Opinie

Drugiemu jak sobie samemu

Gotowość do dzielenia się z innymi, obdarowywania ludzi w potrzebie świadczy o dojrzałości, bo nawet w dobie dobrobytu nie każdego stać na taki gest.

W jaki sposób dawać „ze swego”, żeby nie wynikło z tego więcej szkody niż pożytku? Kierować się bardziej porywem serca czy zdrowym rozsądkiem? I jak nie mylić bezinteresowności z naiwnością? Takie pytania stawiamy sobie szczególnie teraz, gdy przygotowując się do Wielkanocy, zachęcani jesteśmy do modlitwy, postu i jałmużny - rozumianej jako bezinteresowny dar ukierunkowany na drugiego człowieka. Jak mówi Edyta Olek, psycholog z Siedlec, umiejętność dzielenia się jest wpisana w ludzką naturę - w głębi duszy każdy z nas jest altruistą.

I choć bez wahania wspieramy najbliższych czy przyjaciół, nieco trudniej przychodzi obdarowywanie nieznanych nam osób. Ale jak dowodzą społeczne akcje, w które chętnie się włączamy – od zbiórek na leczenie chorych dzieci, pomocy pogorzelcom czy poszkodowanym w wypadkach, dofinansowanie jadłodajni itd. – powodowani współczuciem, życzliwością, empatią czy zwykłą ludzką solidarnością jesteśmy gotowi wspiąć się na wyżyny bezinteresowności i zjednoczyć z innymi, by wesprzeć zupełnie obcych nam ludzi.

– Skoro jesteśmy dla siebie nawzajem braćmi i siostrami, los drugiego człowieka nie może być nam obojętny – szczególnie wtedy, kiedy jest on w potrzebie – podkreśla ks. Janusz Sałaj, proboszcz parafii św. Filipa Neri w Kąkolewnicy. I dodaje, że chrześcijan obliguje do tego drugie przykazanie miłości: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. I wezwanie: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). ...

LI

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł