Doświetlić słowem
„W pasji tworzenia - kadrowania codzienności - odnajduję sens bycia tu i teraz” - to motto przyświecające jednej z poetek z naszego regionu. Przypadający 21 marca Światowy Dzień Poezji jest okazją do podpytania twórców o ich inspiracje i przewodnie motywy wierszy. „Moje wiersze nieuczone/ rymy zwykłe, proste, jasne./ One płyną prosto z serca/ i są tylko moje - własne./ Piękna jest zabawa słowem, nasza mowa tak bogata” - pisała w jednym ze swoich utworów poetyckich Helena Maczewska, poetka z Parczewa. Obdarzona optymizmem stara się przekazywać radość innym - zarówno najmłodszym, goszcząc w szkołach, jak i seniorom w ramach swojej działalności społecznej. Teksty poetyckie zaczęła tworzyć w latach 70, ale pierwszy tomik „W kalejdoskopie życia” wydała dopiero kilka lat temu.
– Pisanie pozwala mi na wyrażanie siebie – zaznacza. W wierszach opisuje różne momenty towarzyszące człowiekowi w trakcie roku kalendarzowego, przedstawiając zwyczaje i obrzędy, nawiązując do świąt liturgicznych. Maczewska zachowała w pamięci obraz lat dziecinnych, który również utrwaliła w poezji. – Moja mama nie dała mi bogactwa, ale dała głęboką wiarę oraz optymizm, który pomaga mi w ciężkich czasach – wyznaje poetka. – Z dzieciństwa przełomu lat 50 i 60 wspominam wieczorynki, a jako osoba wrażliwa zapamiętałam ich atmosferę. Nie było światła elektrycznego, gromadziliśmy się przy lampie, przy której świetle matka czytała na głos powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego. Nasza chatka była oazą spotkań, którą bardzo ceniłam. O inspiracjach okresem dzieciństwa świadczy m.in. wiersz „Życiowe przesłanie”: „Dziecko, bądź ludzkim człowiekiem/ – taką naukę przekazał ojciec./ Była mała, dziecinna/ nie mogłam w tym sensu dociec./ Urosłam, wchodząc w życie dorosłe/ ciekawe i cudne/ i wtedy zrozumiałam,/ jakie zadanie to trudne”. H. Maczewska pokazuje, że pisanie wierszy może pomóc w przekazywaniu ważnych prawd o naszym życiu.
Sens bycia tu i teraz
Świat trzeba ulepszać, a nawet doświetlić słowem i swoją pasją – tak twierdzi kolejna poetka z Parczewa Bogumiła Sarnowska. Bibliotekarka, miłośniczka regionu pisaniem zajęła się 11 lat temu, tworząc wiersz „Myśli na kanwie Dnia Ojca…”. – Jest to refleksja w formie wiersza białego – mówi. – Wychowywałam się bez ojca, ale mam świadomość, że zawsze przy nas jest Bóg Ojciec. Po pierwszym utworze poetyckim zaczęły powstawać następne, pisane w różnych okolicznościach. Inspiracją w tamtym czasie była m.in. ciężka choroba mojej siostry i poczucie bezradności człowieka wobec trudnych doświadczeń. Z kolei po śmierci matki powstało kilka wierszy stanowiących powroty do przeszłości, sięgających rodzinnego domu w Kobylanach na Podlasiu. Jednocześnie wyrażałam swój zachwyt nad tym, że piszę, że jestem poetką. „Wyobraźnia/ buduje piękne światy/ za parawanem snów/ w labiryntach pasji/ odbywam/ twórcze wędrówki/ szukam/ poetyckich inspiracji” – pisała w 2015 r.
Liczne utwory B. Sarnowskiej ukazały się drukiem w kilkudziesięciu antologiach. Znalazły w nich wyraz jej przemyślenia nad światem, a także echa wędrówek z aparatem fotograficznym w ręku. Fotografowaniem zajęła się, jak zdradza, w sposób przypadkowy, utrwalając to, co porusza i cieszy. – Fotograficzne widzenie świata pomaga w układaniu myśli i pisaniu wierszy – wyznaje.
Sarnowska jest przekonana, że dzięki temu, iż pisze, potrafiła uporać się z żałobą i pogodzić ze śmiercią tragicznie zmarłego męża. Kobieta ma świadomość upływającego czasu, ale i zadań, które jeszcze przed nią. „Nadal uczę się jak iść/ drogą której nie znam/ przede mną światło/ szukam oparcia w Słowie/ wiem/ prochem jestem”. W marcu napisała w wierszu „Do światła”: „Gdy doświadczysz zła/ które decyduje o twoim życiu/ dostrzeżesz bardziej/ jak jaśnieje dobro/ chwytaj się/ krawędzi ufności/ z nadzieją szukaj tego/ co nakarmi duszę”. Tę nadzieję przekazuje innym ludziom, postrzegając pisanie wierszy jako swoją misję. – Podsyłam swoim znajomym, znajdującym się w różnych okolicznościach życiowych, moje wiersze, widzę sens w dawaniu ludziom nadziei – mówi poetka, dodając, że wiele z jej tekstów przynosi efekty w postaci ukojenia, zrozumienia, rozwiania wątpliwości.
