Facet ma być fundamentem!
Ponad 200 ojców - jak jeden mąż - stawiło się 21 kwietnia w kościele Matki Bożej Częstochowskiej, u stóp św. Józefa, na spotkaniu zorganizowanym przez Kluby Ojca z Łukowa i Siedlec. Wszystkich gości, w tym duszpasterzy Klubów Ojca i bp. Kazimierza Gurdę, przywitał proboszcz szpakowskiej parafii ks. Jacek Nazaruk oraz liderzy męskich wspólnot. Oficjalnego rozpoczęcia spotkania dokonał pasterz diecezji, podkreślając potrzebę duchowego umacniania się mężczyzn w zadaniach, które stawia przed nimi Pan Bóg - poprzez wpatrywanie się w św. Józefa, wspólną modlitwę i słuchanie świadectw.
Bądźcie skałą
Pierwszą część spotkania stanowiły konferencje. Ks. Tomasz Zaczkiewicz, pallotyn, podjął temat „Być ojcem jak św. Józef”. – Od 18 lat moim kapłańskim modlitwom towarzyszy Litania do św. Józefa. Dobrze mieć takiego patrona – zaznaczył na wstępie. Mówiąc o fenomenie męża Maryi, ziemskiego ojca Jezusa, stwierdził, że chociaż ewangeliści poświęcają mu tak niewiele miejsca, skromne wzmianki mówią o nim wszystko.
– Podejrzewam, że Józef był pięknym młodzieńcem, że z Maryją zakochali się prawdziwie, po uszy. Chcieli mieć normalną rodzinę i zapewne dużo dzieci – mówił pallotyn. – Najpierw Maryja musi ze swoich pragnień zrezygnować, potem Józef. Trzeba było interwencji Pana Boga, bo nikt o własnych siłach nie byłby w stanie zrealizować takiego zadania. Nikt z nas, jeżeli nie da się pociągnąć łasce Boga w Duchu Świętym, nie wypełni swego powołania – pouczył, zwracając uwagę, że tajemnice życia Józefa, które medytujemy jako radosne, są już tajemnicami bolesnymi, ponieważ zawiera się w nich naprawdę trudne życie.
Postawa Józefa bez zastanowienia wypełniającego wskazania Pana Boga uczy zaufania natchnieniom Bożym. Trzeba je – jak mówił ks. Zaczkiewicz – natychmiast zamieniać w działanie i być konsekwentnym do końca. Józef na poważnie realizuje misje Boga: chroni Maryję i dziecko, jest za nich odpowiedzialny. Aby to robić dobrze, słucha Pana Boga.
Rozważania o postawie Józefa, który nie znając do końca drogi, jaką miał przejść Jezus, pomaga Mu dobrze się do niej przygotować – modli się, czyta psalmy, prowadzi chłopca do świątyni, czuwa nad nim – ks. Tomasz przeniósł na grunt rodzin i zadań spoczywających na ojcach. Odniósł się również do więzi między małżonkami. – Józef pokazuje, że nie seksualność jest najważniejsza w budowaniu więzi małżeńskiej i rodzinnej, lecz wiara w Pana Boga – podkreślił. A zwracając się do słuchaczy, powiedział na koniec: – Musisz być dla swojej żony i dzieci jak św. Piotr dla Kościoła – skałą, fundamentem. Taka jest misja ojca i męża.
Nie ucieczka, a posłanie
Drugi z zaproszonych gości – lider wspólnoty Mężczyzn Świętego Józefa i pomysłodawca Męskiego Oblężenia Jasnej Góry Andrzej Lewek – dał świadectwo o tym, jak powstawała ta wspólnota. Mówił też o potrzebie wzorowania się na wrażliwości św. Józefa, który potrafił wsłuchać się w słowo Boga i odpowiadać na Jego wezwanie. – To, do czego zapraszamy, to wejście w Boży dar naszego życia. Każdy mężczyzna ma trzy cele w życiu: być w rodzinie liderem, kapłanem ogniska domowego i obrońcą. Przestrzenie naturalne przekładają się na przestrzenie nadprzyrodzone. Mężczyzna jest kapłanem, kiedy daje własne życie żonie, jest prorokiem jak św. Józef i królem troszczącym się o swoje królestwo. Mamy służyć tym, których Pan Bóg powierza naszej odpowiedzialności – mówił A. Lewek. Mówiąc o priorytetach każdego mężczyzny, wymienił kolejno: relację z Panem Bogiem, żoną i dziećmi, pracę, dom, a na końcu – posługę. Mówił też o istocie tworzenia męskich wspólnot. – Celem jest budowanie takich środowisk po to, by wzmocnić mężczyzn, by ich posłać. Nie jest to przestrzeń do ucieczki z domu, tylko przestrzeń wyposażenia do powrotu – uwrażliwiał.
