Opinie
Źródło: ARCH.
Źródło: ARCH.

Dowód na istnienie…

Grób to czytelny znak poszanowania godności osoby ludzkiej, a szacunek należy się każdemu człowiekowi. Nawet po śmierci. I to bez względu na to, jak długo żył i jakie rozmiary osiągnęło jego ciało...

Statystyki medyczne wskazują, że w Polsce każdego roku dochodzi do ponad 40 tys. poronień rozpoznanych klinicznie ciąż. Każda taka strata, to dramat konkretnej kobiety, konkretnej rodziny. Zwłaszcza tej, która nie pożegnała się ze swoim dzieckiem, nie pochowała go, nie przeżyła żałoby. Niestety, większość dzieci, które urodziły się martwe, nie ma swoich grobów. Powód? Brak precyzyjnych, a niekiedy sprzeczne uregulowania prawne. Na szczęście dwa lata temu przepisy się zmieniły, co pozwoliło na wyjaśnienie niektórych kwestii prawnych. Według nich rodzice mają prawo pochować dziecko nawet wtedy, gdy żyło pod sercem matki zaledwie kilka tygodni. Niestety, wiele rodzin wciąż o tym nie wie.

– A nawet jeśli zdają sobie z tego sprawę, na skutek wciąż jeszcze nieprecyzyjnych przepisów mogą napotykać na trudności ze strony szpitala z otrzymaniem zwłok do pochówku. Może to spowodować, że rodzice w końcu poddają się i rezygnują. Zostawiają ciało dziecka w szpitalu. A potem dręczy ich myśl, że nie ma nawet grobu, na którym mogliby zapalić świeczkę w Dzień Zaduszny… – mówi Maria Bienkiewicz, przewodnicząca fundacji „Nazaret”. – Zdarza się również i tak, że rodzice nie odbierają ciała dziecka w przekonaniu, że dzięki temu szybciej zapomną o tragedii, jaka ich dotknęła. Jednak to tylko złudzenie. Brak miejsca pamięci, w którym można byłoby pomodlić się za przedwcześnie utracone dziecko, staje się prawdziwym dramatem. Taki dowód na istnienie jest niezwykle potrzebny – dodaje.

Groby dziecka utraconego można znaleźć na wielu polskich cmentarzach. Teraz także i w Siedlcach. Ta mogiła to wspólne dzieło biskupa siedleckiego Zbigniewa Kiernikowskiego, władz miasta oraz osób, którym leży na sercu los dzieci utraconych, a także rodziców, którym z różnych przyczyn nie było dane cieszyć się nowym życiem.

Koszmar i poczucie winy

32-letnia Kasia po tamtej stronie ma Hanię, Zosię i Wojtusia, po tej Anielkę, która wzięła się z cudu. Po trzech poronieniach lekarze nie dawali Kasi i Robertowi nadziei na rodzicielstwo. Kiedy w 10 tygodniu ciąży odeszła Hania, Kaśka krzyczała do Pana Boga: „Dlaczego odrzuciłeś nasze pragnienie rodzicielstwa i schowałeś się, jak gdyby nigdy nic, za swój majestat? Co takiego Ci zrobiliśmy?”. Pan Bóg zareagował po niespełna dwóch miesiącach. Kasia znowu była w ciąży. ...

Jolanta Krasnowska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł