Gdy życie boli
Gdy życie boli
Od wielu dni cała Polska żyje historią ośmioletniego Kamilka zakatowanego przez ojczyma.
Trudno to wszystko pomieścić w głowie. Ale, jak to w życiu bywa, „wzmożenie moralne” spowodowane tragedią zapewne wkrótce wygaśnie. Wrócimy do codzienności. Nie o tym dziś ma być jednak ten tekst. Nie ma zgody na zadawanie bólu komukolwiek - niezależnie od tego, jakiego jest on rodzaju, kogo dotyczy, jakie argumenty bądź pseudoargumenty za nim stoją. A gdy ból zadaje sobie sam młody człowiek? Co wtedy? W niewielkim stopniu do społeczeństwa docierają informacje o lawinowym wzroście samookaleczeń. Tną się nastolatki. Bywa, że na oddziały psychiatryczne ze „sznytami” trafiają dorośli.
Trudno to wszystko pomieścić w głowie. Ale, jak to w życiu bywa, „wzmożenie moralne” spowodowane tragedią zapewne wkrótce wygaśnie. Wrócimy do codzienności. Nie o tym dziś ma być jednak ten tekst. Nie ma zgody na zadawanie bólu komukolwiek - niezależnie od tego, jakiego jest on rodzaju, kogo dotyczy, jakie argumenty bądź pseudoargumenty za nim stoją. A gdy ból zadaje sobie sam młody człowiek? Co wtedy? W niewielkim stopniu do społeczeństwa docierają informacje o lawinowym wzroście samookaleczeń. Tną się nastolatki. Bywa, że na oddziały psychiatryczne ze „sznytami” trafiają dorośli.
Zdecydowanie więcej jest kobiet niż mężczyzn.
Dawniej rany pojawiały się na przedramieniu (w niektórych środowiskach uchodziły za „ordery”, znak odwagi), dziś coraz częściej, np. młode dziewczyny, zadają je sobie w miejscach, których nie widać: na klatce piersiowej, piersiach, po wewnętrznej stronie ud. ...
Ks. Paweł Siedlanowski