Gdzie dojeżdżają do pracy?
Z Siedlec do pracy poza granice miasta - najczęściej do Warszawy i do gminy wiejskiej Siedlce - dojeżdża 3,9 tys. mieszkańców. Z kolei wśród przyjeżdżających do pracy w Siedlcach (6,3 tys. osób) najwięcej jest mieszkańców gminy wiejskiej Siedlce (1255) oraz gmin: Skórzec (462) i Zbuczyn (436). Dane pochodzą z opublikowanego niedawno przez US opracowania dotyczącego przepływu ludności związanej z zatrudnieniem. Wynika z nich, że w Polsce w 2016 r. (tego roku dotyczą najnowsze badania) dojeżdżało do pracy 3,3 mln pracowników, co stanowi 30,6% ogólnej ich liczby. Najwięcej dojeżdżających poza granice gminy, w której mieszkają, jest zameldowanych w województwie śląskim (514,8 tys.). Znaczną liczbę takich pracowników zanotowano także w województwach wielkopolskim i mazowieckim (odpowiednio: 398 tys. i 376 tys.). Najmniej osób zamieszkiwało w województwie podlaskim (49,4 tys.). Najliczniej - do pracy z innych województw - przyjeżdżano na Mazowsze.
Wśród dojeżdżających do pracy w skali całego kraju dominują mężczyźni, stanowiąc ponad 57% tej populacji. W całej zbiorowości przeważały osoby z grupy wiekowej 35-44 lata.
Wyniki badania dojazdów do pracy pochodzą z administracyjnych źródeł danych ministerstwa finansów i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Dane zaniżone?
Zdaniem dr. Andrzeja Sędka z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach dane przedstawione przez US są zaniżone. – Stwierdzam to perspektywy osoby, która przez pewien czas również dojeżdżała do stolicy. Dużo lepszym wskaźnikiem byłaby liczba sprzedawanych biletów miesięcznych do Warszawy. Należałoby uwzględnić także osoby dojeżdżające busami i prywatnymi samochodami. Podejrzewam, że te dane wskazałyby, że takich osób jest dużo więcej – stwierdza.
Od kilku lat do pracy w Warszawie dojeżdża pani Magda. – Przez pierwsze tygodnie było naprawdę ciężko. Doskwierało mi zmęczenie i senność. Później się przyzwyczaiłam, nauczyłam się odpoczywać, czasami przespać w drodze do i z pracy. Niestety, musiałam przeorganizować obowiązki domowe. Dojazdy zajmują mi cztery, pięć godzin – opowiada siedlczanka. Dlaczego zdecydowała się na pracę w stolicy? – Bo na podobnym stanowisku zarabiam dwa razy tyle co w Siedlcach – odpowiada.
Na to, że tak wiele osób decyduje się na codzienne dojazdy do Warszawy, jak podkreśla dr A. Sędek, składa się kilka powodów. – Pierwsza grupa, którą bym wyróżnił, to osoby dojeżdżające do pracy w administracji państwowej i samorządowej. Drugą grupą stanowią pracownicy usług, m.in. zatrudnieni na stanowiskach związanych ze sprzedażą, sprzątaniem czy ochroną. Te osoby wyjeżdżają z Siedlec dużo wcześniej niż pierwsza grupa i dużo później wracają – zaznacza.
Na podjęcie decyzji o szukaniu pracy w stolicy, zdaniem psychologa społecznego, duży wpływ mają warunki ekonomiczne. – Chodzi o rynek pracy. Dla mieszkańca Siedlec oferta zatrudnienia w administracji państwowej czy samorządowej w Warszawie staje się atrakcyjna z powodu wyższych wynagrodzeń – tłumaczy dr A. Sędek. Do tego dochodzi, jak podkreśla, stereotypowy, pozytywny wizerunek mieszkańca stolicy. – Warszawa, w przeciwieństwie do innych części Polski, kojarzy się siedlczanom z awansem społecznym, z karierą. Jawi się jako miasto sukcesu – podkreśla.
Tu żyje się spokojniej
Dr A. Sędek zwraca uwagę na fakt, że Siedlce – wbrew pozorom – są częścią aglomeracji warszawskiej. – Dwie godziny dojazdu w jedną stronę z punktu widzenia takich metropolii jak Londyn czy Moskwa to żadna odległość. Często takie dystanse w wymienionych miastach pokonuje się metrem, by z centrum dojechać do domu. Siedlce są bardzo dobrze skomunikowane z Warszawą. Pociągi jeżdżą praktycznie co godzinę – zwraca uwagę. I tłumaczy, dlaczego siedlczanie wolą dojeżdżać do stolicy niż tam się przenieść: – Najczęściej tu, na miejscu, mają rodzinę, więc pomimo otrzymania etatu w stolicy, nie chcą tam się przeprowadzić. Wpływ może mieć również to, że w Siedlcach żyje się spokojniej niż w Warszawie – dodaje.
Z kolei, odnosząc się do danych dotyczących osób dojeżdżających do pracy w Siedlcach, dr A. Sędek wskazuje na dużą gęstość zaludnienia w mieście. – Po prostu wiele osób decyduje się na kupienie domu pod miastem, a do Siedlec dojeżdżają tylko do pracy – zauważa.
Dariusz Cegiełkowski, zastępca wójta gminy Zbuczyn, zapytany, czy 436 osób dojeżdżających do pracy w Siedlcach to duża czy mała liczba, odpowiada: – Gmina Zbuczyn liczy 10 tys. 307 mieszkańców, z czego 6 tys. 158 osób jest w wieku produkcyjnym. Podana przez US liczba mieszkańców gminy dojeżdżających do pracy w Siedlcach stanowi ok. 7% wszystkich osób w wieku produkcyjnym, a więc nie jest to zbyt duża liczba.
Zastępca wójta dodaje, że w ostatnich latach zanotowano wzrost liczby młodych osób osiedlających się na terenie gminy, budujących domy i zakładających rodziny. – Część z nich przejmuje rodzinne gospodarstwa rolne lub zakłada działalność gospodarczą, ale niektórzy postanawiają jedynie zamieszkać na naszym terenie i dojeżdżają do pracy do miasta. Położenie gminy Zbuczyn przy drodze krajowej nr 2 i linii kolejowej Warszawa – Terespol, sprawia, że dojazd jest wygodny i szybki – podkreśla D. Cegiełkowski. I zwraca uwagę na kwestię finansową. – Odsetek osób dojeżdżających do pracy w Siedlcach nie jest bardzo wysoki. Z punktu widzenia samorządu istotne jest, że podatek dochodowy liczony od mieszkańca gminy wpływa do naszego budżetu.
A co z faktem, że więcej mężczyzn niż kobiet dojeżdża do pracy? – Różnica ta tak naprawdę jest niewielka – stwierdza psycholog. – Można powiedzieć, że tyle samo kobiet i mężczyzn dojeżdża do pracy. Gdybyśmy na to nałożyli jeszcze aktywność zawodową kobiet i mężczyzn, okazałoby się, że – wbrew czystej statystyce – kobiet proporcjonalnie do swojej grupy może dojeżdżać jeszcze więcej niż mężczyzn. W Polsce odnotowuje się jeden z najniższych wskaźników aktywności zawodowej kobiet w Europie – podsumowuje dr A. Sędek.
HAH