Eks-misja
Koncentracja, utkwione gdzieś w przyszłość oczy, złożone do wypowiedzi usta. Maturzystka? Pilna uczenniczka? To Barbara Nowacka, ministra (jak chce ona sama i inni chcą postępowi) albo minister (jak upiera się niezreformowana jeszcze Wikipedia) edukacji w aktualnym rządzie Donalda Tuska. Wygląda na przejętą, bo wielkie przed nią zadanie - „odczarnkowienie” (oj, ostrożnie z tym słowem...
bo ktoś jeszcze bardziej od wyżej wymienionych postępowy może to zaklasyfikować jako hejt na ciemniejszy kolor skóry!) szkoły. Na czym zatem ma to „odczarnkowienie” polegać? Póki co, najbardziej konkretnie odniósł się do tego pan premier Donald Tusk: „Uroczyście ogłaszam: od kwietnia nowe zasady prac domowych. W klasach od 1 do 3 żadnych prac domowych. No chyba, że czasami jakiś wierszyk. Od 4 do 8 prace domowe tylko dla chętnych i bez oceniania. Jeśli chodzi o szkoły średnie… bawcie się dobrze na feriach zimowych”. Ludzki pan. Naprawę. I jaki optymistyczny przedsmak przyjaznej, „odczarnkowionej” szkoły. Zdaje się, że to już trzeci realizowany spośród 100 obiecanych przez Donalda Tuska konkretów.
Ministra Nowacka jest w nieco chłodniejszej wodzie niż ludzki pan premier kąpana i na całościową realizację przyjaznej reformy daje sobie – przyjmijmy za pewnik, że nie jest to stanowisko rotacyjne – czas do 2027 r. Ale też ambitnie stawia na „elastyczność i interdyscyplinarność podstawy programowej, skupienie na umiejętnościach przydatnych w XXI w., różnorodność i współczesność w wyborze lektur szkolnych”. A cel tych zmian to „potrzeba dostosowania edukacji do dynamicznych realiów społecznych i ekonomicznych, promowanie otwartości, zrozumienia dla różnych perspektyw oraz kształtowanie umiejętności empatii i tolerancji wśród uczniów”. Zaś zmniejszenie zakresu materiału z religii, fizyki, chemii, geografii, biologii, historii i języka polskiego „zaowocuje rozwijaniem umiejętności cyfrowych, kreatywności i myślenia krytycznego”.
Wygląda jednak na to, że misją nowej ministry w kwestii „odczarnkowienia” jest zmniejszenie liczby godzin, a w następstwie wyrzucenie ze szkoły lekcji religii i na pewno, w ramach odpolitycznienia historii, przedmiotu historia i teraźniejszość. Przy czym za odpolitycznienie koalicja 13 grudnia uznaje wyłącznie odkręcenie dotychczasowego politycznego kursu i postrzegania teraźniejszości i przeszłości. Ministra Nowacka przewiduje zastąpienie przedmiotu historia i teraźniejszość „jakimś rodzajem wychowania obywatelskiego”. Oj, tam, zaraz „jakimś”. Oczywiście, że bardzo konkretnym. Żabka nie czuje, że się gotuje?
„Odczarnkowienie” szkoły miało też zaowocować sporo wyższym wynagrodzeniem dla nauczycieli. Póki co, to „sporo” gdzieś się zawieruszyło. Nauczyciele zachcą go poszukać?
Anna Wolańska