Długoterminowe wsparcie w chorobie
Zakład rozpoczął działalność na początku listopada w miejscowości Curyn. Ma charakter stacjonarny i świadczy usługi opiekuńcze, pielęgnacyjne i rehabilitacyjne wobec osób, które zakończyły leczenie szpitalne, ale z powodu złego stanu zdrowia nie mogą funkcjonować samodzielnie. - Pierwsze dwa miesiące nie były łatwe dla zakładu. Trzeba przyznać, że mieliśmy kłopot z tzw. rozpędem. Początkowo brakowało nam pacjentów, bo w listopadzie jeszcze mało kto wiedział o naszym istnieniu. W grudniu plany pokrzyżował nam covid. Z wirusem zmagało się 75% naszych podopiecznych. Na szczęście chorobę przechodzili dość łagodnie. Idąc za sugestią sanepidu, na 14 dni zawiesiliśmy przyjmowanie nowych pacjentów - mówi Piotr Dragan, wójt gminy Wisznice. Placówka składa się z dwóch części: z zakładu opiekuńczo-leczniczego i hospicjum.
– W tej pierwszej dysponujemy 57, a w drugiej 16 łóżkami. Dzisiaj w zakładzie przebywa 49 pacjentów, a w hospicjum ośmiu. Liczymy, że w styczniu osiągniemy maksimum, ponieważ w kolejce czekają następni chętni – dodaje wójt.
Opieka duchowa
Włodarz podkreśla, że placówka ma podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Pierwsze miesiące ze względu na niepełne obłożenie przyniosły spore straty.
– Nie chcemy jako gmina zarabiać na zakładzie. Zyski zamierzamy przeznaczać na rozwój i doposażanie. Chciałbym, aby w każdej sali był telewizor, bo nie wszyscy pacjenci są w stanie przyjść na salę dziennego pobytu, aby coś sobie obejrzeć. Myślę też o wyposażeniu kaplicy. Na razie wisi w niej tylko krzyż – wyjaśnia P. Dragan.
O opiekę duchową pacjentów dba ks. Jan Pieńkosz, dziekan dekanatu wisznickiego. – Ks. Jan odprawił naszym pacjentom Mszę św. w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Uczestniczyło w niej 12 podopiecznych. Wszyscy, którzy mieli życzenie, przystąpili tego dnia do spowiedzi i Komunii św. Wiemy, że naszym pacjentom zależy na kontakcie z kapłanem i Kościołem. Razem z ks. dziekanem rozważamy nad możliwością odprawiania Mszy św. w zakładzie opiekuńczo leczniczym. W ten sposób chcemy wyjść naprzeciw oczekiwaniom chorych – zaznacza P. Dragan.
Słowa włodarza potwierdza ks. dziekan. – Cieszę się, że w zakładzie mamy już wydzielone miejsce na kaplicę. Placówka leży na terenie naszej parafii i na pewno jej podopieczni nie zostaną pozbawieni opieki duszpasterskiej. Przed świętami kilkukrotnie odwiedziłem przebywających tam chorych z posługą sakramentalną. Większość pojednała się z Bogiem, przyjęła Komunię św. i sakrament namaszczenia. Ci, którym stan zdrowia na to pozwalał, w Boże Narodzenie uczestniczyli w Mszy św. Zarówno przez pacjentów, jak i władze zakładu zostałem przyjęty z wielką życzliwością. Podopieczni bardzo ucieszyli się ze wspólnej modlitwy, odwiedzin kapłana i rozmowy. Byli za to bardzo wdzięczni – zapewnia ks. J. Pieńkosz.
Zainteresowanie wzrasta
Wójt gminy Wisznice dopowiada, że samorządowi oraz zarządowi placówki zależy na jakości usług. – Chcemy, aby była ona wysoka. Nie minimalizujemy nakładów na posiłki czy inne świadczenia. Zatrudniamy m.in. pielęgniarki, opiekunów medycznych, dwóch rehabilitantów, psychologa i terapeutę zajęciowego. Większość naszych pacjentów, ok. 70%, stanowią osoby leżące. Obserwujemy, że zainteresowanie placówką zaczyna wzrastać i obecnie jest dość duże. Na początku trafiały do nas osoby z naszej gminy oraz z sąsiednich samorządów. Z propozycją przyjęcia wymagających długoterminowej opieki chorych dzwoniliśmy do okolicznych ośrodków pomocy społecznej. O swoich usługach informowaliśmy również pobliskie szpitale. Obecnie do zakładu w Curynie coraz częściej trafiają pacjenci z placówek w Międzyrzecu Podlaskim, Radzyniu, z Włodawy, a czasem także ze szpitala w Białej Podlaskiej – informuje włodarz.
Kompleksowa pomoc
Większość kadry zakładu pochodzi z terenu gminy Wisznice. Placówka zatrudnia około 20 osób. – Dała ona jednak nie tylko nowe miejsca pracy, ale też konkretne wsparcie chorym i ich bliskim. Stan wielu naszych pacjentów jest trudny i dość złożony. Wymagają specjalistycznej opieki, bo np. są unieruchomieni, albo zmagają się z demencją. Ich rodziny, choćby bardzo się starały, nie mogą im zapewnić kompleksowej pomocy w domu. Nasi rehabilitanci, pielęgniarki, psycholog i opiekunowie mają tu naprawdę sporo pracy. Wiem, że znają swoich pacjentów po imieniu. Docierają do nas pierwsze opinie zwrotne. Od wielu osób słyszymy, że zakład w Curynie oferuje naprawdę dobrą opiekę. Jesteśmy chwaleni i chcemy utrzymać ten poziom – podsumowuje P. Dragan, dopowiadając, że utworzenie placówki było możliwe dzięki dofinansowaniu, jakie gmina Wisznice otrzymała na realizację projektu „Rewitalizacja obszarów zdegradowanych na terenie gminy Wisznice”. Ogólny koszt utworzenia placówki w Curynie to 8,6 mln zł netto. W kwocie tej znalazły się m.in. prace remontowo-budowlane. Dofinansowanie z Unii Europejskiej oraz z budżetu państwa wyniosło 5,7 mln zł.
Więcej informacji o zakładzie można znaleźć na stronie internetowej gminy Wisznice.
AWAW