Komentarze
Dyskryminowani

Dyskryminowani

A jednak się udało! Ruszyła organizowana przez fundację Wolność od religii (przy współpracy innych podobnych stowarzyszeń) kampania ateistów. Co prawda był pewien problem, bo mająca stawiać billboardy w Lublinie agencja wycofała się z akcji.

Ale szybciutko znalazł się ktoś inny i machina zadziałała. Na ulicach polskich miast pojawiają się promujące ateizm plakaty: „Nie zabijam. Nie kradnę. Nie wierzę.” Jak przekonują organizatorzy, „celem kampanii jest wywołanie ogólnopolskiej dyskusji na temat obiegowego postrzegania wartości uniwersalnych jako zasad przynależnych religii, a w szczególności religii katolickiej”. I dalej: „polityka państwa prowadzi do utrwalania stereotypów, łącząc moralność człowieka z jego religijnością” oraz że kampania „jest wyrazem sprzeciwu wobec pomijania konstytucyjnych praw do poszanowania wolności wyznania”.

Swoim zachwytem nad kampanią podzielili się z rodakami profesorostwo filozofowie: teoretyczka etyki Magdalena Środa i bioetyk, praprawnuk rabina Izaaka Kramsztyka, Jan Hartman. Profesor Środa nijak nie może zrozumieć, dlaczego akcja niektórych oburza, zaś profesor Hartman kategorycznie żąda, aby ateistami „gęb sobie nie wycierać”, nie obrażać ich nieustannie i nie szkalować, jak czyni to Kościół, który ma czelność oskarżać ich „o tzw. relatywizm moralny i nihilizm, sugerując niedwuznacznie, że wierzący stoją moralnie wyżej od niewierzących i ateistów”.

Przyjrzyjmy się zatem billboardowi. Jest dobrze, żeby nie powiedzieć: bardzo dobrze skonstruowany. Jest chwytliwy. Przecież: „nie wierzę” świetnie się wpisuje w : „nie kradnę”, „nie zabijam”, jest jakby ich logiczną konsekwencją. No i na przeciwnym biegunie też logiczne wydaje się umieszczenie sloganu: „kradnę, zabijam, wierzę”. Sztuczka iście szatańska. Rzecz w tym, że wypisują to ludzie, którzy czują się szykanowani przez wierzących właśnie. Wyobraźmy więc sobie sytuację, że pojawia się billboard z ogromnym hasłem: „nie wierzę, zabijam, kradnę”. Kaliber przekazu podobny. Czy profesor Środę byłoby wtedy stać na dowcipkowanie? Idźmy dalej. Czemu przykazania Dekalogu zostały potraktowane wybiórczo? Dlaczego zrezygnowano z będącego przecież pomiędzy przywołanymi przykazania: „nie cudzołóż”? I co z pozostałymi, jak choćby: czcij ojca i matkę, nie pożądaj żony ani żadnej rzeczy bliźniego?

Ową dyskryminację ateistów świetnie widać chociażby na multipleksie. A obok dyskryminacji przewrotność rzekomo dyskryminowanych. Bo jak się używane na okrągło sformułowanie: „imperium ojca Rydzyka” ma do argumentu, że nie jest on w stanie udźwignąć finansowania radia czy telewizji? Publiczne palenie czy darcie Biblii albo gadanie o „naprutych winem i palących jakieś zioła gościach” również pięknie wpisuje się w dyskryminację uciśnionych ateistów.

Ojciec profesor Środy – też profesor i też całożyciowy ateista, na łożu śmierci zdążył się nawrócić. Jest wielce prawdopodobne, że modli się teraz gorliwie – jak na neofitę przystało. Jako ojciec szczególną troską otacza zapewne swoje dzieci. Może coś dla córki wymodli.

Anna Wolańska