Komentarze
Do której Polski?

Do której Polski?

Sport odmrożony, można kibicować swojej drużynie. Pewnego słonecznego dnia postanowiłam więc wesprzeć siedleckich piłkarzy.

Obowiązujący reżim sanitarny spowodował pewne zmiany przy wchodzeniu na stadion. Wejście, przez które zazwyczaj dostawałam się na trybuny, zamknięto, przez co zostałam zmuszona do wypróbowania nowych szlaków. Pokonałam bramkę otwieraną oraz zamykaną przez ochroniarzy. I zaczęłam się rozglądać, w którą stronę mam się udać, aby dotrzeć do celu. Moje zagubienie dostrzegł przechodzący obok młody mężczyzna. Postanowił zareagować: - Pani idzie za mną i się nie boi. W Siedlcach sami sympatyczni ludzie. - Wiem, bo od kilkunastu lat tu mieszkam - odparłam. - A ja, niestety, od urodzenia - stwierdził nieznajomy.

Gdy zapytałam, dlaczego „niestety”, mężczyzna po krótkiej chwili zastanowienia przyznał:

– Wie pani jak to jest, zawsze chciałoby się mieszkać gdzie indziej.

Wymieniliśmy się uśmiechami i każde z nas poszło w swoją stronę. Pomyślałam sobie w duchu, że dobrze tego pana rozumiem…

Tylko do której Polski warto byłoby się teraz przenieść? Bo wraz z finałem wyborów prezydenckich nasz kraj został podzielony na pół. I na dwa narody, których cechy określają strefy osiedlenia. Tak przynajmniej widzą Polskę rozgoryczeni wyborcy Trzaskowskiego: są nowocześni, optymistyczni i garnący się do świata mieszkańcy zachodniej i północnej części kraju, gdzie wygrał kandydat opozycji, oraz zaściankowe, stare, ciemne i cywilizacyjnie zacofane społeczeństwo, które wybrało Dudę. W sieci pojawiły się nawet mapki, gdzie wschodnia część Polski to DDR, zachodnia RFN, a enklawę Warszawę, gdzie wygrał kandydat Koalicji Obywatelskiej, przemianowano na Berlin Zachodni. Zdaniem zwolenników opozycji, którzy nie chcą pogodzić się z wynikiem wyborów, najlepiej byłoby oddzielić od Polski Podkarpacie oraz Lubelszczyznę i przyłączyć oba regiony do Ukrainy.

To jeszcze nie wszystko. Namawiają oni do bojkotu urlopowo-wakacyjnego atrakcyjnych turystycznie miejsc, gdzie poparto Dudę. „Na wakacje tylko zagraniczne wycieczki. Właśnie rezerwuję Majorkę kosztem Bieszczad. Oby was bieda dopadła” – pisze jeden z internautów. Bojkotować, zdaniem sympatyków opozycji, należy też rodzimą żywność, a kupować tylko tę wyprodukowaną w Unii Europejskiej. Jeden z publicystów ekonomicznych zapowiedział: „Ograniczam konsumpcję w państwie PiS, zwłaszcza na wsi; kupuję więcej towarów importowanych. Teraz głosują pieniądze. Idę po ryż na obiad. Kartofel won!”. Gdy ktoś stanął w obronie ziemniaków, pisząc, że nie są niczemu one winne, publicysta odparł: „Może i tak, ale uprawia go głównie elektorat PiS. A ja głosuję pieniędzmi przeciwko sponsorowaniu jego”.

Gdzie się zatem podział ten głosujący na Trzaskowskiego zachód kraju, który mówi o tolerancji, otwartości dla wszystkich, łączeniu, a bynajmniej nie o sortowaniu? A to Polska właśnie…

Kinga Ochnio