Historia
Wojciech Bis
Wojciech Bis

Dwór na skalę państwa polsko-litewskiego

Odnalezione zabytki cechują się dużym kunsztem wykonania, a niektóre z nich nadal mogą nadawać się do użytku.

Takie wnioski płyną z podsumowania ubiegłorocznych badań archeologicznych na terenie zamku Ciołków w Żelechowie. Już od ośmiu lat nieopodal centrum miasta, na prywatnej działce należącej m.in. do Stanisława Kawki, trwają badania archeologiczne. Charakterystyczne ukształtowanie terenu, miejsce po dawnych obwałowaniach, majdanie i przejściu umieszczonym od strony drogi na Wilczyska zainteresowały naukowców do tego stopnia, że regularnie powracają do Żelechowa.

Pracownikom Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk dzięki żmudnej pracy udaje się odtworzyć losy rezydencji Ciołków i odnaleźć elementy jej wyposażenia. Efektami kolejnego sezonu badań pracownicy PAN podzielili się z mieszkańcami Żelechowa 20 marca na sesji naukowej zorganizowanej wspólnie z urzędem miasta.

 

Rewelacyjny stan zachowania

Naukowcy od początku postawili sobie za zadanie odsłonić pozostałości zabudowań dworskich na terenie dawnego fortalicjum. W tym celu w ciągu kilku lat koncentrowali się na eksploracji pozostałości dwóch budynków stanowiących relikty zabudowań z okres średniowiecza i nowożytności. 

Badania przyniosły wymierne sukcesy. – Możemy już określić wielkość obu budynków. Jeden z nich to półtoratraktowy, dwuosiowy dwór z sienią, z jednym dużym pomieszczeniem i dwoma mniejszymi od strony północnej. Mimo skromnego wyglądu budynek posiadał wyjątkowo wystawne wyposażenie. Znaleźliśmy tu zabytki ceramiczne – misy, garnki szkliwione, naczynie na wodę, małe miseczki, z których jadano posiłki. Interesującymi znaleziskami był żelazny młotek, dwie ostrogi, elementy broni palnej i srebrne monety. Dowiedzieliśmy się też, że w dworze był oszklone okna, a mieszkańcy zapewne używali tytoniu, o czym świadczą znalezione element fajki zwanej lulką – ocenia archeolog Wojciech Bis.

Eksploracja reliktów dworu przyniosła wiele niespodzianek. Okazało się np., że północna część dworu uległa zniszczeniu podczas wykonywania dużego wykopu przy budowie studni czerpalnej. – Badania specjalistyczne wykazały, że została wykonana z drewna ściętego w latach 1585-1595. Zapewne wtedy zniszczono dwór i rozpoczęła się nowa faza użytkowa tego obiektu związania z funkcjonowaniem folwarku. Stan zachowana studni jest rewelacyjny. Nadal można ją użytkować. Woda nadal w niej wypływa, choć jako tzw. gruntowa nadaje się tylko do użytku gospodarskiego – tłumaczy archeolog.

 

W głównym nurcie kultury

Równie ciekawe jak studnia były liczne znaleziska kafli, zwłaszcza te stanowiące pozostałość pieca znajdującego się w reprezentacyjnej części renesansowego dworu. – Na tutejszych kaflach mamy motywy, które można spotkać zarówno na Wawelu, jak i przedstawienia znane z Europy Zachodniej – zauważa historyk i archeolog Maciej Radomski, oceniając, że Żelechów nie odbiegał od ośrodków możnowładczych i dotrzymywał kroku głównemu nurtowi ówczesnej kultury europejskiej. 

Badacz zwraca uwagę na dwa rodzaje kafli. Na jednym jest wizerunek młodzieńca w kapeluszu pod arkadą. – Takie przedstawienia postaci na kaflach były bardzo rozpowszechnione. Stosowano je nie tylko w całej Rzeczypospolitej, ale również w królestwie Czech, Węgier i krajach niemieckich. W Żelechowie udało nam się znaleźć kilka takich egzemplarzy. Podobny kafel z młodzieńcem znajduje się na wystawie w Muzeum Śląskim w Katowicach oraz w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie – mówi naukowiec PAN, dodając, że takie przedstawienia były naśladownictwem wzorów znanych z rycin. Przykładem może być autoportret Albrechta Dürera z charakterystycznym układem postaci i detalami jej ubioru – jak rękawy. Jeśli zestawimy kafel i obraz, można uznać, że grafika była pierwowzorem przedstawienia na kaflu.

 

Madonna z piecowego kafla

Drugim motywem pojawiającym się na kaflach z dworu Ciołków jest postać Niewiasty obleczonej w słońce zwanej też Madonną Apokaliptyczną. – Znaleźliśmy kilka kafli z przedstawieniem Madonny z dzieckiem na ręku, obleczonej w promienie słońca, stojącej na księżycu. Jest to motyw powstały na podstawie fragmentu Apokalipsy św. Jana. W średniowieczu postać niewiasty łączono z wyobrażeniem Najświętszej Maryi Panny. Później, w XVI w., z racji na reformację i lepszą lekturę Pisma Świętego zaczęto odchodzić od tego utożsamienia – zaznacza archeolog. Podobny zabytek, tyle że reprezentujący sztukę witrażową, został znaleziony na terenie Nadrenii. Widać też analogię do Madonny z Paczółtowic – wizerunku Maryi z Dzieciątkiem Jezus na ręku wykonanego w warsztacie krakowskim.

W trakcie wykopalisk archeolodzy natknęli się też na unikalny kafel z herbem Odrowążów udostojniony smokiem. – Jest to order smoka, znak świeckiego związku rycerzy wzorowany na Zakonie Rycerzy św. Jerzego. Do tego stowarzyszenia należało wiele osobistości XV w., m.in. Zygmunt Luksemburski, Władysław Jagiełło czy Wład Palownik zwany Draculą – zauważa W. Bis. Oprócz tego ze studni udało się wydobyć rzadkie znalezisko – skórzaną podeszwę buta wraz z metalową podkówką.

 

Tajemnice listu z Gdańska

Podczas konferencji poświęconej wykopaliskom w Żelechowie naukowcy PAN zaprezentowali także inne odkrycia. Historyk Michał Zbieranowski opowiedział o liście Stanisława Ciołka do rady miasta Gdańska, który został odnaleziony w gdańskim archiwum. – Dokument dostarcza ważnej informacji o tym, z czego słynął Żelechów w XV w. Były tu nieprzebrane lasy dębowe. W liście jest mowa o pieniądzach ze sprzedaży pni dębowych w liczbie 62 kop. Z innych dokumentów wiemy, że z Mazowsza jedna osoba potrafiła wysyłać nawet 3 lub 5 tys. takich pni. Jest to ciekawe, gdyż wiek później, w połowie XVI w., z Żelechowa nie płynęło już drewno, ale zboże. W 1560 r. właściciele spławiali stąd do Gdańska duże ilości łasztów zboża – opowiada historyk. Jego zdaniem ta ostatnia informacja łączy się z odnalezioną studnią i zmianą funkcjonalną żelechowskiej siedziby. – Liczne transporty zboża świadczą o tym, że Żelechów w XVI w. z siedziby rezydencjalnej stał się folwarkiem. W tym czasie Ciołkowie byli największymi posiadaczami ziemskimi w Ziemi Stężyckiej. Część z ich majątku dzierżawiła znana rodzina Gostomskich, późniejsi właściciele pobliskich Wilczysk – zauważa M. Zbieranowski.

Niewykluczone, że w bieżącym roku archeolodzy ponownie zawitają do Żelechowa.

Tomasz Kępka