Gehenna, której nie zapomnimy
Ekspozycja prezentuje wojenne losy dzieci wysiedlonych z Zamojszczyzny, ocalonych z sześciu transportów, które skierowane zostały do dystryktu warszawskiego zimą 1942/1943 r. Odnajdziemy tam również współczesne fotografie osób posiadających status „Dzieci Zamojszczyzny”. Wykonała je podczas indywidualnych wywiadów - na przestrzeni ostatnich lat, głównie na Zamojszczyźnie - autorka i kurator wystawy - dr Beata Kozaczyńska - Ekspozycja jest prezentowana po raz 14 w ciągu ostatnich dwóch lat - zaznaczyła 22 stycznia podczas inaugurującego ją spotkania.
Począwszy od grudnia 2014 r., składające się na nią plansze oraz fotografie gościły m.in. w Warszawie i Zamościu oraz miejscowościach naszego regionu.
Wystawa jest koncepcyjnie tak pomyślana, aby przybliżyć losy dzieci wyzwolonych z transportu. Materiał ikonograficzny obrazuje kolejne etapy gehenny: wysiedlenie z rodzinnego domu, odłączenie od rodziców w tzw. obozie przejściowym w Zamościu, transporty do dystryktu warszawskiego, akcję ratowania podjętą przez społeczność poszczególnych miejscowości, pobyt u rodzin, w szpitalach i placówkach opiekuńczych oraz powroty w rodzinne strony.
Gorąco zachęcamy do wizyty w Muzeum Regionalnym.
Odważna decyzja, wielka pasja
To przede wszystkim chęć zgłębienia i ocalenia historii skłania do zajmowania się martyrologią mieszkańców Zamojszczyzny.
Autorka wystawy dr Beata Kozaczyńska pracuje jako adiunkt w Katedrze Edukacji dla Bezpieczeństwa w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. Swoje zainteresowania naukowe koncentruje m.in. wokół problematyki martyrologii dzieci wysiedlonych z Zamojszczyzny w okresie okupacji niemieckiej. Pokłosie jej pracy badawczej stanowi ponad 100 artykułów naukowych i publicystycznych związanych z tym tematem. Jest autorką trzech książek poświęconych Zamojszczyźnie: monografii „Losy dzieci z Zamojszczyzny wysiedlonych do powiatu siedleckiego w latach 1943-1945”, albumu: „Ocalone z transportów Dzieci Zamojszczyzny” (wydanie polsko-angielskie) oraz dwóch tomów wspomnień i relacji zatytułowanych „Nie było kiedy płakać. Losy rodzin polskich wysiedlonych z Zamojszczyzny 1942-1943”. W ciągu ostatnich pięciu lat zrealizowała siedem grantów dotyczących wojennych losów dzieci oraz rodzin wysiedlonych z Zamojszczyzny. W ramach jednego z nich przygotowała scenariusz wystawy. Jak zaznaczył 22 stycznia Sławomir Kordaczuk, zastępca dyrektora Muzeum Regionalnego, B. Kozaczyńska ma na swoim koncie także wydaną dziesięć lat temu książkę traktującą o historii muzeum (nad dziejami placówki pochyliła się w ramach doktoratu). – Monografia pt. „Muzeum Regionalne w Siedlcach (1967-1999)” to historia opracowana najrzetelniej i najbogaciej – mówił.
Rektor UPH dr hab. Tamara Zacharuk, która objęła patronatem honorowym wystawę, nie kryła dumy, że pracownik siedleckiej uczelni zdecydował się na taką drogę naukową, zajmując się tak poważnym zagadnieniem i poświęcając na to wiele lat pracy. – To odważna decyzja. Przykład wielkiej pasji – mówiła, podkreślając: – Dr B. Kozaczyńska jest profesjonalistą. LI
Dante złamałby swe pióro…
Swoje przeżycia Dzieci Zamojszczyzny, którym udało się przeżyć wysiedlenie i zrelacjonować to, co ocaliła pamięć, porównywały do sądu ostatecznego. Wydarzenia z przełomu 1942 i 1943 r. odcisnęły się piętnem na ich całym życiu.
