Sport

Emocje nieco opadły

Rozmowa z Adamem Noconiem, trenerem Pogoni Siedlce.

W październiku 2024 r. dostał Pan telefon od ówczesnego prezesa Łukasza Jarkowskiego. Jakie były kulisy tego, że trafił Pan do Pogoni?

To była dla mnie trudna decyzja. Drużyna znalazła się w dołku, grała źle, więc musiałem wszystko poważnie przemyśleć. Finalnie podpisałem kontrakt i zostałem trenerem Pogoni.

Wówczas rynek trenerski prezentował się ciekawie – wolne wakaty były m.in. w Chrobrym Głogów i w Pana byłym klubie – Odrze Opole. Dlaczego wybrał Pan najtrudniejsze z możliwych zadań?

Wybrałem Pogoń po to, żeby przeżywać takie emocje, jak w ostatnim meczu z Wartą Poznań.

 

Wiedział Pan, z jakimi problemami zmagała się drużyna jeszcze za kadencji Marka Brzozowskiego. Z czym musiał się Pan zmierzyć, gdy przychodził do klubu?

Najważniejsze było to, że Pogoń nie zdobywała punktów. Drużyna grała bardzo słabo w defensywie, a w ofensywie, mimo licznych sytuacji, niewiele strzelała. Wyglądało to źle, a nawet bardzo źle. Mój początek w Pogoni też nie był najlepszy – runda jesienna okazała się po prostu słaba. Przegraliśmy ważne mecze z bezpośrednimi rywalami: Wartą, Odrą i Chrobrym. Nie wyglądało to ciekawie. Ale w drugiej części sezonu zespół grał bardzo dobrze – i nie chodzi tylko o wyniki, ale przede wszystkim o styl gry. Byłem zaskoczony, że w tak krótkim czasie udało się zbudować kolektyw, który swoją grą doprowadził do wyrównania strat. Po rundzie jesiennej mieliśmy tylko 9 pkt – chyba żadnemu zespołowi w I ani II lidze nie udało się z takim dorobkiem utrzymać.

 

Zawodnicy i trenerzy, którzy pracowali w Siedlcach, często mówią o „spokojnej zimie”. Czy Pan również to zauważył? Pogoń od lat gra lepiej na wiosnę.

Powiem szczerze – ani nie było ciepło, ani zimno. Normalna zima. Planowaliśmy wyjechać do Turcji, ale ostatecznie zostaliśmy w Siedlcach. Trenowaliśmy na sztucznej murawie, której jakość zostawia wiele do życzenia. Zawodnicy dołączali w ostatniej chwili, ale mimo zakłóceń przygotowania były udane – drużyna motorycznie wyglądała dobrze.

 

Początek rundy wiosennej to trudne mecze z Ruchem Chorzów i Termalicą. Oba zakończyły się remisami. Czy to był punkt zwrotny sezonu?

Myślę, że tak. Wielu twierdziło, że te wyniki to dzieło przypadku, ale dalszy przebieg rundy pokazał, że po prostu byliśmy dobrze przygotowani. Oba te mecze mogliśmy wygrać. One dały sygnał, że jesteśmy mocni i będziemy walczyć. Były oczywiście momenty kryzysowe, ale drużyna umiała z nich wyjść.

 

Mecz ze Stalą Stalowa Wola zakończył się bezbramkowym remisem. Wielu kibiców twierdziło, że to oznacza spadek. Czy Pan też miał takie odczucia?

Byłem rozczarowany, bo jeśli chcieliśmy myśleć o utrzymaniu, musieliśmy to spotkanie wygrać. Mecz był bardzo defensywny, obie drużyny miały swoje sytuacje, ale to był typowy remis 0:0. Rzeczywiście wielu kibiców zaczęło wątpić, ale reakcja zespołu była natychmiastowa. Mecz ze Stalą Rzeszów i wygrana 4:2 pokazały, że coś „zatrybiło” i pociągnęliśmy tak do końca sezonu.

 

Oglądałem mecz w Kołobrzegu z trybun. Gol na remis stracony w doliczonym czasie gry, a wygrana dałaby utrzymanie. Co trener wtedy czuł?

Ciężko to ocenić. Pamiętam, że po meczu długo chodziłem po Kołobrzegu z myślą, że tą jedną bramką przegraliśmy utrzymanie. Analizowałem ten mecz – może nie mieliśmy pełnej kontroli, ale wiele wskazywało, że mogliśmy się wtedy utrzymać. Tak się nie stało, jednak może właśnie po to, byśmy mogli wspólnie z kibicami przeżyć takie emocje, jak w meczu z Wartą. Atmosfera była świetna – zabrakło biletów. Widać, że w Siedlcach znowu jest zapotrzebowanie na futbol. Mecz miał niesamowitą dramaturgię i było na co popatrzeć.

 

Jaki był najlepszy mecz Pogoni pod względem gry w tym sezonie?

Bardzo dobrze zagraliśmy z Miedzią Legnica u siebie (3:0). W tym meczu wychodziło nam praktycznie wszystko. Dobrze zagraliśmy też z Górnikiem Łęczna na wyjeździe (1:3), a także ze Stalą Rzeszów (2:4). W Krakowie z Wisłą też prezentowaliśmy się nieźle, choć tam popełniliśmy jeden błąd więcej (1:0). Trzeba być zadowolonym nie tylko z faktu, że drużyna się utrzymała, ale i z tego, że grała bardzo dobrze.

 

Czy chciałby Pan coś przekazać kibicom?

Mogę tylko podziękować za doping i wsparcie, które są dla nas bardzo ważne. Byli z nami do ostatnich sekund sezonu i wierzyli, że się utrzymamy. Zespół miał dla kogo grać i dla kogo się utrzymać.

 

Dziękuję za rozmowę.

AK