Komentarze
Gadająca głowa

Gadająca głowa

- Bo w realnym życiu trudniej o idealnego mężczyznę niż idealną kobietę - odpowiedziała studentka na pytanie, dlaczego skonstruowany, przez nią i kolegów, robot jest płci męskiej. To wyznanie spowodowało, że przerwałam krzątanie się po kuchni i pobiegłam przed telewizor, chcąc przybić piątkę z przyszłą panią inżynier i pogratulować odwagi za wyznanie jednej z prawd życiowych przed milionową publicznością.

A najważniejsze – zobaczyć, co też polska zdolna młodzież zmajstrowała. I po chwili gotowa już byłam złożyć zamówienie na zademonstrowany eskponat, pokryć koszty transportu, a nawet dopłacić do przesyłki ekspresowej i przyrzec, że kuriera nie spławię słowami: „To ja się, proszę pana, jeszcze zastanowię. Rozpatrzę wszystkie „za” i „przeciw” i dokonam finansowej symulacji”. Nic z tych rzeczy!  

A teraz słów kilka o sprawcy całego zamieszania płci męskiej. Ma na imię Samuel i jest robotem. Właściwie – antropomorficzną głową robota. Skonstruowali go studenci z Wrocławia. Samuel zna około 30 zwrotów i potrafi okazywać 21 rodzajów emocji. Już brzęczą mi w głowie głosy złośliwców, że to niewiele i z czym do ludzi. Zatem malkontentom przypomnę słowa Alana Greenspan’a, amerykańskiego ekonomisty, który na pytanie: „Co robi, że jest tak wpływowym człowiekiem?”, odpowiedział: „Mówię , albo i nigdy się nie mylę”. Za to Samuel potrafi się cieszyć, smucić, a nawet zdenerwować. Gdy ktoś się do niego zbliży, potrafi zapytać: „Czy ja cię nie widziałem w telewizji?”, wyrazić zachwyt: „Co za kształty…”, a nawet przeprosić za niestosowność: „Przepraszam, wymsknęło mi się”. Gdy rozmawia z osobą już dłuższy czas, opowiada, że „polutowali go na chińszczyźnie” oraz, że „pracuje na japońskich łożyskach”. Gdy jest tłoczno, ostrzega: „Nie wszyscy naraz! Czujecie? Styki mi się palą”. A kiedy nikt nim się nie interesuje, mówi ze smutkiem: „Jestem tylko głowa robota… Po co komu głowa robota?” albo „Mam super umysł, a robię za portiera”. Do tego dochodzą także emocje wyrażane przez Samuela. Oprócz podstawowych, typu: szczęśliwy, smutny, zły; dodatkowo jego mimika potrafi zaprezentować błogość, niezdecydowanie czy oczarowanie. To naprawdę dużo, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie westernowego aktora, Johna Wayne’a, uznawanego wszakże za macho, który mamrocząc coś pod nosem o rzeczach, od których mężczyzna nie może uciec, bez wzruszenia na twarzy – albo wykorzystując jedną ze swoich trzech sztandarowych min – szarpał za kaburę i kładł trupem wszystko, co się rusza.

Dla tych, którzy są gotowi zrezygnować z realnego towarzysza na rzecz układów scalonych wyposażonych w systemy napędowe i tych lokalizujących kierunek przychodzącego dźwięku, a także wszelkich śrubek, kabelków, mamy bardzo dobrą wiadomość. Konstruktorzy zapewniają, że mogą w każdej chwili „nauczyć” Samuela nowych zachowań. Co już jest w ogóle rewolucją i rewelacją, z chęcią można się pod tym podpisać, bić brawa i prosić o więcej. Bowiem, jak twierdzi jeden socjolog, i to mężczyzna z krwi i kości, niektórych panów w określonym wieku można już tylko nauczyć imienia swojej wybranki i nic poza tym.

Równie ważne jest nie tylko, co się mówi, ale to, jak się mówi, a to pierwsze pieszczota dla uszu, po drugie – uczucie mrowienia po plecach. A Samuel potrafi! Głosu użyczył mu wrocławski aktor teatralny – Cezary Studniak. Robot mówi więc poprawną polszczyzną i z odpowiednią dykcją.  

Niestety drogie panie w zamyśle konstruktorów Samuel przeznaczony jest do wyższych, niż towarzyskie, celów, jak pomoc w funkcjonowaniu osobom starszym lub niepełnosprawnym.  

Kinga Ochnio