groźba wyginięcia tych owadów w ciągu najbliższych 20 lat jest dość realna.

Masowe padanie pszczół zaobserwowano od 2006 r. – najpierw w USA, a następnie w Europie, Azji czy Ameryce Łacińskiej Według pszczelarzy europejskich coś, co do niedawna było głównie problemem amerykańskim teraz stało się ogólnoświatowym zmartwieniem.

Winna chemia

W najnowszym numerze pisma „Science” opublikowano artykuł francuskich i brytyjskich naukowców, którzy twierdzą, że owady wytwarzające miód niszczy nowy typ środka chemicznego – wyprodukowanego z myślą o niszczeniu szkodliwych owadów. Jego składniki – neonikotynoidy – gromadzą się w nektarze i pyłku kwiatów, mając wpływać na układ nerwowy owadów. Ponadto naukowcy prześledzili losy pszczół. Osobniki, które były w kontakcie z trucizną, ginęły od dwóch do trzech razy częściej niż normalnie. Ponadto środki owadobójcze naruszały ich system nawigacji, dlatego owady nie mogły znaleźć drogi do domu. To odkrycie tłumaczyłoby zjawisko nagłej utraty całych kolonii – a takie przypadki pszczelarze obserwują dość często.

Jednak Kazimierz Plocke z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, omawiając w sejmie projekt ustawy o środkach ochrony roślin, który ma na celu wdrożenie przepisów Unii Europejskiej dotyczących wprowadzenia do obrotu i stosowania środków ochrony roślin na terenie państwa członkowskiego, zaznaczył, że badania nad szkodliwością neonikotynoidów nie potwierdziły jak dotąd tezy amerykańskich naukowców.

Na naszym podwórku

W opinii Piotra Pieńki, prezesa Związku Pszczelarzy „Podlasie” w Białej Podlaskiej, trudno obarczać winą za padanie pasiek tylko jedną przyczynę. – Z masowym wymieraniem pszczół mamy do czynienia od kilku lat – potwierdza. – Moim zdaniem składa się na to wiele zjawisk: warroza, środki ochrony roślin – stosowane niewłaściwie, a nagminnie, a także uprawy roślin modyfikowanych genetycznie, które pojawiają się i w Polsce. Nie dbamy o środowisko, o równowagę w przyrodzie. Dlatego mamy to, co mamy – stwierdza, dodając, że nie ma co rwać włosów z głowy. – Pszczelarze dbają o higienę swoich pasiek. Starają się też odbudować pogłowie pszczół – podkreśla. Zauważa również, że chociaż województwo lubelskie przoduje w Polsce pod względem ilości rodzin pszczelich, to jednak tzw. przepszczelenie okolicom Białej Podlaskiej nie grozi.

Związek zrzesza w tej chwili około 300 osób. Poza Białą Podlaską i powiatem bialskim, należą do niego właściciele pasiek z powiatów: radzyńskiego, parczewskiego oraz łosickiego. Łącznie mają pod swoją pieczą około 10 tys. rodzin. Dochodzą do tej liczby niezrzeszeni, których liczbę prezes Pieńko szacuje na 20-30% tych należących do szeregów związku.

KL