Komentarze
Ej, ty żabo, hej!

Ej, ty żabo, hej!

„Jak to jednak ten świat ma sinusoidy kształt” - zawodził w czasach mojej średnio dojrzałej młodości jeden z ambitniejszych artystycznie kolegów.

A szło mu głównie o to, że raz na górze, raz na dole, czyli trendy przemijają i wracają. I że z modą na posturę też tak samo jest. To grubsze, to cieńsze egzemplarze są w modzie. Wcale nie tak dawno minęły czasy, kiedy tuszą pieczętowano przynależność do bogatych, czyli do elity. Szczupłość budziła niechęć i - co najmniej - pobłażliwe traktowanie. Ale też nie oszukujmy się. Szczupłość - w odniesieniu do całej populacji - wynikała głównie z biedy. Dzisiaj szczupła sylwetka - podobnie jak wyprasowana twarz - to przepustka do tzw. towarzystwa.

Jest też oznaką dbania o swoje zdrowie i witalną siłę. Ale też licznych diet, które sporo albo całkiem dużo kosztują i są poza zasięgiem maluczkich. Okazuje się, że znaleźli na to, czyli szczupłą sylwetkę, sposób ekologiczni aktywiści. I jeszcze próbują się pokazać jako wielce zatroskani. A idzie o to, że wystosowali oni do papieża Franciszka pismo, w którym domagają się przywrócenia obowiązkowego postu, czyli zakazu spożywania mięsa, we wszystkie piątki. Ma się rozumieć – dla katolików. Jeśli się komuś wydaje, że to w trosce o zdrowie i kondycję katolickiej braci, to się mocno myli. Idzie o to, że diety bezmięsne generują o 75% mniejszą emisję gazów cieplarnianych. Mniej zanieczyszczają wody oraz użytkowanie gruntów. Czyli ogólnie sprawę ujmując – mniej niszczą przyrodę i mają być sposobem na jej ratowanie. No i okej. Ale halo! Uwaga! Podkreślmy, że bezmięsne piątki aktywiści proponują tylko katolikom i w dodatku jako formę pokuty.

No to halo! Halo! Ziemia do aktywistów! A idźcie wy sobie z tą dietą-pokutą w las. Ja, owszem, mogę i nawet chcę pościć, ale nie na zasadach ekologicznych oszołomów. A niech sami sobie nałożą taką dietę. A najlepiej niech popróbują diety bezdomnego. Niech pogrzebią w śmietnikach, przestaną latać prywatnymi odrzutowcami, kupować na okrągło stosy ubrań, niech przestaną się stołować w najdroższych restauracjach i marnować tony żywności, a przejdą na przygotowywane w ekologicznych domowych warunkach mirabelki i szczaw. Ciągle tylko mamią i mamią prostaczków podniosłymi hasłami. „Przywrócenie bezmięsnych piątków przez Kościół katolicki byłby potężnym symbolem jedności i ogromnym krokiem w kierunku ochrony naszej planety” – przekonują, sami wykorzystując matkę ziemię, jak tylko się da. No i ta jazda po katolikach. Jak kto katolik, to i bez nich postu akuratnie przestrzega.

Ciągle kombinują i kombinują, żeby po troszku, po troszku – i w końcu ugotować tę żabę. Zanim się obejrzymy, „postępowy”, nowoczesny świat będzie żył w głębokim przekonaniu o winie katolików w kwestii niszczenia ziemi. Bo skoro za niszczenie ziemi pokutują. I wtedy nawet opiłowywać już nie będzie czego.

Anna Wolańska