Dwie korony o. Maksymiliana
Kupił sobie nawet Jej figurkę za 5 kopiejek. Któregoś dnia, widząc kolejne swawolne zachowanie syna, matka upomniała go wyrzutem: „Mundziu, co z ciebie będzie?”. Chłopak się zawstydził, spoważniał, a pytanie jakoś szczególnie mocno w nim utkwiło. Długo z nim chodził, aż któregoś dnia – miał wtedy 12 lat – modląc się na różańcu, poprosił Matkę Bożą o to, aby Ona sama pomogła mu na nie odpowiedzieć. I wtedy, jak to opowiadał potem ze wzruszeniem swojej mamie, pokazała mu się Najświętsza Panna trzymająca 2 korony – jedną białą, a drugą czerwoną – i zapytała, czy je chce. „Biała miała oznaczać, że wytrwam w czystości, czerwona, że będę męczennikiem. Odpowiedziałem, że chcę obie. Wówczas Matka Boża mile na mnie spojrzała i zniknęła” – wspominał po latach. Mały Mundek jeszcze wtedy nie wiedział, jak wielką cenę będzie musiał w przyszłości zapłacić za ten wybór.
Różaniec czy karabin?
Nadchodzi rok 1907. Rajmund wstępuje do małego seminarium ojców franciszkanów. ...
Ks. Paweł Siedlanowski