Komentarze
Falowanie i…

Falowanie i…

W zasadzie można by powiedzieć, że to tak idzie falami. Ostatnie przypływy zaczęły się parę miesięcy temu. Wtedy zalała nas fala negatywnych artykułów i wypowiedzi dotyczących św. Jana Pawła II.

Oczywiście miały już one miejsce niedługo po jego śmierci, ale apogeum nastąpiło parę miesięcy temu. Rodzimi obrońcy praw człowieka prześcigali się w demonstrowaniu, jak to im się nareszcie otworzyły oczy i jak to dostrzegli niedostatki i ułomności Papieża Polaka. Zaślepieni wcześniej jakąś zaćmą albo nawet czymś gorszym, nareszcie cudownie przejrzeli i zobaczyli, co do tej pory mgła nieświadomości im mocno przysłaniała. Czyli to, że papież sobie nie radził, że wiedział, nie powiedział, że nic a nic tak naprawdę nie robił.

Jakby w ramach odwetu za wyrządzone przez papieża – a więc i cały Kościół – krzywdy, przybiła do środków masowego przekazu fala deklaracji o gotowości do apostazji. Prezentujący się w publikatorach celebryci demonstrowali publicznie swój rozbrat z Kościołem – jedni z niewiary w Pana Boga, inni – ze złości na instytucję.

Było też prześciganie się, kto nie ochrzcił albo nie ochrzci dziecka. Tu – w imię solidarności z tymi, którzy mają Kościołowi za złe nieuznawanie metody in vitro jako sposobu leczenia niepłodności. Albo dlatego, że sakramenty zamykają usytuowane w naszym ciele czakry. A tak w ogóle to najlepiej, żeby dziecko – jak dorośnie – nie pod jakąś presją, a „samodzielnie i świadomie” coś wybrało.

Teraz – jako że czas adwentowy, dobra jest pora na zniechęcanie do kolędy. Zaroiło się więc od bohaterskich wystąpień – w tym pretensjonalnych, naiwnych „listów do redakcji” – przeciw takiej formie kontaktu z wiernymi. Czyli: źle, że się księża z kolędą nie zapowiadają, źle, że się zapowiadają. Źle, że mówią, jak się do kolędy przygotować, źle, że tego nie mówią. Źle, że pouczają, źle, że nie pouczają.

„Polska 2022 roku to państwo klerykalne” – przekonywał na niedawnym zgromadzeniu lewicy poseł Śmiszek. A musi być „państwem świeckim, krajem przyjaznym każdemu” – deklarował. Oczywiście jako te, którym ma być przyjazna, wymienił osoby LGBT. Natomiast hasło „każdemu” w przemówieniu posła Śmiszka niekoniecznie ogarnia katolików. Sorki – katoli.

Walka „postępowych” o to, żeby Polska przestała być państwem klerykalnym, a stała się przyjazna, zatacza coraz szersze kręgi. Media promują takie wypowiedzi, bo nakręcają klikalność. A to właśnie ona stała się w nowoczesności bożkiem. Podobnie jak parcie na szkło. A że w coś trzeba wierzyć, bo życie nie lubi próżni, to w ramach – jak to artykułują celebryci – otwarcia na duchową sferę życia mamy flirty z okultyzmem, hinduizmem, buddyzmem i szeroko pojętymi praktykami medytacyjnymi. Plus ciała astralne.

Jakiś czas temu opluwacze Kościoła wymyślili hasło: dewojtylizacja. Na razie jeszcze dekościłolizacja albo debogolizacja trochę trudno wymówić. Ale znaczne postępy już widać.

Anna Wolańska