Do Komunii św. tylko z nawróconym sercem!
Zaczął czytać i rozważać tajemnicę męki i śmierci Chrystusa. Dokonał szokującego dla siebie odkrycia: Jezus jest żywą osobą i przez swoje święte rany, mękę, śmierć i zmartwychwstanie leczy wszystkie ludzkie zranienia, wyzwala z największych zniewoleń i grzechów. Po tym odkryciu Gibson z zapałem neofity zaczął żyć według zasad katolickiej wiary. Narzucił sobie dyscyplinę codziennej modlitwy, regularnej spowiedzi i codziennego uczestniczenia w Mszy św. Przykład Gibsona pokazuje, że spotkanie z Chrystusem w Eucharystii zakłada wcześniejsze nawrócenie się. Te dwa sakramenty rzeczywiście pełnią wyjątkową rolę nie tylko w życiu pojedynczego wiernego, ale również całych chrześcijańskich wspólnot, także z tej racji, że najczęściej uczestniczymy w Eucharystii, zaś sakramentalne rozgrzeszenie po popełnieniu ciężkiego grzechu ponownie otwiera nam drogę do przyjęcia Komunii św. Jest rzeczą niezmiernie ważną, aby na co dzień pielęgnować w sobie wrażliwość sumienia i zawsze pamiętać, że do Komunii św. przystępujemy tylko w stanie łaski uświęcającej.
Dlatego każdorazowe przystąpienie do Eucharystii winno być poprzedzone krótkim rachunkiem sumienia badającym stan duszy.
Komunia św. a spowiedź w dziejach Kościoła
W pierwotnym Kościele przyjmowanie Eucharystii przez wszystkich wiernych uczestniczących w Mszy św. było oczywistą normą. Eucharystia była znakiem przynależności do Kościoła i odłączenie od niego było równocześnie odłączeniem od zgromadzenia eucharystycznego. Dostęp do sakramentu Eucharystii wynikał bezpośrednio z chrztu św. jako sakramentu wstąpienia do Kościoła i żadnych innych „warunków” przystępowania do Eucharystii w pierwotnym Kościele nie było. Członkiem Kościoła był ten, kto w czasie Mszy św. przystępował do Komunii. Akta starożytnych synodów wskazują, że w Eucharystii uczestniczyli jedynie ci, którzy nie popełniali ciężkich grzechów, zgodnie ze słowami 1 Listu Jana: „Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał” (1 J 3,6). ...
ks. Wojciech Hackiewicz