Rozmaitości
Źródło: JERZY CABAJ
Źródło: JERZY CABAJ

Dookoła gospodynie w kołach

Na terenie gminy Włodawa działa ich aż 13. I nie jest to feralna liczba! Koła gospodyń wiejskich - bo o nich mowa - zrzeszają dzisiaj ponad 230 pań. Dumą napawa nie tylko bogata tradycja - działalność kół w tej gminie sięga lat 50 ubiegłego wieku - ale wyjątkowa aktywność i siła przebicia.

Koła gospodyń wiejskich są – ze swej definicji – dobrowolną, samorządną i niezależną organizacją społeczną kobiet wiejskich, z którą nie sposób się nie liczyć. Przede wszystkim dlatego, że do pracy w niej nikogo nie trzeba specjalnie namawiać. Poza tym – służy wsi i nie wymaga wielkiego wsparcia finansowego oraz organizacyjnego ze strony samorządu gminnego.

W Stowarzyszeniu

– Koła nie mają osobowości prawnej. Zależało nam, by była to organizacja mająca osobowość prawną i jako taka mogła pomagać w realizacji wielu zadań gminnych – mówi Tadeusz Sawicki, wójt gminy Włodawa, tłumacząc, jak doszło do powołania Stowarzyszenia Gospodyń Wiejskich, jednoczącego wszystkie panie z miejscowych kół. Zanim to się stało, podczas zjazdu delegatek w lutym 2004 r., zawiązały one Radę Gminną Kół Gospodyń Wiejskich, wybrały przewodniczącą oraz siedmioosobowy zarząd. W 2005 r. powstało stowarzyszenie, którego prezesem została Marzena Kosior. Tę funkcję pełni do dzisiaj.

Młode duchem

Koła gospodyń z gminy Włodawa łamią stereotypy. Bo o ile koła kojarzą się raczej z paniami w wieku emerytalnym – tutaj jest inaczej. – Kończą 18 lat i zapisują się do kół w swoich miejscowościach. Bo wiedzą, że tutaj można coś zrobić, poznać nowego, czegoś się nauczyć – uzasadnia T. Sawicki. – Rozpiętość wieku jest duża – przyznaje M. Kosior. – Są panie po osiemdziesiątce, można powiedzieć: weteranki, które już aktywnie nie włączają się w nasze prace, ale czasami coś podpowiedzą i służą radą. Zawsze zapraszamy je np. na gminny dzień kobiet czy inne uroczystości. Znaczną część stanowią rencistki i emerytki, ale w kwiecie wieku i gotowe do pracy. Bardzo dużo członkiń to młode mężatki, które rzeczywiście chcą wyjść z domu i wziąć udział np. w szkoleniu pod okiem wizażysty. Zresztą, same nasze członkinie często podpowiadają, jaki kurs można by zorganizować – tłumaczy, podając przykład.

Edukacja, ale inna

Obserwując prace wiejskich kół, gromadzących gospodynie, nie sposób nie zauważyć różnicy w celach i sposobie działania dawniej i dziś. W latach 50 ubiegłego stulecia ich funkcjonowanie było niejako narzucone, a rolę określała potrzeba edukacji w zakresie zdrowia i higieny, jak też kształcenia kulinarnego. Dzisiaj nie ma takiej potrzeby, bo kobiety są wykształcone, świadome, a wiedzę na każdy temat mają w zasięgu ręki, choćby w internecie. Mieszkanki współczesnej wsi nie są także obarczone pracą i typowo rolniczymi obowiązkami w takim stopniu, jak przed laty ich mamy czy babcie. Dzięki temu mają więcej czasu. – I większą potrzebę integracji – dodaje przewodnicząca stowarzyszenia, tłumacząc, że koła gospodyń pozwalają wyjść z domu, zdarza się, że nawet znaleźć pracę zawodową. – Po kursie przedsiębiorczości i szkoleniach z zakresu prowadzenia gospodarstw agroturystycznych kilka naszych gospodyń pokusiło się o założenie takiej działalności.

Koło rządzi, koło radzi

– Gminne obchody dnia kobiet, matki, seniora czy inne święta i uroczystości – Marta Wawryszuk, kierownik referatu kultury w Urzędzie Gminy Włodawa wylicza okolicznościowe imprezy, które po prostu nie obędą się bez pomocy oraz udziału pań z kół. Ale zacząć trzeba od tego, że w ogóle nie odbyłyby się, gdyby nie one. Miejscem takiej uroczystości jest zwykle jedna z wiejskich świetlic, a honory gospodarza pełni lokalne koło, do którego należy również zapewnienie oprawy artystycznej. Zapraszane są pozostałe członkinie oraz władze gminy.

Zdaniem przewodniczącej Stowarzyszenia M. Kosior, swoistą wizytówką pracy kół są dożynki. Panie nie tylko pomagają w ich organizacji, ale też przygotowują swoje stoisko, na którym prezentują kulinaria. Ponadto każda miejscowość piecze chleb i wyplata konkursowy wieniec. – Reprezentują one później naszą gminę na dożynkach powiatowych czy w konkursach regionalnych – dodaje M. Waryszuk, uzupełniając, że w ten sposób koła gospodyń podtrzymują i promują ginące tradycje ludowe.