Uczyć się wierności
Mszę św. o 24.00 poprzedziła adoracja Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo różańcowe i Litania do św. Józefa. Eucharystii przewodniczył ks. Paweł Siedlanowski, który wygłosił również homilię. Nawiązał w niej do czytań z IV Niedzieli Wielkanocnej i obrazu Pana Boga – Dobrego Pasterza, który w poszukiwaniu jednej zagubionej owcy pozostawia 99 owiec. W tym kontekście mówił też o pokusie zniechęcenia, bezsensu, jaką często zły duch podsuwa mężczyźnie – na przekór wpisanej w męskość odwadze. – Winniśmy być pasterzami swoich rodzin, którzy będą walczyć szczególnie wtedy, gdy przychodzi pokusa zniechęcenia – zaznaczył z uwagą, że – jak mówi Jezus – każde najmniejsze zwycięstwo ma sens. – Tutaj, w sanktuarium św. Józefa, chcemy wpatrywać się w naszego patrona i od niego uczyć się wierności Panu Bogu – podkreślił.
To naprawdę robi wrażenie…
Uczestnicy Ojcowskiego Poligonu Duchowego jednym głosem chwalili inicjatywę spotkań w męskim gronie i wspólnego pochylania się nad tematem zadań. – Mężczyzna jest tym pierwszym, który ma pokazać Boga swoim bliskim, dlatego „Poligon Ojcowski” to świetna nazwa – mówi pan Marcin, który na spotkanie przyjechał z Siedlec. – Faceci siedzą w ławkach jak w okopach i szykują się do bitwy. Bóg dowodzi, my – Jego żołnierzami… – analizuje. Pan Mariusz z Warszawy, którego do Szpaków skierował, jak mówi, przypadek, podkreśla znaczenie zjednoczenia dwóch setek facetów wokół najważniejszych wartości. – Tylu chłopa w jednym miejscu – to robi wrażenie! – dopowiada jeden z mieszkańców Szpaków. Nie kryje radości, że w spotkaniu uczestniczyli też ojciec parafii i pasterz diecezji.
– Byłem, widziałem, doświadczyłem i jestem pod ogromnym wrażeniem całego spotkania, atmosfery, ducha modlitwy. To coś fantastycznego! – stwierdza krótko ks. J. Nazaruk, pytany o odczucia. – Szpaki to miejsce wprost stworzone na Poligon Ojcowski, godne rangi tego wydarzenia. Zapraszam za rok! – dodaje. Nie kryje, że słuchając treści, jakie przewijały się przez całe spotkanie, mógł odnieść je do siebie. – Jestem przecież również ojcem – duchowym, mam męską naturę. Poruszyły mnie słowa o tym, że z Panem Bogiem się nie dyskutuje. Świetnie rozumiał to św. Józef – zauważa. Na „Poligon” przyszli również panowie ze Szpaków. – Moi parafianie są dobrymi mężami i ojcami, chętnie pomagają, gdy trzeba, przy kościele. Niezależnie od tego, na wsi powszechne jest przekonanie, że chłopu nie za bardzo wypada manifestować swoją pobożność, bo to niemęskie. Uczestnicząc w spotkaniu, zobaczyli, że to żadna ujma, jak mężczyzna uklęknie na obydwa kolana czy na głos włączy się w spontaniczną modlitwę uwielbienia – ocenia owoce tego spotkania ksiądz proboszcz.
Słowa uznania należą się – oprócz organizatorów, duszpasterzy i uczestników – także miejscowemu Kołu Gospodyń Wiejskich, które podjęło całą armię gości pysznym posiłkiem przygotowanym w świetlicy wiejskiej.
LA