Opinie
Źródło: FOTOLIA
Źródło: FOTOLIA

Dwie strony medalu

Przyjemność czy obowiązek? Czym dziś dla babć i dziadków są wnuki? Zapytaliśmy o to naszych czytelników.

Odpowiedzi wcale nie były jednakowe. Bo to, co dla jednych jest oczywiste, innym jawi się jako przykry obowiązek i konieczność zgodzenia się na niechcianą rolę, bo „tak wypada”.

Walentyna Kuszpa z Kaplonosów jest babcią pięciorga wnucząt. – Mam dwie wnuczki i trzech wnuków – mówi z dumą. – Najstarszy studiuje na pierwszym roku, a najmłodsza Kasia chodzi do pierwszej klasy szkoły podstawowej – wylicza i zaznacza, że pomagała przy ich wychowywaniu: – Z tego powodu nawet specjalnie przeszłam na wcześniejszą emeryturę.

Podobną dumę i ciepło słychać w głosie Elżbiety Chaberskiej z Białej Podlaskiej, gdy wymienia swoje skarby. – Moje wnuczęta to Kasia, Mateusz, Aleksandra i Tomek – wylicza i dodaje, że bycie babcią to jedna z najpiękniejszych rzeczy w jej życiu.

Mniej emocji jest w Zofii i Zbigniewie z Siedlec, którzy nie chcą, by podawać ich nazwisko. – Wnuki, jak wnuki, są, bo taka jest kolej rzeczy. Ale nie popadamy w nadmierny zachwyt. Teraz są małe, mają dwa i półtora roku, więc mamy jeszcze czas. Na razie wciąż pracujemy, kończymy budowę domu – ciągną tłumaczenie.

Trudne rozmowy

Czasem poglądy na życie rodziców i dziadków różnią się diametralnie, ale to można zrozumieć. Gorzej, gdy odmienne zdanie dotyczy wnuków: kwestii żywienia, wychowania czy ubrania. Każde pole codziennego życia może stać się zarzewiem konfliktu. ...

JAG

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł