Kościół
NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Dni radości i triumfu

Wyjeżdżała z Kodnia jako Wygnanka, a wracała jak prawdziwa Królowa - w czci i należnych honorach od swoich dzieci, w asyście biskupa, kapłanów i podlaskiego ludu. Na Jej powitanie wyszły dziesiątki tysięcy wiernych.

Wygnanie trwało aż 52 lata. Ku radości Podlasiaków wizerunek ich Matki nie trafił na Jasnej Górze do magazynu, ale do samej bazyliki - kaplicy Pana Jezusa. Paulini zatroszczyli się, by regularnie odprawiano przed nim Msze św. i nabożeństwa maryjne. Bardzo upodobali sobie ten obraz, bo też postarali się, aby jego naturalnych rozmiarów kopia zawisła w ich klasztorze. Wizerunek Matki Kodeńskiej, który do dziś wisi w jasnogórskim wieczerniku, jest z kolei dawną zasłoną oryginalnej ikony, wykorzystywaną w czasach, gdy obraz przebywał w częstochowskiej bazylice.

Kiedy w 1919 r. przywrócono do życia diecezję podlaską, jej ordynariusz bp Henryk Przeździecki rozpoczął starania o sprowadzenie kodeńskiego wizerunku z powrotem na Podlasie. W tej sprawie kontaktował się nawet z arcybiskupem Krakowa księciem Adamem Sapiehą. Jego opinia była potrzebna, gdyż ród Sapiehów od kilku lat czynił starania o przewiezienie obrazu do Krasiczyna. Hierarcha stanowczo opowiedział się za tym, by wizerunek powrócił do Kodnia.

Bp H. Przeździecki, mając zielone światło, przystąpił do działania. Najpierw porozumiał się z prof. Janem Rutkowskim, specjalistą od malarstwa i szefem pracowni konserwatorskiej w Warszawie, którego prosił o restaurację obrazu. Prace naprawcze miały trwać trzy miesiące, ale przeciągnęły się do dziewięciu. Stan ikony był opłakany. Wymagała ona m.in. oczyszczenia z pleśni i brudu, uzupełnienia ubytków farby, zdublowania płótna i zastosowania blejtramu z deską.

 

Z zamku do katedry

Gdy obraz był już odnowiony, do bp. H. ...

Agnieszka Wawryniuk

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł