Komentarze
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Dlaczego ogórek nie śpiewa?

Przeglądając tytuły prasowe i medialne doniesienia, człowiek ma coraz większy mętlik w głowie.

Raport kościelnego instytutu statystycznego w Polsce, doniesienia o powrocie D. Tuska do polskiej polityki, odejścia posłów z klubu PiS, wnioski o wotum nieufności dla poszczególnych ministrów, raporty Parlamentu Europejskiego etc. Chaos informacyjny coraz większy, że nawet wieści z Euro 2020 nie docierają na czas i nie zajmują naszych umysłów zbytnio. Można to wszystko skwitować prostym stwierdzenie, iż trwa sezon wakacyjny, z natury swojej „ogórkowy” i każdy temat naznaczony jakąś sensacją jest dla pismaków na wagę złota, gdyż pozwala zaistnieć i dostać wierszówkę. Niestety, tak chyba nie jest. Tak jak w organizmie ludzkim gorączka, kaszel i katar są zewnętrznymi, łatwymi do zaleczenia objawami wewnętrznego zainfekowania, tak i w tym przypadku pod pozornie „ogórkowymi” tematami kryje się coś więcej. Rozedrgane emocjonalnie społeczeństwo to społeczeństwo żyjące w niepokoju, a zatem niepewne własnej przyszłości i dlatego nieobliczalne w swoich wyborach. Prosta pamięć wskazuje postaci chociażby Stana Tymińskiego czy Andrzeja Leppera, którzy na takich właśnie rozedrganych emocjach społecznych wypływali na szerokie wody polskiej polityki.

Lecz rzecz dotyczy nie tylko pozornie nowych sił politycznych pojawiających się na agorze polskiej. Rozedrgane emocjonalnie społeczeństwo jest w stanie nie tylko wynosić na piedestały, ale także zrzucać ze świeczników zdawałoby się niezatapialne autorytety.

 

Złoty i skromny

Zacznijmy od własnego podwórka. Opublikowanie raportu, a właściwie wyniku kwerendy dokonanej w polskich diecezjach, wykazało wzrost zawiadomień o przypadkach wykorzystywania nieletnich przez osoby duchowne w Polsce. Warto zaznaczyć, że chodzi o wzrost zawiadomień, a nie samych inkryminowanych czynów. Nie jest to tłumaczenie, gdyż za każdy taki przypadek osobiście karałbym bez najmniejszego drgnienia oka. Bezsensowne jest również podkreślanie, iż w skali duchowieństwa polskiego inkryminowane przypadki stanowią niecały 1%, gdyż jest to o 1% za dużo. Zawiadomienia dotyczyły spraw mających miejsce na przestrzeni wielu lat, od 1952 r. (czyli 70 lat temu) i zawierały w sobie wykorzystanie seksualne zarówno osób płci męskiej, jak i żeńskiej. To nie jest w tej statystyce najważniejsze, choć najbardziej bolesne. Znamiennym jest wzrost zawiadomień szczególnie w roku 2018. Większość kojarzy to z pojawieniem się filmów o tej tematyce i zainteresowaniem społecznym śledztwami dziennikarskimi w tym zakresie. Być może, choć do końca nie jestem przekonany o „mesjanistycznej” roli owych publikacji. Jeżeli wziąć pod uwagę zmiany narastające w społeczeństwie, a szczególnie skrajne indywidualizowanie się postaw życiowych, to nie ma najmniejszej wątpliwości, iż znamiennym dla tego typu przypadków są zaburzenia emocjonalne związane z niedojrzałością samych sprawców. Te zaś wynikają nie tyle ze „skostniałej struktury kościelnej”, ile raczej z wychowawczej roli samego społeczeństwa kształtującego młodych ludzi. Co więcej, zapanowała w polskim społeczeństwie maniera zdejmowania z młodych ludzi odpowiedzialności za ich poczynania (niejeden z nauczycieli zna stwierdzenie rodzica, który oświadcza, że będzie bronił swojego dziecka za wszelką cenę). Z takich ludzi rekrutuje się duchowieństwo, przenosząc ten typ myślenia ze sobą w życie kapłańskie. Przekonanie o braku odpowiedzialności powoduje zanik jakichkolwiek hamulców w działaniu, co można zaobserwować chociażby na przejściach dla pieszych, którzy przekonani, że mają do czegoś prawo, przestają zachowywać się ostrożnie. Nie zwalnia to jednak zarówno instytucji kościelnych, jak i państwowych z działań przeciwstawiających się tego typu zachowaniom (chodzi o wykorzystywanie, a nie o wchodzenie na uliczną zebrę).

 

Teoria trzech małpek

Postawa „nie widzieć, nie słyszeć, nie mówić” (w slangu studenckim „zakuć, zdać, zapomnieć”) dotknęła jednak zarządzających wspólnotą kościelną w Polsce. Watykańskie kary dla hierarchów, jakie w krótkim ostatnio czasie dotknęły kilku purpuratów, wskazują dość dokładnie, iż nie wszyscy zdali sobie sprawę z tego, co dzieje się wokół nich. Przyczyn takiego podejścia do spraw wykorzystywania nieletnich może być wiele. Być może część osób przekonanych było o błahości lub niewielkim znaczeniu zgłaszanych oskarżeń (choć wydaje się to dziwnym). Być może inni przekonani byli o znikomości takich postaw wśród duchowieństwa. Być może też pojawiały się postawy, że w imię dobra Kościoła trzeba przemilczeć te przypadki. A być może stała za tym postawa, że jakoś sprawę się załatwi. Choć wszystkie te „tłumaczenia” same z siebie napawają wstrętem, to jednak ta ostatnia wydaje się najgorsza. Wskazuje ona na wyższość doraźnego interesu i „spokojności życiowej” nad prawdą i dobrem osób dotkniętych złem. Historycznie będąca pokłosiem czasów komunistycznych (załatwiaczostwo w PRL), dzisiaj wiąże się ona bardzo ściśle ze wskazanym czynnikiem indywidualizacji bez odpowiedzialności. W przypadku, gdy sprawa jednak może ujrzeć światło dzienne, pojawia się jeszcze jeden czynnik, zupełnie irracjonalny w podejmowanych działaniach, a mianowicie strach. To element całkowicie krępujący działania, a więc tworzący krąg bez wyjścia. Wydaje się, że w taki krąg weszły niektóre osoby decyzyjne z polskiego Episkopatu. Ale w tym właśnie miejscu znajduje się również element ratunkowy.

 

Kto na stos?

Ostatnia scena filmu „Kler” jest obrazem samospalenia się duchownego, który w gruncie rzeczy był niewinny (mimo społecznego ostracyzmu opartego na podawanej z ust do ust plotce). Przyjmuje on na siebie konieczność ekspiacji za winy pozostałych. Zasadniczym jednak elementem tego wyboru jest odwaga. Cecha, która z jednej strony ujawnia zło, a z drugiej przełamuje indywidualizm bez odpowiedzialności. Stanowi więc uderzenie w to wszystko, co leży u podstaw dzisiejszego napiętnowania Kościoła. Lecz aby do tego doszło, należy przywrócić naczelną zasadę, która rządzi odwagą, a mianowicie prawdę jako kryterium działań w Kościele i działań Kościoła. Pierwszy krok dokonał się w czasie odnowienia Aktu Poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa (warto ten tekst przeczytać). Lecz czy za nim pójdą następne kroki?

Ks. Jacek Świątek