Komentarze
Flaszka dla zaszczepionego

Flaszka dla zaszczepionego

Czwarta fala się jeszcze nie skończyła, a rząd zapowiada już kolejną. Do jedynej - jak przekonują lekarze - broni przeciw pandemii, czyli szczepionki, Polacy podchodzą wciąż z nieufnością i niechęcią.

Zwiększonego zainteresowania nie spowodowały nawet przywileje wprowadzone dla osób posiadających tzw. certyfikat covidowy. Nie są one np. wliczane do limitów w sklepach, restauracjach czy hotelach. Do tej pory w naszym kraju szczepionkę przyjęła nieco ponad połowa dorosłych obywateli. Co innego taka Kanada... To jedno z najlepiej zaszczepionych państw na świecie. Jedną dawkę przyjęło tam ponad 82% obywateli. Mimo to władze Kanady, a dokładnie jednej z prowincji - Quebecu, postanowiły zmotywować oporne jednostki do przyjęcia preparatu, decydując się na radykalne posunięcie. Od 18 stycznia osoby niezaszczepione nie mogą kupić w sklepach alkoholu.

Ciekawe, czy taką formę „zachęty” udałoby się, nomen omen, przeszczepić na polski grunt… Albo inaczej: czy przyniosłoby to efekt?

Przede wszystkim taki przepis mógłby być znaczącą bronią w walce z alkoholowym uzależnieniem. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia jesteśmy znacznie powyżej europejskiej średniej spożycia. I nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa – pijemy coraz więcej. Poza tym urzędnicy nie musieliby się już głowić nad tworzeniem lokalnych programów profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych. Ponadto alkohol, jak wiadomo, to nieodłączny element integracji, a jego spożywanie sprzyja zanikaniu dystansu społecznego. Tymczasem w pandemii trzymanie się z dala od siebie jest jak najbardziej pożądane. Zatem można by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – nie dość że spadnie spożycie alkoholu, to wzrośnie odsetek obywateli dostosowujących się do zaleceń covidowych.

A jakby to wyglądało w praktyce? Skoro sprzedawcy nie przejmują się ograniczeniem wiekowym ani zakazem sprzedaży osobom pijanym, to trudno uwierzyć, że przed przejechaniem butelką po czytniku zażądają zaświadczenia o zaszczepieniu. A gdyby nawet, to taki zakaz łatwo obejść. Zawsze trafi się uprawniona do zakupu życzliwa dusza, a przed każdym monopolem uaktywnią ludzie biznesu, gotowi pomóc za drobną prowizję od flaszki. Poza tym sytuacja, gdy z zakupu trunku rezygnuje ktoś znany z tego, że nie wylewa za kołnierz, byłaby potwierdzeniem niezaszczepienia, a to już podchodziłoby pod ujawnienie tajemnicy lekarskiej. Nie ma też co się oszukiwać – część obywateli znalazłaby sposób na obejście przepisu, przy okazji obniżając dochody państwa z tytułu akcyzy. O czym dobrze wiedzą na Podlasiu, gdzie nielegalna produkcja samogonu ma się całkiem dobrze. Jakby powiedzieli miejscowi koneserzy: nie ma przecież zakazu korzystania ze środków dezynfekujących.

Pozostaje zatem wznieść toast: za szczepionkę!

Kinga Ochnio