Fakty i mity o pasożytach
Na te i inne zagadnienia naukowe, które decydują o naszym zdrowiu i życiu, odpowiada lek. med. Katarzyna Świątkowska, praktykujący lekarz, autorka bestsellerowej serii książek „Mity medyczne”. W swoich publikacjach lekarz konfrontuje aktualny stan wiedzy naukowej z powszechnie panującymi przesądami i mitami dotyczącymi zdrowia. Panuje przekonanie, że „nie ma ludzi wolnych od pasożytów, są tylko nie do końca przebadani”. Czy rzeczywiście?
Wbrew temu, co mówi się w różnych materiałach reklamowych, i co promują szczególnie sprzedawcy różnych metod oczyszczania, suplementów, badań z dziedziny tzw. medycyny alternatywnej - zdecydowanie nie.
W skali świata pasożyty to bardzo duży problem, ocenia się, że około 1/6 ludzkości ten problem dotyczy. Ale chodzi najczęściej o kraje, gdzie jest ciepło i gdzie jest bardzo niski poziom higieny. W Polsce i generalnie w naszych szerokościach geograficznych choroby pasożytnicze nie są częste – nie sprzyja ku temu klimat, nie mamy problemu np. z malarią. Wiele jaj pasożytów, by stały się inwazyjne, wymaga leżakowania w glebie w odpowiedniej temperaturze ok. 20 stopni, przez około 2-3 tygodnie. Dopiero takimi „uzbrojonymi” jajami można się zarazić. Jak? Przede wszystkim z braku higieny, za pośrednictwem brudnych rąk. Czyli gdzieś przypadkiem, mając kontakt z odchodami zarażonego kota, psa, człowieka, po pracy w ogrodzie. Podstawa to dokładne mycie rąk i wszystkiego, co spożywamy w stanie surowym – warzywa, truskawki.
Jakie są najważniejsze fakty i największe mity na temat pasożytów?
Mitem jest, że należy się odrobaczać profilaktycznie. Niektórzy bowiem wychodzą z takiego założenia, że skoro koty i psy wymagają regularnego odrobaczania, to ludzie również. Tymczasem trzeba mieć na uwadze fakt, że ludzie różnią się pod wieloma względami od domowych pupili – nie pijemy wody z kałuży, nie zjadamy różnych rzeczy znalezionych gdzieś na spacerze, nie liżemy sobie różnych części ciała. My jako ludzie dbamy o higienę i nawet jeśli nasz kot czy pies ma glistę psią lub kocią – odpowiednio do gatunku – to nie jest tak prosto od zwierzęcia się zarazić, bo te jaja glisty z jelit zwierzaka muszą trafić do gleby, nabrać inwazyjności i dopiero wtedy, spożywając je np. z brudnymi warzywami się zakażamy. Dodatkowo glisty kocie i psie nie żyją w jelitach u ludzi, tylko jako pasożyt tkankowy, czyli krążą po organizmie, ale tu są najczęściej zabijane i unieszkodliwiane.
Z licznych badań wynika też, że właściciele zwierząt domowych wcale nie są częściej zarażeni od tych, które z kotem czy psem nie mieszkają. Kontakt ze zwierzętami domowymi nie stanowi też zagrożenia dla lekarzy weterynarii zajmujących się nimi.
Jakie pasożyty są u nas najczęstsze?
Owsik wraz z lamblią są uznane w Polsce za najczęstsze pasożyty u dzieci. Wprawdzie od owsicy nikt nie umarł, jednak wielu się nieźle nacierpiało z jej powodu. Bo mimo iż problem dotyczy głównie dzieci w żłobkach i przedszkolach, to nierzadkie są też zarażenia rodzinne. I znowu chodzi tu o niski poziom higieny, bo w pierwszych latach dzieci nie mają nawyku mycia rąk, wkładają brudne dłonie do buzi…
Coraz większym problemem jest borelioza, choroba roznoszoną przez pasożyty – konkretnie kleszcze. Ważne jest więc, by po każdej wizycie nie tylko w lesie, ale nawet w ogródku czy zabawie na trawniku, dokładnie siebie obejrzeć – czy nie mamy rumienia. Nie musi to być wbity w skórę kleszcz, bo czasem może to być nimfa, której nie zauważymy, bo ma wielkość ziarenka maku, a już może być źródłem zarażenia. Ta profilaktyka jest istotna.
