Gdy życie boli
Trudno to wszystko pomieścić w głowie. Ale, jak to w życiu bywa, „wzmożenie moralne” spowodowane tragedią zapewne wkrótce wygaśnie. Wrócimy do codzienności. Nie o tym dziś ma być jednak ten tekst. Nie ma zgody na zadawanie bólu komukolwiek - niezależnie od tego, jakiego jest on rodzaju, kogo dotyczy, jakie argumenty bądź pseudoargumenty za nim stoją. A gdy ból zadaje sobie sam młody człowiek? Co wtedy? W niewielkim stopniu do społeczeństwa docierają informacje o lawinowym wzroście samookaleczeń. Tną się nastolatki. Bywa, że na oddziały psychiatryczne ze „sznytami” trafiają dorośli.
Zdecydowanie więcej jest kobiet niż mężczyzn.
Dawniej rany pojawiały się na przedramieniu (w niektórych środowiskach uchodziły za „ordery”, znak odwagi), dziś coraz częściej, np. młode dziewczyny, zadają je sobie w miejscach, których nie widać: na klatce piersiowej, piersiach, po wewnętrznej stronie ud. Łatwiej ukryć blizny. Chodzi też o to, by bolało jak najmocniej. W ruch idą żyletka, skalpel, brzytwa, kawałki szkła. Rzadziej zdarza się wyrywanie sobie włosów, rzęs, uderzanie głową w ścianę.
Dlaczego to robią?
Odpowiedzi jest zapewne wiele. Bezpośrednią przyczyną samookaleczenia staje się najczęściej stan emocjonalny, z którymi dana osoba sobie nie radzi. Problem jest schowany zwykle bardzo głęboko. Kryje się pod poprawnością zachowań, pozornym spokojem. Jest jak wulkan! – kłębowisko uczuć , często skrajnych. Lęk, zagubienie, kompleksy, poczucie winy, odrzucenia, samotność, niekiedy zaburzenia rozwojowe i psychiczne, presja wywierana przez otoczenie – to wszystko w pewnym momencie wybucha! Emocje osiągają trudny do zniesienia poziom. Ból psychiczny staje się tak silny, że można go przebić (pokonać?) tylko bólem fizycznym o ogromnej intensywności – zaczyna pełnić rolę maski. Staje się receptą na bolącą pamięć (np. traumy z dzieciństwa, molestowania). Może też być rodzajem ucieczki od poczucia winy (np. u dzieci z dysfunkcyjnych rodzin, które żyją w przekonaniu, że nieprawidłowe funkcjonowanie systemu rodzinnego jest ich winą).
W każdym przypadku samookaleczanie to wołanie rozpaczy, krzyk o pomoc.
Dobrze, że częstochowska tragedia poruszyła tak wielu ludzi. Pojawiły się tuziny obietnic profilaktyki, zaostrzenia kar. Szkoda, że zabrakło refleksji nad tym, jak współczesne pomysły na nowy, lepszy świat ranią ludzi. Kulturowe trendy promujące pustkę, rozmontowywanie klasycznego modelu rodziny, przenoszenie relacji z realu do rzeczywistości cyfrowej, lansowane modele życia zakładające pogardę dla wartości i upłynnienie wszystkiego, co do tej pory było niezmienne itp. – to wszystko niesie głęboko wpisany w siebie ból. Ilu tragediom dał impuls? Jest ból innego rodzaju, choć wcale nie mniejszy. I nie mniej destrukcyjny niż cierpienie fizyczne. Boli inaczej.
Ks. Paweł Siedlanowski