Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Dziadku, ile jest Matek Bożych?

Jak spotkacie Matkę Bożą, to mi Ją koniecznie przywieźcie! - prosi Andrzej Walicki, gdy wnuki albo znajomi wyjeżdżają np. na wakacje. A oni, znając jego pasję, przywożą kolejne obrazki z wizerunkiem Maryi.

A. Walicki z Garwolina kilka lat temu razem z najstarszym ze swoich wnucząt przeglądał „skarby” z jednej z szuflad, wśród których było kilka Maryjnych obrazków. „Dziadek, a ile jest Matek Bożych?” - usłyszał. - Powiedziałem: a to spróbujemy je policzyć. Ani ja, ani tym bardziej mój wnuczek nie zdawaliśmy sobie wówczas sprawy, że Maryja może być tak przebogata w swojej osobowości i wezwaniach. Już później dowiedziałem się, że w tej ciekawości nie jestem sam. Kapucyn o. Wacław Nowakowski, wielki przyjaciel św. o. Rafała Kalinowskiego, zebrał w swoim życiu ok. 2 tys. wizerunków Matki Bożej - mówi A. Walicki. I dodaje, że rodzinie - bo w zbieranie wciągnięci są wszyscy jego bliscy - udało się, według ostatnich rachub, dotąd zebrać ich 3653. - Kult i miłość do Matki Bożej są w moim życiu obecne niemal od urodzenia - stwierdza na początku rozmowy, tłumacząc, że w miesiącach maryjnych urodzili się jego rodzice: mama w maju, tata w październiku. On sam przyszedł na świat 13 października, 132 lata po objawieniach Maryi w Fatimie.

– W naszym domu od wielu pokoleń odbywały się spotkania kół różańcowych. Myślę też, że przez Różaniec podświadome rozwijała się moja miłość do Matki Bożej, co być może uratowało mnie, gdy wchodząc w dorosłość, zachłysnąłem się wolnością. Kiedy po spotkaniach w wesołym towarzystwie wracałem do domu, czułem przymus, żeby klęknąć i pomodlić się Litanią loretańską – tłumaczy i dodaje, że Bóg z każdego zła potrafi wyprowadzić dobro, a Maryja – postawić człowieka do pionu.

Spotkanie z Maryją w domu rodzinnym było początkiem wielkiej miłości. Dzisiaj pan Andrzej jest zelatorem koła różańcowego mężczyzn w swojej parafii. Żona Anna założyła koło różańcowe rodziców modlących się za dzieci. Od 1998 r. oboje są w dziele duchowej adopcji dziecka poczętego. Dopełnieniem tej miłości było przyjęcie przez małżonków szkaplerza św. w dniu Zwiastowania NMP w 1989 r. Włączyli się też w dzieło duchowej adopcji kapłanów, Maryi powierzając znajomych duszpasterzy. Od wielu lat pan Andrzej pielgrzymuje do sanktuariów maryjnych.

 

Od katakumb po sanktuaria

Zainteresowanie wyobrażeniami Maryi zaowocowało przede wszystkim wiedzą, którą pan Andrzej dzieli się chętnie, wyliczając fakty i ciekawostki. Jak choćby ta, że pierwsze objawienia Maryjne miały miejsce jeszcze za Jej życia – w 40 r. n.e. Upamiętnieniem jest sanktuarium w Saragossie wraz z XV-wieczną figurą Bożej Rodzicielki umieszczoną na kolumnie, na której zobaczył Ją św. Jakub, zwaną Madonną del Pilar. Pierwszy wizerunek Maryi – jak głosi tradycja – namalował na desce św. Łukasz. W III w. w katakumbach Priscilli w Rzymie powstał fresk ukazujący Dziewicę z Dzieciątkiem – to przedstawienie Matki Bożej uważane jest za najstarsze i dało początek kolejnym.

