Dzieje się
Pierwsza wyrwała się rezolutna pięciolatka: Cłowiekiem. Uznałam, że rozmowę wypada pociągnąć i poprosiłam o sprecyzowanie: czyli kim? Młoda dama spojrzała na mnie, jak na półgłówka i wymachując mi przed nosem łapkami, sprowadziła do pionu: No, cłowiekiem. Nie wies, co to cłowiek?! Nieco starsza młódź ryknęła gromadnie niepohamowanym śmiechem, ale na pytanie o przyszłość chętnie odpowiedziała. I co się okazało? Że najwyższe podium zajął influencer/influencerka.
Skąd taka zgodność świeżo upieczonych nastolatków? Dziewczyny: bo miałyby super ciuchy od firm, chłopaki: bo bezwysiłkowa kasa, a wszyscy razem: bo ma się wolność, followersów, wpływy, zasięgi i lajki. I się przemęczać nie trzeba. Pomyślałam, że to całkiem cwany narybek. W czasie nieco dłuższej rozmowy okazało się, że w zasadzie to… no głównie cwany. Bo zasięgi wiedzy i odpowiedzialności miał narybek niebezpiecznie zaniżone. Co gorsza – wykazywał zupełny brak świadomości powyższego. Za to pewność siebie już nad podziw rozwinął. Umiejętności komunikacyjne też – rozmowa, choć się młódź w minimalnym zasięgu odległościowym wobec siebie znajdowała, toczyła się przy pomocy komórek. Tolerancyjnie pomyślałam: takie czasy, ale jakoś dziwnie(?) mi się te dzieciaki z obchodzącą pierwszą rocznicę oświatową rewolucją skojarzyły.
Okazuje się, że nie tylko mnie. Ujawnia się coraz więcej obywateli narzekających na dokonania koalicyjnego nadzoru edukacyjnego. Zniesienie obowiązku prac domowych miało odstresować – i dzieci, i rodziców, dać więcej czasu na zabawę, rozwijanie zainteresowań. Miało…
Początkowa radość – głównie uczniów, ale też rodziców, zwłaszcza tych, którzy odrabianiu lekcji z dziećmi poświęcali sporo czasu – gdzieś się zapodziała. Podobnie jak samodyscyplina, systematyczność, odpowiedzialność. Rozprawianie o tym, że niekoniecznie trzeba się uczyć, bo w internecie wszystko można znaleźć, okazało się prostą drogą do wmówienia uczniom, że wiedza nie wymaga ani wysiłku, ani zaangażowania. I że mają głównie prawa, z najważniejszym prawem do wolności. Tylko nikt nie powiedział, że przed wolnością jest odpowiedzialność, a przed prawami obowiązki.
Z bardziej optymistycznych informacji: „ministra” Nowacka jest przekonana o słuszności wprowadzonych zmian. I to tak bardzo, że w zanadrzu trzyma kolejną rewolucję. Też uwalniającą uczniów od nadmiaru wiedzy.
Kilka takich rewolucji i wyjdzie na to, że najmądrzejsze są pięciolatki. Bo jeszcze nie zepsuła ich szkoła.
Anna Wolańska