Komentarze
Dwa nagie miecze

Dwa nagie miecze

Esemes od mojej kuzynki Jadźki brzmiał dramatycznie. „Muszę się z tobą spotkać. Koniecznie. Będę przed wieczorem.” Niespecjalnie sobie tą wiadomością zawracałam głowę, bo do dramatycznych wystąpień szwagierki właściwie już przywykłam, a istniała jeszcze nadzieja, że się może rozmyśli. Ale nic z tego...

– Ty wiesz – bez wstępu żadnego zaczęła – że przez przegrany mecz z Niemcami straciliśmy 50 milionów złotych?! 50 milionów! I kto nas tak urządził? Polak. Lukas Podolski. Bandyta, kat i zdrajca.

Tu Jadźka twarz przesmutną w dłoniach swych ukryła i chlipać oraz łkać zaczęła.

Ponieważ nie miałam dokładnego rozeznania, czy Jadźka płacze z powodu budżetowego deficytu, czy raczej zdrady rodaka, to najpierw ją po nieco przetłuszczonych włosach pogłaskałam, a potem zaproponowałam neospazminę.

– Za histeryczkę mnie masz? – żachnęła się szwagierka i łzy jej od razu obeschły. A słowo „histeryczka” niczym obelga w jej ustach zabrzmiało. – Ja wiem, że to tylko wyraz bezsilności – wyznała. – I jakoś z tym sobie poradzę. Ale nie tak od razu.

– Jagoda – mówię, żeby ją pocieszyć. – Nie ma co tak o te pieniądze rozpaczać. Toż to kropla w morzu naszych narodowych przekrętów.

– I o tym dobrze wiem – bohatersko przyznała. – Ale zawsze żal.

Co prawda, to prawda. A ja dalej nie wiem, czemu ten Podolski, nie dosyć że narodowy zdrajca, to jeszcze nas tak z okrutnie z przynależnej nam mamony oskubał.

– A, bo – powiedziała Jadźka – jedna gazeta podała, że przez ten przegrany z Niemcami mecz to się Polaków wydajność w pracy obniżyła i stąd takie straty. Każdy statystyczny Polak na rozmowę o meczu poświęcił w poniedziałek średnio przynajmniej 15 minut. I przez tę przegraną nastąpiła… Czekaj – rozkazała Jadźka i karteczkę jakąś z kieszeni bluzki wyjęła. „Nastąpiła destrukcyjna demobilizacja, która odbiła się na jakości pracy”.

– Uuu – stwierdziłam z niekłamanym przejęciem. – To się rzeczywiście nieźle porobiło.

– No – zatriumfowała Jadźka. – Ale specjaliści uważają, że najgorsze za nami, bo do następnych meczów Polacy aż tak emocjonalnie nie będą podchodzili.

– Pewnie nie – zgodziłam się z kuzynką. – W końcu nie z każdym narodem walczyliśmy kiedyś pod Grunwaldem.

– Nie w każdej też drużynie grają Klose i Podolski – dodała smutno Jadźka. I filozoficznie stwierdziła, że przez całe nasze życie, przez całą historię naszą sami sobie gole do bramki strzelamy. A wystarczyłoby tylko trochę rozumu, trochę operatywności i mogło być tak pięknie. A Podolskiemu też nie wbiłyby się w serce te 2 gole jak 2 nagie miecze.

No i co ja miałam teraz takiej zdruzgotanej szwagierce powiedzieć?

– Jadźka – ostatniej deski ratunku się schwyciłam, bo jakoś trzeba przecież bliźniego pocieszyć. – Pomyśl sobie teraz, że ten Podolski jest w naszej drużynie i że Niemcom, nie nam, te 2 gole strzela. Toż połowa naszej narodowej pracującej populacji byłaby w poniedziałek w pracy nieprzytomna, a druga połowa nie poszłaby tam wcale. Dla budżetu może nawet taniej, że to przegraliśmy…

Nie dała mi dokończyć. Trzasnęła drzwiami i już!

Anna Wolańska