Gdy nadejdzie TEN moment…
Ze swoich doświadczeń pracy w hospicjum dziecięcym mogę powiedzieć, że małe dzieci - paradoksalnie - mają w sobie jakąś niezwykłą mądrość w podejściu do śmierci. Zdarzało mi się wiele razy widzieć, jak dzieci pocieszały płaczących rodziców. Może to wynika z ich wewnętrznej czystości, braku lęków, które my w sobie nosimy? Nie wiem. Dzieci wiedzą, że są momenty, kiedy zamiast słów lepsze jest przytulenie, dotyk. W niezwykle naturalny, prosty sposób pytają o życie po śmierci, niebo, o to, gdzie są teraz dziadek, mama czy siostrzyczka. Rodziców tego typu pytania często paraliżują. Niesłusznie. Trzeba na nie odpowiadać szczerze i prosto. Na rynku wydawniczym dostępne są książeczki zawierające barwne historie, które pomogą sprostać trudnemu zadaniu - takie materiały przygotowujemy również w naszym hospicjum.
Proszę Księdza, wielu rodziców przeżywa dylemat: chronić dziecko przed traumą cierpienia, śmierci czy wprowadzić w obręb jej oddziaływania, żałoby? Co wydaje się lepsze?
Śmierć jest wpisana w życie, czy tego chcemy czy nie. Można próbować czarować rzeczywistość, udawać, że ona nas nie dotknie, ale nie da się ukryć prawdy o niej. Spotkałem się wiele razy z sytuacją, gdy rodzice – działając niewątpliwie w dobrej wierze – zabronili dziecku uczestniczyć w pogrzebie ojca czy dziadków. Jednak co dalej? Co powiedzą mu, gdy staną razem przy grobie bliskiej osoby? Jak poradzą sobie z potężną wyrwą w jego pamięci, świadomości? Uważam, że trzeba mądrze konfrontować dziecko ze śmiercią, zarówno na etapie przygotowywania się do niej (kiedy wiadomo, że rychło nadejdzie, gdy prowadzi do niej np. ...
AW