Zgrzytanie zębami i podkrążone oczy u dzieci jako objaw pasożytów – to mit?
Zdecydowanie tak! Zgrzytanie zębami, czyli bruksizm, to objaw z zakresu psychologii, psychiatrii. Świadczy o stresach, napięciu emocjonalnym, a nie o robakach w organizmie. Również podkrążone oczy czy sińce nie są takim typowym objawem pasożytów czy – jak się czasem też sądzi – chorób nerek.
Jakie szkody w naszym organizmie może wyrządzić pasożyt?
Jeżeli będzie to pasożyt żyjący w jelitach, jak np. glista czy tasiemiec, to efektem będzie słabe wchłanianie składników odżywczych. Częsta, również w naszym kraju, lamblia, czyli ogoniastek jelitowy, powoduje biegunki, wzdęcia. Lamblia faktycznie często atakuje, również psy i koty, najczęściej zakażamy się z brudnej wody, np. w basenach, bo czasem nawet chlor jest tu nieskuteczny, żeby zabić oocysty, czyli formy przetrwalnikowe. Czasem zakażenie lamblią nie daje objawów, ale wtedy zarówno ludzie, jak i zwierzęta, są źródłem zakażenia dla otoczenia. Gdy pasożyt daje objawy, wówczas powoduje uszkodzenie nabłonka jelitowego, może dojść do niedoboru enzymów trawiennych – laktazy, czyli wtedy mamy nietolerancję laktozy, wzdęcia, biegunki, bóle brzucha. Ten stan trwa jakieś 2-3 tygodnie i najczęściej samoistnie ustępuje. Przy obniżonej odporności może przejść w postać przewlekłą – wtedy trzeba zdiagnozować problem i leczyć.
Najczęściej zatem występują objawy żołądkowo-jelitowe, u dzieci niedobór żelaza, zaburzenia wzrostu – w przypadku przewlekłych zakażeń, mogą również wystąpić – choć rzadko – odczyny alergiczne, niekiedy choroby z zakresu autoagresji, w przypadku glisty ludzkiej – kaszel, który trwa do 3 tygodni, kiedy larwa migruje przez płuca.
Czy profilaktyczne odrobaczenie jest zasadne?
Absolutnie nie. Bez wskazań, potwierdzonego zarażenia, nie należy podawać leku na pasożyty. Podobnie rzecz się ma z profilaktycznymi badaniami – kału czy krwi – pod kątem pasożytów. Nie ma tu jednoznacznych wskazań. Co może sugerować zakażenie? We krwi – w przypadku zarażeń pasożytniczych – może być np. podwyższony poziom eozynofili, krwinek kwasochłonnych, ale to nie jest typowy objaw. On występuje w astmie, w alergiach, przy przyjmowaniu niektórych leków. Więc jest to bardzo niespecyficzny objaw. Badanie kału też, jeśli nie ma wskazań, nie ma uzasadnienia. W ogóle w medycynie zasada jest taka: nie ma wskazań, nie badamy się, chyba że mówimy o profilaktycznych badaniach w określonym wieku – przesiewowych, po 40, 50 roku życia.
Czy naturalnie, np. dietą, możemy chronić się przed pasożytami?
Nie ma na to dowodów. Próbowano naturalnie walczyć przede wszystkim z owsikami, bo pojawia się problem, gdy zarażona jest kobieta ciężarna. Nie ma bowiem zarejestrowanego leku dla kobiet w ciąży. Pyrantel jest dopuszczony tylko warunkowo, i to w sumie na odpowiedzialność lekarza. Biorąc pod uwagę bilans zysków i strat, poszukiwano tu naturalnych metod. I rzeczywiście w niektórych badaniach bardzo dobrze wypadały zmielone pestki dyni, ale w innych przypadkach już nie były skuteczne. Prowadzono też badania dotyczące papai, jej składników. Uważa się, że te dwie rośliny mogą mieć taki potencjał paraliżujący mięśnie robaków i powodujący, że łatwiej się z nimi walczy. Nie zaszkodzi zatem je jeść.
Dziękuję za rozmowę.
Iwona Zduniak-Urban