Energiczna kampania
Najpierw ma wzrosnąć cena gazu, a więc ci, którzy ogrzewają nim mieszkania - a już są ku temu powody: patrz wyżej - będą odkręcać grzejniki ze strachem i drżeniem rąk. Potem czeka nas wzrost opłat za prąd. O ile wyższe rachunki za gaz mamy podobno w miarę gładko przetrawić, to ponoć do tej drugiej podwyżki musimy zostać wcześniej mentalnie przygotowani... Fakty są takie, że od nowego roku mają znacząco wzrosnąć taryfy za energię. Powód? Jeden z dzienników tłumaczy, że prąd drożeje, bo drożeją prawa do emisji dwutlenku węgla. Tymczasem nasza energetyka w ogromnej większości oparta jest na węglu. I jeszcze w ramach wyjaśnień: decydujący głos w sprawie podwyżek będzie miał Urząd Regulacji Energetyki.
Teoretycznie może nie zgodzić się na wzrost cen prądu dla gospodarstw domowych albo zgodzić się na niższe od tych, których domagają się koncerny energetyczne. Tyle że to niewiele zmieni, bo wtedy mocniej w górę pójdą ceny dla odbiorców firmowych, a ci i tak przerzucą je na swoich klientów. Reasumując: podwyżki są nieuniknione.
Pojawiły się jednak obawy, że Polacy tego wzrostu cen nie zrozumieją. Dlatego branża energetyczna postanowiła przekonać rodaków do droższego prądu za pomocą kampanii edukacyjnej. Jak wynika z wypowiedzi jednej z zaangażowanych osób, ma ona pokazać, w jaki sposób uchronić się przed podwyżkami cen prądu i zminimalizować ich skutki.
O jaki efekt chodzi – to na razie tajemnica. Liczę, że w tej całej kampanii pojawią się jakieś konkretne rady, co zrobić, żeby rachunek za prąd nie nadszarpnął zbyt mocno naszych portfeli. I nie będą to tylko artykuły bądź reklamy z hasłami: „nie pierz zbyt często” lub „wyłączaj światło”. Kto wie, może ta cała edukacja zahaczy o najbardziej skuteczny sposób na oszczędzanie prądu, czyli jego kradzież? Przykładowo dowiemy się, co zrobić, żeby brać prąd na lewo, spowodować, by licznik kręcił się wolniej, a może wręcz go cofnąć. Albo jak podpiąć się do sieci elektrycznej sąsiada. Ze znalezieniem ekspertów w tej dziedzinie nie powinno być problemów. A być może w końcu doczekamy się rady, jak nie uiszczać wszystkich dodatkowych składników rachunku za energię, typu abonament czy opłata przesyłowa, których suma jest wyższa od kosztów samego prądu.
I jeszcze ciekawostka: całe to przedsięwzięcie sfinansują koncerny energetyczne należące do Skarbu Państwa. W skrócie: zwykli obywatele zapłacą za prąd oraz za kampanię, która im wytłumaczy, dlaczego muszą płacić więcej za prąd.
Jedno jest pewne – muszą się tym zająć prawdziwi mistrzowie marketingu. Nie wiem, czy to zobaczę… Walkę o niższy rachunek za prąd zacznę chyba od odłączenia telewizora.
Kinga Ochnio