Drogami Boga
– Bóg nie okazuje nam obojętności. On nas wychowuje i prowadzi. Dokonuje tego przez swoje Słowo, przykazania, nakazy, a przede wszystkim przez wprowadzanie nas w zrozumienie historii Zbawienia, historii wynikłej z zamysłu Boga wobec człowieka, Bożej wizji człowieka – mówił biskup. – Strzeż więc nakazów Boga twojego, chodząc Jego drogami. Chodzi o to, byśmy zaczęli rozumieć nasze życie jako chodzenie drogami Bożymi, gdy na nich jesteśmy, ale także gdy od nich odchodzimy. Dziś wielu uważa się za wierzących. Ponad 90% ludzi w Polsce jest ochrzczonych, a ilu chodzi drogami Pańskimi? – zastanawiał się głośno.
Próbą spojrzenia na własne życie w kontekście rozważanego tematu, są świadectwa, bez których trudno wyobrazić sobie Kościół. – Jezus Chrystus dał świadectwo o Ojcu i o sobie, i o zamyśle Pana Boga. To świadectwo dali pierwsi świadkowie Jezusa Zmartwychwstałego. Dzisiaj my mamy okazję budować naszą wiarę, właśnie poprzez świadectwa – zaznaczył administrator parafii Przemienienia Pańskiego, ks. Bernard Błoński.
Wewnętrzna przemiana
Prowadzone katechezy zmieniły wnętrze m.in Jolanty z parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Garwolinie. Niedawno musiała ona podjąć decyzję, która miała wpływ na życie innego człowieka. Mąż zostawił ją kilkanaście lat temu dla innej kobiety. Przez te lata nie płacił alimentów na dzieci. Nazbierało się tego, i sąd zadecydował, by mężczyznę osadzić na długie lata w więzieniu.- Poprosiłam o zlikwidowanie tego zadłużenia. Niech on nie idzie do więzienia. Oprócz tego, proszę mu dać taką odpowiedź, że ja jako wierzyciel rezygnuję ze wszystkich długów, alimentów żeby miał spokój i żeby go nie ciągali. Gdyby to było 3-4 lata temu – nie wiem, może bym tak samo postąpiła, ale nie miałabym tej radości – szczerze mówię – żeby mu pomóc. W tym momencie się ucieszyłam, i pomyślałam: Boże, ja chyba jestem na tej Twojej drodze, bo przyjmuję to, co jest, dając drugiemu człowiekowi szansę na wyjście z impasu. Ja byłam tak szczęśliwa… – relacjonowała Jolanta.
Katechezy zmieniły też życie innej ich uczestniczki, pochodzącej z parafii Chrystusa Miłosiernego w Dęblinie. – Te katechezy, oprócz tego, że pokazały mi moje macierzyństwo, pokazały też mojego bożka, którym była praca. Od jakiegoś czasu czułam, że praca, którą wykonywałam w marketingu i która przynosiła mi spektakularne sukcesy, niszczy moje relacje z drugim człowiekiem; niszczy wszystko, łącznie ze mną. Ksiądz biskup bardzo dobitnie w jednej z katechez mi powiedział: jeżeli chcesz iść drogą Bożą, odrzuć wszystkich bożków. Słowa te wyrwały mnie prawie z fotela, i zrozumiałam, że to dotyczy mnie. Owocem tego jest to, że mimo tego, iż miałam w sercu lęk – co będzie, jeżeli zrezygnuję z tej pracy – taką decyzję podjęłam. Patrząc na owoce, w tej chwili wiem, że zawróciłam i weszłam na drogę, którą Pan mnie prowadzi. W moim sercu znowu jest pokój. Chociaż w tej chwili nie mam pracy, szukam jej. Mam jednak w sercu pokój, że ten czas, który Pan Bóg mi dał na dzisiaj, jest mi potrzebny taki, jaki jest – opowiadała mieszkanka Dęblina.
W konkluzji do obu świadectw, biskup powiedział, że lepiej się odnaleźć w świadomości, że zboczyło się z drogi Pańskiej, niż uważać, że życie, przeżywane po swojemu, jest dobre i nie potrzebuję nawrócenia. – Pan Bóg tak prowadzi historię zbawienia, żeby wyszedł na jaw grzech ludu. Grzech może stać się okazją do powrotu do Boga. Dla wierzącego nie ma sytuacji przegranej – podsumował pasterz diecezji.
Waldemar Jaroń