Historia
Gehenna ludności i świt nadziei

Gehenna ludności i świt nadziei

13 sierpnia 1915 r. oddziały rosyjskie wygoniły całą ludność wsi Radcze k. Parczewa z dobytkiem na tzw. chmielitę z zamiarem zawłaszczenia dobytku i przegnania na wschód, czego zrobić już nie zdążyli.

We wsi zostało kilku Kozaków, którzy przejechali przez wieś z zapalonymi pochodniami i podpalali słomiane strzechy - dom po domu. Zdążyli zabrać kilka koni, pobić nahajami kilku ludzi i zastrzelili gospodarza A. Harko. Ludzie zgromadzeni na łące modlili się, jęczeli i płakali. W nocy klęczeli przy wozach, widząc łunę i słysząc strzały. Całymi rodzinami wołali głośno: „Przepuść, Panie, ludowi twemu” i tak wśród szlochów i modlitw przetrwali noc. M. Lisiecka-Szwaj wspominała: „Blady świt okazał się jakiś dziwny. Całe pole i łąka pokryte zostały jakąś nowością. O świcie okazało się, że było to leżące wojsko austriackie i czeskie, a ta szarość to było ich umundurowanie”. Ci właśnie żołnierze uwolnili Radcze od okupantów Moskali. Postój ludzi na chmielicie trwał trzy dni, ale spalona wieś uniemożliwiała powrót na jej zgliszcza.

Mieszkaniec niedalekiej wsi Dawidy F. Bielecki wspominał: „Nad ranem 13 sierpnia rozpoczęła się kanonada artylerii rosyjskiej ze wsi Polubicze w stronę między wsią Gęś i lasem Smuga, a artyleria niemiecko-austriacka otworzyła ogień z dział w stronę Polubicz. Pociski jednych i drugich przelatywały przez las Praborek, powodując jeszcze większą panikę między zgromadzoną tam ludnością. Ludność częściowo była w schronach, częściowo w lesie. Wieś Gęś spłonęła całkowicie. Tego dnia w nieodległym Jabłoniu była kwatera rosyjskiego gen. Dragomirowa, który dobrze traktował właściciela majątku hr. Tomasza Zamoyskiego. Gdy generał odjechał, do wsi wpadł jakiś inny dowódca kozacki. Zaczął szykanować hr. Zamoyskiego, że jego syn jest w wojsku niemieckim oficerem. Swymi kozakami prawie siłą wyrzucił go z domu. Gdy Zamoyscy odjechali w kierunku Białej Podlaskiej, Kozacy rzucili się na pałac, zniszczyli meble, powycinali nawet skórę na kanapach i fotelach, zdewastowali ogród, wypili wszystko wino w piwnicach, spalili owczarnie i stodoły”.

Podobnie było w rejonie Międzyrzeca i Białej Podlaskiej. 13 sierpnia ustępujący z Leśnej Podlaskiej Rosjanie zabrali z klasztoru 100 par koni, 2 tys. owiec, pozostawili skorupy drogich waz, szczątki gipsów, kawałki ram złoconych, drzazgi bezcennych mebli, stargane książki, szmaty, puste flaszki, potłuczone naczynia i inne połamane meble. Według leg. literata A. Struga mniszki zostawiły baryłkę gorzałki zaprawioną denaturatem, którą potem wielu spróbowało i pamiętało przez całe życie. W kronice Ortela Królewskiego zapisano: „Od 12 do 14 sierpnia ciągną obozy armii rosyjskiej, która niszczy zabudowania, zabiera żywność, bije ludzi, pali chaty, wycina drzewa w sadach, pali ule z żywymi pszczołami. Niektórzy próbowali bronić mienia i przypłacili życiem. Okolica w morzu ognia. Zniszczony został dwór właścicieli Zaniewskich, a cerkiew ograbiona z dzwonów”.

Inaczej zachowywali się Węgrzy. O żołnierzach 37 DP węgierskiej, która nacierała szosą Kakolewnica – Grabowiec powiedziano: „Te Madziary to czarne jak Cygany, przestraszyć się można, ale w porządku, nie kradną”.

13 sierpnia komenda Legionów Polskich przemaszerowała przez Gąsiory, Zakrzew i czasowo zatrzymała się we wsi Główne. Folwark tej wsi był spalony, ale wieś w większej części ocalała. Tego dnia panował upał, wokoło widać było puste pola i tumany kurzu. Za Głównem stały resztki spalonego tartaku wraz z zapasami drzewa należącego do dóbr Szlubowskiego. Legioniści napotkali tu uciekinierów z wozami i bydłem z guberni radomskiej i lubelskiej. Przed wieczorem 4 pułk piechoty stanął we wsi Kąkolewnica. Kobiety kąkolewnickie – według znanego literata żołnierza legionów W. Orkana – witały legionistów, czym mogły: owocami, wodą, mlekiem. Folwark kąkolewski należący do majoratu Pawłowa w części był zniszczony, stodoła ze zbożem spalona, jak również zboże wywiezione na pole. Legioniści szybko wnieśli ukryte meble do środka i urządzili na folwarku kwaterę. Ze wsi Rosjanie zabrali bydło na kwotę 20 tys. rubli, zostawiając bezużyteczne kwity. Dowódca 4 pp płk Roja (przyszły generał) zakwaterował się na plebanii u ks. Kozłowskiego, który rano tego dnia miał jeszcze u siebie nieproszonych lokatorów – dwóch generałów rosyjskich, którzy go bardzo źle traktowali. Być może jednym z nich był dowódca 16 KP gen. Klembowski. Tego wieczoru urządzono kolację w sadzie, przy śpiewie chóru 4 pułku piechoty. Kapitan Galica, inżynier, literat, przyszły generał Wojska Polskiego, został w Kąkolewnicy awansowany na majora. Komenda I brygady po przemarszu przez Gąsiory – Zakrzew stanęła we wsi Jurki we dworze Oknińskiego. Ten skromny właściciel uratował swój folwark od spalenia, przekupując Kozaków 50 rublami. Natomiast 5 pułk piechoty Legionów Polskich tego dnia przybył do Żakowoli. Tak zrelacjonował to legionista R. Starzyński (brat przyszłego prezydenta Warszawy): „Wieś nie spalona. Wszystkiego dostać można (…). Dużo tu pasiek (…). Chłopcy tak się zapalili do wybierania miodu, że prawie cała kompania została pokąsana przez pszczoły. Po drodze ciągle spotykamy wracających uciekinierów z lubelskiego. Jak my obozują w polu. Palą ogniska, pieką kartofle (…). Uchodźcy uczą się naszych piosenek (…). Widząc beztroskę naszych żołnierzy przejmują od nich humor i wesele. Śpiewamy razem wokoło ognisk jakby na obozowisku (…) z roku 1863”. 

Rano 13 sierpnia, w piątek, linia frontu między Rosjanami a wojskami sprzymierzonych państw centralnych przebiegała następująco: Białystok – Brańsk – Drohiczyn – Duplewice – Biernaty – Hadynów – Krzewica – Grabowiec – Łózki – Komarówka – Polubicze – Horodyszcze – Pogoreniec – Lack. 37 dywizja pancerna węgierska z VIII KP napotkała po południu 13 sierpnia na silny opór na północ od wsi Grabowiec, walcząc z 25 KP rosyjskiej z 4 armia gen. Everta. Rosyjski obserwator siedział na wysokim drzewie, kładąc pod nim swego konia i skutecznie przez jakiś czas kierując ogniem artylerii. 37 dywizja piechoty straciła tu ok. 100 zabitych, których pochowano na okolicznym polowym cmentarzu.

Józef Geresz