Dmuchanie na antenie
Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji opowiadał w nim o kontrolach przeprowadzanych za pomocą alkomatów. Aby lepiej zobrazować funkcjonowanie urządzenia, policjant wykonał badanie na sobie. - Jeżeli zaświeci się kontrolka koloru zielonego, jestem trzeźwy - podkreślił.
Po tych słowach policjant zaczerpnął powietrza, a po chwili dmuchnął w ustnik. Jakież było jego zdziwienie, gdy na urządzeniu zapaliła się… czerwona lampka. Wynik badania nie umknął uwadze pozostałych gości w studiu, którzy od razu zasugerowali, że Konkolewski znajduje się pod wpływem alkoholu. Nieco zmieszany funkcjonariusz zapewnił, że na pewno jest trzeźwy, bo sprawdzał.
Te słowa w kontekście całej sytuacji nie były najtrafniejszym komentarzem. Teraz już tylko czekać, jak jakiś kierowca użyje takiego argumentu podczas najbliższego „trzeźwego poranka”. Ciekawe, czy na drodze policjant też uwierzyłby, że jesteśmy trzeźwi, bo sprawdzaliśmy wcześniej.
Z drugiej strony, jeśli stróż prawa naprawdę coś wypił, nie ma co się dziwić – na trzeźwo nie da się oglądać wielu programów w TVP. A może wypił dla kurażu – wszakże występ na żywo na pewno wiąże się ze stresem. Choć mówienie po alkoholu nie jest karalne, warto sprawdzić, co zarejestrował monitoring przed budynkiem telewizji. Być może policjant z „procentami” przyjechał na nagranie autem, a na to są paragrafy. A jeśli do tego był w tym czasie na służbie… No to już w telewizji więcej nie wystąpi. To i tak jedna z najmniej dotkliwych kar, które by go spotkały.
A może policjant przed programem po prostu zjadł jabłka. Iluż to kierowców, swego czasu nawet jeden poseł, niekorzystny wynik na alkomacie tłumaczyło zjedzeniem owoców, które miały w ich mniemaniu wywołać w organizmie proces fermentacji. Gorzej, jeśli stróż prawa zjadł cukierki z alkoholem. Być może już niedługo takie słodycze zostaną objęte akcyzą i będą sprzedawane na stoiskach z alkoholem. A to wszystko przez wizytę urzędników Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w jednym ze sklepów spożywczych, połączoną z degustacją czekoladek z procentami. Urzędnicy dopatrzyli się, że zawartość alkoholu w łakociach może wynosić nawet 4,8%. Tymczasem prawo nakłada na napoje o zawartości powyżej 4,5% alkoholu wymóg posiadania akcyzy. Ponoć PARPA ma już listę niektórych produktów, które powinny zniknąć z półek ze słodyczami i trafić na stoiska z alkoholem. Na czarnej liście znalazł się – uwaga – popularny baton „Pawełek”.
Ale wróćmy do wyniku badania. Na całe szczęście wszelkie wątpliwości co do kontrowersyjnego pomiaru rozwiewa instrukcja obsługi alkomatu: „kiedy zaświeci się zielona dioda «ready», do otworu pomiarowego wdmuchujemy powietrze nieprzerwalnie i z umiarkowaną siłą przez około 5 sekund. W czasie poboru próbki dioda «wait/ready» świeci się w kolorze pomarańczowym. Zakończenie poboru próbki alkomat sygnalizuje tyknięciem. Czekamy ok. 3 sekundy na wynik”. I teraz uwaga: „W tym czasie świeci się czerwona dioda «wait»”. I faktycznie, na alkomacie trzymanym przez Konkolewskiego po chwili zaświeciła się zielona lampka. To oznacza, że stróż prawa był trzeźwy.
Dlaczego zatem policjant tego nie wytłumaczył? Czyżby nie wiedział, jak prawidłowo obsługiwać policyjny sprzęt? No dobrze, niech będzie, że się zestresował. Nie zmienia to jednak faktu, że sobie i całej drogówce nawarzył niezłego piwa. I to raczej nie bezalkoholowego.
Kinga Ochnio