Festiwal inny niż wszystkie
Można było obejrzeć 18 spektakli wykonywanych przez dziewięć zespołów teatralnych. Na scenie zaprezentowały się m.in. teatry: lalkowe, przedmiotu, improwizacji, a także teatr piasku prezentowany wieczorową porą na plenerowym ekranie kinowym. Nie zabrakło wydarzeń towarzyszących, czyli warsztatów robienia pacynek, kukiełek, stworzenia własnego teatrzyku Kamishibai itp. Podczas festiwalu odbyły się również trzy spektakle skierowane do widzów dorosłych oraz koncert. - Pomysł organizacji festiwalu kiełkował we mnie od bardzo dawna - mówi Magdalena Rudnik, dyrektor gminnego ośrodka kultury w Sarnakach. - Obserwowałam inne tego typu imprezy w Polsce. Chciałam znaleźć dla naszej placówki coś, co będzie kojarzyć się tylko z nami, zorganizować wydarzenie inne niż wszystkie. Nie chciałam kolejnych festynów. W zeszłym roku udało się nam uczestniczyć w akcji „Lato w teatrze”. Był to projekt realizowany przez Instytut Teatralny z Warszawy.
Spektakl, który został wtedy wystawiony, cieszył się ogromnym zainteresowaniem, rozdano 300 bezpłatnych wejściówek. Tak pojawił się kolejny impuls, który utwierdził mnie w przekonaniu, że pomysł może się udać – dodaje.
Nadbużańskie bajanie
Tak tworzył się Nadbużański Festiwal Teatrów dla Dzieci. – Wiedziałam, czego chcę, jakie przedstawienia znajdą się w programie przyszłego festiwalu. Dlatego napisałam projekt w ramach programu „Kultura – Interwencje 2020” realizowany ze środków Narodowego Centrum Kultury, który zajął drugie miejsce wśród 277 nagrodzonych, a nadesłanych projektów było ponad tysiąc. To jest nasz ogromny sukces – opowiada dyrektor GOK w Sarnakach.
A skąd nazwa? – Gaducha to pomysł przemiłej rodziny, która wzięła udział w naszym konkursie właśnie na nazwę. Nawiązuje do opowieści, bajania, gadania. Chciałam, żeby nazwa po trochu kojarzyła się z folklorem, nadbużańskością, opowiadaniem niezwykłych historii, baśni – tłumaczy M. Rudnik.
Pimpuś Sadełko kontra król Maciuś
Bardzo dużym uznaniem widowni cieszył się musical lalkowy prezentowany przez grupę Itakzagramy z Warszawy. Spektakl oparto na „Szkolnych przygodach Pimpusia Sadełko” Marii Konopnickiej, książeczce znanej z pewnością wielu dorosłym oraz dzieciom. Rozbrykanemu Pimpusiowi i jego przygodom towarzyszą liczne piosenki, które z miejsca wpadają w ucho i sprawiają, że dzieci i dorośli mogą wspaniale się bawić na lalkowym musicalu.
Hitem festiwalu był też spektakl „Król Maciuś” grupy O! Teatr, opowiadający historię chłopca, który musi zmierzyć się z nie lada zadaniem. W wieku dziesięciu lat zostaje prawdziwym królem, a od jego rządów zależą odtąd losy wszystkich obywateli. – Było to przedstawienie interaktywne, dzieci brały udział w walkach, rzucały papierowymi kulkami, maszerowały jak żołnierze – opowiada M. Rudnik, zaznaczając, iż, jej zdaniem, wszystkie spektakle były cudowne.
Radość na twarzach dzieci
– Najbardziej zachwyciła mnie radość na twarzach dzieci i rodziców. Dostrzegłam ją dopiero wtedy, gdy przeglądałam zdjęcia z festiwalu. Ich zaangażowanie i radość, którą czerpali z oglądania przedstawień, jest dla mnie największą nagrodą – podkreśla pomysłodawczyni wydarzenia.
Jednak festiwal nie doszedłby do skutku, gdyby nie pomoc wielu osób. – Nieocenione były panie z naszej gminnej biblioteki i koła gospodyń wiejskich z Sarnak i Mierzwic, pracownicy gminy, panie pani sołtys Sarnak, członkowie stowarzyszenia „Przyjazne Mierzwice” oraz jednostki OSP i wolontariuszki, m.in. z naszej gminy, z Mielnika, Siedlec i Bielska Podlaskiego – wylicza inicjatorka wydarzenia.
Rodzinna integracja
Wspólne oglądanie przedstawienia teatralnego to również okazja do integracji całej rodziny. – Każda przychodziła z własnym kocykiem, znajdowała swoje miejsce i, zachowując bezpieczny dystans, oglądała wybrany spektakl – zaznacza M. Rudnik. – To wspaniale obserwować dzieci przytulone do mam lub w objęciach taty wpatrzone w baśniowe przedstawienia teatralne – dodaje. – To świetna forma integracji rodziny. Szczególnie dziś, gdy tak mało mamy okazji, aby rodzinnie spędzać czas – zauważa pani Magdalena, nie ukrywając, że już myśli o przyszłorocznej edycji festiwalu. – Chciałabym, aby stał się on naszą wizytówką – przyznaje.
Monika Król