B. Sarnowska ma poczucie wolności twórczej i sięga po tematy i formy, które jej w danym momencie odpowiadają. Rozpoczęła tworzenie cyklu portretów, który będzie kontynuowany. W ubiegłym roku wzięła udział w projekcie poetycko-wydawniczym „Solidarni z Ukrainą” z przekonaniem, że trzeba pokazać jasną stronę, światło i dobro mimo trudnych momentów. Motto poetki zawiera się w słowach: „W pasji tworzenia – kadrowania codzienności – odnajduję sens bycia tu i teraz”.
Jestem smakoszem poezji
Przez długie lata ukrywała się ze swoim pisaniem rodowita siedlczanka, poetka, prozaik, pedagog, kulturoznawca – Urszula Tomasiuk. W antologiach, periodykach, prasie i wyborach wierszy publikowała pod pseudonimem literackim Urszula Tom. Przez ponad 25 lat prowadziła sekcję literacką Mazowieckiego Towarzystwa Kultury w Warszawie, siedlczanie znają ją m.in. z licznych spotkań autorskich, podczas których prezentuje swoje utwory. – Uważam, że przez to, że piszę, moje życie było piękne – wyznaje.
Talent pisarski odziedziczyła po ojcu – po śmierci rodziców zachował się list, przechowywany przez matkę, w którym były wiersze autorstwa jej ojca. Pierwszy swój wiersz Urszula Tom napisała jako uczennica szkoły podstawowej, kolejne teksty pisane w okresie dzieciństwa stanowiły ucieczkę od życia, które nie było łatwe i „po różach”. – Wychowywałam się na łąkach nad Muchawką – wspomina dawne lata. – Kiedy wstawałam wcześnie rano, latem słyszałam dźwięk kos, wszyscy sąsiedzi klepali kosy, a potem wychodzili kosić. Łąki mi szumiały i śpiewały, kiedy szłam uczepiona do koszyka mojej babci, w którym niosła tzw. podśniadanek kosiarzom.
W dorosłym już wieku U. Tom wspominała barwy Podlasia: „Gdzie nad Liwcem łąki zieleń/ a nad Bugiem szumi las/ ziemię kwiecie polne ściele”. W innym teście pisała: „Podlasie – najdroższa mi Ziemio/ kołysko, rodzino i chlebie/ zabrałaś serce, czekasz na wiersze/ nie możemy już istnieć bez siebie”.
Przez długie lata pani Urszula pisała do szuflady. Jedną z takich szuflad otworzył pracownik naukowy uczelni, w której administracji pracowała zawodowo i odtąd jej teksty poetyckie i prozatorskie zaczęły się pojawiać w przestrzeni publicznej, m.in. 40 tekstów opublikowano w rzeszowskim „Roczniku Wschodnim”.
Wielokrotnie zdobywała nagrody literackie, zarówno w poezji, jak i w prozie. Jest autorką legendy siedleckiej „Ćma z książęcego rodu” o Aleksandrze Ogińskiej, za której czasów miasto stało się centrum artystyczno-kulturalnym na mapie Rzeczypospolitej Polskiej. U. Tom pisała także o Babiej Górze, którą odkrywała przez lata. Znaczną część dorobku poświęciła tematyce polskości na Kresach Wschodnich, wielokrotnie była na Litwie, Białorusi i Ukrainie. – Podczas jednego z takich spotkań na Litwie pewien Polak podarował mi złoty pierścień, abym tylko nie zapominała pisać o Polakach. Myślę, że się wywiązałam ze złożonej obietnicy. Spotkania z rodakami utrwalałam, nagrywając ich historie, spisując dramatyczne losy ludzi, którzy czuli się obcy na swojej przecież ziemi – mówi U. Tom.
Życie, które toczy się obok, ma ogromny wpływ na pisanie – twierdzi poetka. – Uważam, że przez to, że tworzę, miałam piękne życie – wyznaje. – Pisanie rozpoczynam od zapisania zbitki słów, stanowiących tytuł, które pojawiają się w wyobraźni, potem dopisuję kolejne i kolejne słowa, przechodząc od szczegółu do ogółu. Czytelnicy zwracają uwagę na tytuły moich tekstów, być może przyciągają one ich uwagę. Myślę, że za sprawą pewnego tytułu, który pojawił się na plakatach informujących o spotkaniu autorskim – „Miłość ma suknię czerwoną i stąpa po płatkach róż” – przybyło do Białej Sali w Miejskim Ośrodku Kultury, mimo srogiego mrozu, wiele osób. Miłość to jeden z motywów mojej twórczości, piszę także o upływającym czasie, przyrodzie i sacrum. Lubię też słuchać tekstów literackich innych twórców. Jestem smakoszem poezji – podsumowuje.
Joanna Szubstarska