Diecezja
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Dotknij otwartych ran Kościoła

5 czerwca przedstawiciele Caritas Polska: Sylwia Hazboun, ekspert CP ds. Bliskiego Wschodu, koordynator programu Rodzina Rodzinie, i Farid AbouJrab, uchodźca wojenny z Syrii, spotkali się z młodzieżą I LO im. Bolesława Prusa oraz z widzami NovegoKina Siedlce.

Na obu spotkaniach goście opowiadali o dramatycznej sytuacji Syryjczyków, którzy doświadczyli grozy wojennych działań. - Konflikt rozpoczął się w 2011 r. i pochłonął pół miliona ofiar. Swoje żniwo zbiera do dziś - mówiła przedstawicielka CP. - Obecnie linia frontu jest już za Aleppo, natomiast potrzeby humanitarne nadal są tam bardzo duże. Kraj jest zdestabilizowany. Ciężko przewidzieć, czy można mówić o końcu wojny. Powrót do normalności będzie trwał długie lata, ludzie nie przestaną się od razu bać i nie staną szybko na nogi - opowiadała. - Od dwóch lat pomoc w Syrii niesiona jest na bardzo dużą skalę w ramach programu Rodzina Rodzinie, który polega na tym, że rodzina, instytucja, parafia z Polski obejmuje pomocą konkretną rodzinę syryjską na okres sześciu miesięcy - tłumaczyła S. Hazboun. Rodzina Rodzinie to największy program pomocy humanitarnej w historii Polski. Dzięki dotychczasowemu wsparciu udało się zebrać 46 mln zł. - Pieniądze przekazywane są w formie zapomogi i rodziny przeznaczają je na zakup leków lub opłacenie zaległych rachunków. Programem objętych zostało ok. 9 tys. rodzin - relacjonowała.

Na temat sytuacji w Syrii wypowiedział się również F. AbouJrab. – Na pewno to jest trudne doświadczenie. Człowiek uświadamia sobie, że nie ma przyszłości w swoim kraju i musi przyszłość zbudować od nowa w innym, zupełnie nowym miejscu – opowiadał. – Na początku nie wiedziałem nawet, dokąd jadę, dopiero gdy dostałem wizę, dowiedziałem się, że trafię do Polski – podkreśla. Przyleciał z mamą, siostrą i bratem. Tata wraz z dziadkami został w Syrii. – Farid nie może wrócić do Syrii, bo utraciłby status uchodźcy, nawet gdyby pojechał na krótką wizytę. Ponadto trafiłby do wojska, do obowiązkowej służby wojskowej – dodała S. Hazboun.

 

Różnorodność religijna i kulturowa

S. Hazboun opowiedziała uczniom o różnorodności religijnej i kulturowej mieszkańców Syrii. Większość społeczności – ponad 90% – stanowią muzułmanie. Większość z nich jest obrządku sunnickiego. – Byłam w Syrii, Jordanii i Palestynie, poznałam bardzo różnych muzułmanów, z bardzo różnymi poglądami. Chociaż zawsze mówię, że jestem chrześcijanką, nigdy nie spotkałam się z wrogością. Często muzułmanie zapraszali mnie do siebie, przedstawiali rodzinie. Natomiast jest też druga strona medalu. W rozmowach z lokalnymi chrześcijanami, którzy się tam urodzili i wychowali, zauważyłam, że inaczej się do nich podchodzi. Są przykłady sąsiedzkiej przyjaźni, ale chrześcijanie arabscy czują dystans, rodziny się nie mieszają, zostają w swoich środowiskach – zauważa przedstawicielka CP. Przed wojną chrześcijanie znajdowali się w mniejszości – stanowili 6% społeczeństwa i należeli do różnych Kościołów. Ile jest ich dzisiaj? Nie ma żadnych statystyk. – W Aleppo współpracujemy aż z dziesięcioma kościołami, m.in. z Kościołem rzymskokatolickim, syriackokatolickim, syriackoprawosławnym, ormiańskokatolickim, ormiańskoprawosławnym, maronickim, chaldejskim, greckokatolickim, greckoprawosławnym – kontynuuje opowieść. – Pomimo takiego zróżnicowania chrześcijanie nie zwracają uwagi na dzielące ich różnice, często zawierane są małżeństwa mieszane – dodaje.

Chrześcijanie w Syrii są jedną z najstarszych wspólnot chrześcijańskich. – Gdy czytamy Nowy Testament, a szczególnie Dzieje Apostolskie, zauważamy, że apostołowie podróżowali po tym regionie, byli w Syrii, w Damaszku. Warto o tym pamiętać, myśląc o lokalnej społeczności chrześcijan, którzy są niezwykle dumni z tego, że należą do najstarszych wspólnot na świecie. Wiele z tych wspólnot w liturgii zachowuje język aramejski, który był językiem Chrystusa – kontynuuje.

 

Przeżyć za 2 dolary dziennie

– Syria w dużej części to pustynia. Jej siła tkwi w miastach. Walka o Aleppo toczyła się między opozycją a siłami rządowymi. Dziś miasto wygląda jak Warszawa po powstaniu warszawskim. Budynki są zawalone – częściowo albo w całości – opowiada S. Hazboun. – Widziałam, że w tych budynkach ktoś mieszkał, chociaż to bardzo niebezpieczne. Bieda jest wszechobecna. Ponad 60% społeczeństwa żyje za mniej niż dwa dolary dziennie. Ucierpieli wszyscy; rakiety nie omijały meczetów, muzułmanie nie byli chronieni. W rozmowach ludzie podkreślają, że najbardziej boli ich, że nie mają już tam przyszłości. Wielu straciło swoich bliskich, ich plany legły w gruzach, jak miasto – dodaje.

 

Liczy się każdy gest

– Gdy państwo islamskie było obecne w Syrii, znajdowała się ona na pierwszych stronach gazet. Teraz wojna jest już mniej medialna, coraz rzadziej słyszymy o ludziach, których dramat jeszcze się nie skończył – stwierdził Maciej Dubicki z Centrum Medialnego Caritas Polska, który również był obecny na obu spotkaniach. – Kiedy wojenny kurz opada, opadają też emocje. Świat przestaje interesować się wydarzeniami w kraju, przez który przeszły zniszczenie i śmierć. Dramat Syryjczyków jednak się nie skończył – to słowa zapowiadające cykl spotkań zaplanowanych we wszystkich polskich diecezjach, zatytułowany: „Skazani. Dotknij otwartych ran Kościoła umęczonej wojną Syrii”. Aktualnie Caritas Diecezji Siedleckiej ma pod swoją opieką 28 rodzin syryjskich. Każdy gest solidarności się liczy.

Monika Król