Opinie
pixabay.com
pixabay.com

Gorzkości nasze powszednie

Kilka dni temu jeden z portali internetowych podał szokującą informację, iż kilkadziesiąt procent klientów (częściej klientek) kupuje luksusowe towary, po czym po kilku dniach je zwraca. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Chodzi o zdjęcie z torebką luksusowej marki, fotkę w topowej kiecce, butach itp., które później można wrzuć na konto portalu społecznościowego i zebrać lajki. Błysnąć nie swoim światłem. A potem szukać jego kolejnych refleksów.

Kiedy się analizuje różnego rodzaju statystyki, na tle Europy wypadamy całkiem nieźle: rośnie optymizm Polaków. Mniejsza o liczby - kolejnym rządzącym ekipom bardzo zależy, aby pokazać, iż to właśnie „za ich władzy” rządzeni są najszczęśliwsi - stąd mogą one odbiegać od rzeczywistości. Z drugiej strony: życie pokazuje często coś zupełnie innego. Okazuje się bowiem, że ekonomia wcale nie odgrywa tak zasadniczej roli w budowaniu optymizmu, jak mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać.

Inne aspekty są równie ważne.

 

Źródła frustracji

Rozgoryczenie, frustracja mają wiele źródeł. „Pogoń za cieniem”, niezdrowe ambicje, zazdrość, niespełnienie, rozminięcie się oczekiwań z rzeczywistością, ciągłe porównywanie z innymi, lęk i brak perspektyw, wewnętrzny bałagan – to tylko niektóre z przyczyn. One sprawiają, że zaciskają się pięści, z ust zaczyna sączyć jad złości, nienawiść i przekleństwa. Gorycz, niczym tsunami, zmiata z powierzchni ziemi wszystko inne. Sprawia, że osobę nią zawładniętą inni zaczynają omijać, traktować jak trędowatą. I odwrotnie – zaczyna ona przyciągać do siebie podobnych frustratów, wzmacniając rzekę toksyn. Czasem gorzka staje się starość, gdy zabraknie w niej zgody na przemijanie – pretensje i spetryfikowany żal zamykają w więzieniu samotności.

Ale gorzkość to także młodość. ...

Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł