Aktualności
Dopóki masz czas

Dopóki masz czas

Skąd figowiec w winnicy? - może ktoś dociekliwy zapytać. Przecież drzewo zacienia znaczną połać cennej ziemi, a korzenie wyjaławiają grunt. Po co lokować w środku ogrodu drzewo, jeśli każdy metr kwadratowy winnicy jest istotny?

Okazuje się, że był w tym sens. Sadzono je w winnicy, aby chronić winorośl: wonne owoce przyciągały ptaki, które zwabione ich słodyczą nie niszczyły winogron. Figowiec zatem miał swoje „zadanie” do wypełnienia, był wpleciony w misterną agrarną strategię. Jezus w Ewangelii opowiada o drzewie, który jest jałowe, bezowocne. Zawiodło. „Nie pasuje” do całości, jest pasożytem. Tak jak człowiek, który tylko bierze – zamyka się w swoim egoizmie, ogranicza się do roli kibica, obudowuje murem obojętności. Jeszcze dostaje szansę… Jeszcze raz… Do czasu.

„Miłosierdzie to imię Boga” – tak rozmowę z papieżem Franciszkiem kilka lat temu zatytułował Adrea Tornielli. To prawda. Nie wolno nam jednak zapominać, iż Bóg jest też „sędzią sprawiedliwym”, który, jak odnotowuje katechizm, „za dobro wynagradza, a za zło karze”. Miłosierdzie nie deprecjonuje sprawiedliwości, nie unieważnia prawa moralnego, ale – podkreślają zgodnie papieże minionego półwiecza – stanowi „wyższą miarę miłości”. „To najwyższy i ostateczny akt, w którym Bóg wychodzi nam na spotkanie” – podpowiada Franciszek.

To nie są nowe treści dla nas. Chodzi o jeszcze inny problem. „Może marny ze mnie katolik, ale ja przecież nic złego nie robię” – tłumaczą się ludzie. „Unikam okazji do zła, nie mieszam się w sprawy innych, wiara to moja prywatna sprawa. Nie obchodzi mnie życie innych! Mam czyste ręce. O, proszę, zobacz!”. Czyste, ale też puste.

Co zatem z obojętnością? Czytamy u św. Łukasza, że gdy Jezus zbliżał się do zboczy Góry Oliwnej, „kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli”, faryzeusze protestowali. „Rzekli do Niego: «Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom!» Odrzekł: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą»” (por Łk 19,37-39)

Jeśli zamilkniemy, „kamienie wołać będą”… Jeśli chrześcijanie stracą smak soli, przestaną być komukolwiek potrzebni. Cierpliwość Boga jest wielka, ale czas ma swój kres. I kiedyś się skończy.

„Ach, głupcze, jak możesz liczyć na długie życie, ty, który nie możesz być tutaj pewny nawet jednego dnia? Jak wielu śmierć zaskoczyła i niespodziewanie wyrwała ich z życia!” – przestrzegał Tomasz a Kempis w swoim dziele „O naśladowaniu Chrystusa”. I prosił: „Gromadź bogactwa nieśmiertelne (…) Żyj tak, jakbyś był przechodniem tylko i gościem na ziemi. Zachowaj serce wolne i uniesione ku Bogu, bo tutaj nie masz trwałego mieszkania!”

Ks. Paweł Siedlanowski