Obecny na wernisażu wystawy „Ocalone z transportów Dzieci Zamojszczyzny” Tadeusz Szponar, słuchając wykładu dr B. Kozaczyńskiej, nie ukrywał, że to wszystko, co zobaczył swoimi dziecięcymi oczyma, wraca do niego do dzisiaj. Ale kiedy w styczniu 1943 r. w bydlęcym wagonie trafił do Siedlec, dopiero po dwóch tygodniach był w stanie przypomnieć sobie, jak ma na imię. Odłączenie od rodziców, okrucieństwo Niemców, potworny strach, głód i zimno podczas transportu koleją, tęsknota za domem – były źródłem takich ran na dziecięcej wrażliwości, które nigdy się nie goją. Dokumentacja faktów związanych z wysiedleniami oraz upowszechnianie tej wiedzy mają tym większą wartość, że przerzedzają się szeregi świadków tamtych dni – pokolenia ludzi, którym przysługuje status Dzieci Zamojszczyzny.
Wyrwane z rodzinnego gniazda
– O tym, że Zamojszczyzna będzie wysiedlona, wiedziano wcześniej, jednak przypuszczano, że stanie się to dopiero wiosną 1943 r. – przypomniała B. Kozaczyńska. W listopadzie 1942 r. Niemcy przeprowadzili próbne wysiedlenie mieszkańców dwóch wiosek. Łatwość, z jaką udało się to zrobić, sprawiła, że przyspieszyli termin realizacji tzw. Generalnego Planu Wschodniego. Szacuje się, że akcja objęła ponad 100 tys. Polaków, w tym 30 tys. dzieci. W ich miejsce władze III Rzeszy planowały osiedlić kolonistów niemieckich.
Wysiedlenie odbywało się – jak mówiła prelegentka – według konkretnego schematu: wojsko otaczało wioskę kordonem, przeważnie rano, wyrywając mieszkańców ze snu, dając na spakowanie się kilkanaście minut. Panowało ogromne zaskoczenie, harmider, nierzadko rodzice po prostu nie zdążyli ciepło ubrać swoich dzieci. Nie szczędzono noworodków w kołyskach, ludzi starszych i schorowanych – Niemcy bestialsko ich zabijali. Wysiedleni trafiali do obozu przejściowego w Zamościu, który działał na prawach obozu koncentracyjnego. Dochodziło tam do strasznych scen, dzieci odrywano od rodziców, przy protestach matek. Te, które stawiały największy opór – zabijano. „Dante złamałby pióro, gdyby przyszło mu opisać, co się działo w Zamościu” – oceniła po latach jedna z ocalonych.
Zryw społeczeństwa
Z obozu przejściowego w Zamościu te z dzieci, które nie spełniały kryteriów rasy nordyckiej – ocenie tej poddawane były przed specjalną komisją, która chciała wyselekcjonować te mające zostać poddane germanizacji – wraz ze starcami w sześciu transportach zostały skierowane do trzech powiatów: Siedlce, Garwolin i Mińsk Mazowiecki (do Siedlec transport dotarł 31 stycznia 1943 r.). Społeczność tych miast, jak też mieszkańcy wielu okolicznych miejscowości włączyli się w pomoc, organizując żywność, leczenie, zapewniając opiekę wysiedlonym, wykupując dzieci z transportu. Był to – jak zapewniała B. Kozaczyńska – ogromny zryw społeczeństwa. Historia każdego z ocalonych dzieci to materiał na osobną, nie zawsze zakończoną szczęśliwie opowieść. Autorka wystawy przytoczyła wiele z nich.
Wspomnienia – krzyk rozpaczy
Wśród przybyłych na wernisaż gości nie zabrakło Dzieci Zamojszczyzny: Stefanii Łopacińskiej, Salomei Gałązki i Ryszarda Wolanina mieszkających w Siedlcach oraz T. Szponara z Białk. Jak ważny dla nich jest fakt, że dramatycznych wydarzeń sprzed lat, które stały się ich udziałem, dzięki takim przedsięwzięciom jak wystawa nie pokryje kurz niepamięci, świadczy wiersz napisany z okazji jej otwarcia przez S. Łopacińską. Wyrecytowany – był najlepszą puentą rozważań o martyrologii. Poetycką refleksję nad wspomnieniami, w których „słychać krzyk rozpaczy”, wieńczy stwierdzenie, że właśnie powierzenie ich B. Kozaczyńskiej po latach stało się źródłem spokoju Dzieci Zamojszczyzny. A życzenie zawarte w puencie wiersza: „Obyś zawsze przy nas była” – jest bez wątpienia wyrazem ogromnej wdzięczności wobec autorki wystawy.
LI