Z myślą o dzieciach

Od 2005 r. niemal co roku stowarzyszenie organizuje półkolonie letnie w gminie Włodawa. – To akcja skierowana do dzieci i młodzieży szkolnej, która ze względu na nasilenie prac rolnych w czasie wakacji pozostaje pozbawiona opieki dorosłych. Nasza akcja jest finansowana ze środków Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych we Włodawie i cieszy się popularnością – mówi M. Wawryszuk. Pod opiekuńcze skrzydła wychowawców, zatrudnionych na dwa tygodnie przez stowarzyszenie, trafia w sumie około 300 osób w 11 miejscowościach. – Uczestnicy tych „dziecińców” mają zapewniona opiekę przez pięć godzin dziennie oraz wiele atrakcji, nagród i dyplomy na koniec – dopowiada M. Kosior. Po sukcesie letnich półkolonii zaczęto również organizować zimowe zajęcia dla dzieci, w świetlicach. Dotację na zajęcia zimowe pozyskiwane są z Fundacji Wspomagania Wsi.

W kuchni na medal

Nie da się ukryć – gospodynie z włodawskiej gminy są mistrzyniami kuchni. Ich talenty mogą poznać czytelnicy „Echa”, dzięki przepisom prezentowanym co jakiś czas w dziale „Rozmaitości”. Pokłosiem kulinarnych umiejętności są wygrywane od lat konkursy, jak też projekt „Polesie w garnku”. Taki tytuł nosi również broszura, zawierająca przepisy na regionalne potrawy. – W latach 2004-2006 stowarzyszenie było partnerem tego projektu, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach programu Sąsiedztwa Polska-Białoruś-Ukraina INTERREG. Polegał on na organizacji cyklów kursów kulinarnych, promujących kuchnię regionalną – precyzuje M. Wawryszuk.

– Po sukcesie „Polesia w garnku”, myślimy o podobnym programie, opartym na darach lasu: grzybach i dziczyźnie, a nawiązującym do kuchni myśliwskiej – M. Kosior uchyla rąbka tajemnicy, mówiąc o planach. A tych – niemało. Oczywiście udział w stałych, kalendarzowych imprezach, cyklicznych festynach itd. Niedługo przyjdą dożynki, potem jesienny piknik „Pieczony kartofelek” obfitujący w konkursy z nagrodami. Wspomina też, że pomysły sypią się jak z rękawa, często z potrzeby chwili. Przykładem są gospodynie z Orchówka, którym ostatnio zamarzyło się otworzyć zespół śpiewaczy. Taki jak „Jagoda”, działająca przy KGW w Sobiborze, w którym seniorkom Koła udało się do muzykowania wciągnąć także dzieci i młodzież.

Niech coś się dzieje

W opinii M. Wawryszuk, Stowarzyszenie spełnia rolę łącznika między Urzędem Gminy a mieszkańcami. To dzięki niemu jest im, a na pewno damskiej części ludności gminy Włodawa, bliżej do urzędu. Podkreśla również, że działalność ta ma charakter społeczny i wolontariacki. – Społecznikostwo pochłania sporo czas – przyznaje prezes Stowarzyszenia M. Kosioru. Są to szkolenia, wyjazdy, przygotowywanie programów z innymi organizacjami. – Ale warto, bo dzięki temu na wsi coś się dzieje.

Tel kontaktowy: 698 915 859


3 PYTANIA

 

Tadeusz Sawicki – wójt gminy Włodawa

Jak Pan ocenia działalność Stowarzyszenia?

To bardzo prężna organizacja. Skupia panie, które nie zamykają się w czterech ścianach swoich domów, ale chcą się realizować i mają na to szanse. Przy czym wato podkreślić, że między poszczególnymi kołami nie ma rywalizacji. To jedna organizacja, która reprezentuje wszystkie panie. A dla wójta ma charakter opiniotwórczy w wielu trudnych sprawach. Grupa może wpływać na decyzje wójta. Jedna osoba na pewno nie zwojowałaby tyle, co stowarzyszenie.

Które z działań Stowarzyszenia są, zdaniem Pana, najcenniejsze?

Wszystkie bez wyjątku. Stowarzyszenie wygrywa konkursy na zorganizowanie letnich dziecińców, w świetlicach wiejskich pracuje na rzecz swoich środowisk, ogłasza konkursy kulinarne, składa wnioski do Lidera. Firmuje też wnioski poszczególnych kół, zdobywa granty i fundusze, zarówno nasze krajowe, jak i unijne. Trafne jest to, że łącząc nasze gminne finanse z pieniędzmi unijnymi, robi naprawdę dużo dla mieszkańców, jak też dla siebie. Ostatnio panie przyszły do mnie i zapowiedziały, że w Lublinie odbędą się targi ogrodnicze „Eden 2010”, a takiej imprezy nie można przespać. Zorganizowaliśmy wspólnie wyprawę,  chętnych nazbierało się na dwa autokary. Takich wyjazdów, wycieczek krajoznawczych stowarzyszenia ma na swoim koncie sporo.

Mówi się, że mieszkańcom wsi nie chce się dzisiaj działać…

…a w naszej gminie jest sporo  organizacji. Na przykład Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Różanki, czy Stowarzyszenie Inicjatyw Sportu i Kultury. W wioskach należących do gminy funkcjonuje 14 wiejskich świetlic, bardzo dobrze wyposażonych. Uważam, że pole do popisu znajdzie każdy, kto choć trochę zainteresowany jest działaniem. Wystarczy chcieć.

Monika Lipińska