– Porusza mnie to, że Maryja była z naszym narodem w każdej epoce dziejowej – mówi A. Walicki, zwracając uwagę, że do Niej uciekali się królowie, m.in. Władysław Łokietek, modląc się w Wiślicy przed płaskorzeźbą zwaną dzisiaj Madonną Łokietkową, czy Jan III Sobieski, który w drodze na Wiedeń zatrzymał się na Jasnej Górze, polecając wyprawę przeciwko Turkom Matce Bożej Częstochowskiej. – Maryja była w cudzie nad Wisłą jako Matka Boża łaskawa kładąca strzały nieprzyjaciela, a jako Matka Boża zza drutów – przy więźniach Auschwitz – tłumaczy. I podaje szereg przykładów pięknych i wymownych wyobrażeń Maryi. We Wrzącej Wielkiej jest Matka Boża Królowa Pszczół, w Henrykowie – Matka Języka Polskiego, w Warszawie-Siekierkach – Matka Boża Nauczycielka Młodzieży. Wspomina też o „Litanii polskiej” ks. Jana Twardowskiego. Wśród wezwań skierowanych do Matki Bożej w najbardziej znanych polskich wizerunkach aż trzy odnoszą się do naszych: parczewskiego, w Woli Gułowskiej i kodeńskiego – Matki Bożej Królowej Podlasia, do której poeta zwrócił się słowami: „Z Rzymu skradziona w Kodniu schowana przed makaroniarzami – módl się za nami”.

 

Nie hobby, a zawierzenie

Kolekcja pana Andrzeja to zarówno tzw. obrazki dewocyjne, jak też zdjęcia i kopie różnych typów wyobrażeń Maryi. W zbiorach osobne miejsce zajmują np. ikony, wśród których również można wyróżnić charakterystyczne przedstawienia, jak Matka Boża Trójręka. – Mam ok. 30 albumów dedykowanych Maryi, m.in. W. Łaszewskiego, G. Górnego i J. Rosikonia, Adama Bujaka. Czytam, kseruję i umieszczam w jednym albumie, żeby były pod ręką, wycinam z gazet. Szukam podczas wyjazdów, a moja uwagą jest tak skoncentrowana na Maryi, że widzę Ją tam, gdzie nikt nie widzi – śmieje się A. Walicki. I dodaje, że to miłość obopólna – bo za uczucie, jakim oboje z żoną darzą Najlepszą z Matek, Ona się odwdzięcza.

– Ciągle poznaję Maryję, ale nie jestem teologiem. Kilka lat temu wziąłem do ręki „Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwika Marii Grignion de Montford. Nic z niego nie zrozumiałem. W ubiegłym roku razem z żoną uczestniczyłem w 33-dniowych rekolekcjach oddania się w niewolę Maryi. Właśnie odnawiamy te rekolekcje i dopiero teraz zaczynamy smakować treści o Maryi zawarte w „Traktacie” – stwierdza szczerze.

 

Najpiękniejsza

Na św. Andrzeja wnuki sprezentowały mojemu rozmówcy dwa proste obrazki wycięte z dziecięcej kolorowanki, pomalowane przez siebie. Matka Boża pochyla się na nich czule nad Jezuskiem, jakby Go adorowała. – Tak Ją nazwaliśmy: Matka Boża adorująca, opiekunka naszych wnucząt – dopowiada A. Walicki. I mówi, że to najpiękniejszy upominek. Dołączy je do swojej kolekcji. Będzie kontemplować Maryję adorującą, podobnie jak Matkę Bożą adwentową, gromniczną, rozwiązującą węzły, opiekunkę dusz czyśćcowych czy karmiącą, która zajmuje w rodzinnym albumie poczesne miejsce. – Czy jest coś piękniejszego niż widok młodej mamy karmiącej dziecko będące owocem Bożej miłości? – uzasadnia krótko. I dzieli się spostrzeżeniem, że – paradoksalnie – kontrasty kryją w sobie często podobieństwo. Tak jest z Matką Bożą Bolesną tulącą do siebie ciało Syna, jakby chciała wchłonąć Jezusa w siebie, by wrócić mu życie. – Jest do niej podobna każda matka ziemska trzymająca w ramionach swoje dziecko – wyjaśnia pan Andrzej. Niedawno dostał od znajomych stary ścienny obraz Matki Bożej Częstochowskiej, nietypowy – Madonna w otoczeniu kwiatów. Najmłodszy syn oznajmił, że chciałby mieć taki w nowym domu. Reprodukcja wyszła przepięknie. Zawisła na białej ścianie. Prosta Matka Boża, a wniosła tyle radości, światła, miłości.

Monika Lipińska