Rozmaitości
Gospodarze spisani, rachmistrze rozliczeni

Gospodarze spisani, rachmistrze rozliczeni

W całym kraju spisano około 2 mln użytkowników gospodarstw rolnych. W Międzyrzecu rolników spisywało czterech rachmistrzów - każdy z nich sporządził od 150 do 200 ankiet.

Spis rozpoczął się na początku września. W mieście zweryfikowano ponad 2 tysiące gospodarstw, a przeprowadzono badania około 40%. – Spis przebiegał raczej spokojnie i sprawnie. Jednak był zupełnie inny od poprzednich. Rachmistrze korzystali w nim z urządzeń elektronicznych, wyposażonych w specjalną aplikację. Na początku trochę szwankowała, ale na bieżąco usuwano problemy – informuje Marek Maleszyk, lider spisowy, odpowiedzialny za spis rolny w mieście Międzyrzec Podlaski. Urządzenia do spisu zwane terminalem hand-held, które zastąpiły papierowe ankiety, wyglądają jak telefony komórkowe. Mają ekran dotykowy i obsługuje się je rysikiem. Terminale wyposażone są w specjalne oprogramowanie i łączność internetową z dyspozytorem oraz liderem gminnym.

Rachmistrze pod nadzorem

W Międzyrzecu nie było problemów ze znalezieniem rachmistrzów. Na ogłoszenie o naborze, odpowiedziało piętnaście osób. Wybrano czterech, bo miasto zostało podzielone na cztery okręgi. – To był trafny wybór – podkreśla M. Maleszyk, zadowolony z bezproblemowej współpracy ze swoimi rachmistrzami. Arkadiusz Myszka, Marek Grontkowski, Daniel Lubecki i Piotr Zawadzki znają się na informatyce, więc szybko opanowali obsługę urządzeń. Przeszli szkolenie z obsługi terminali, działania aplikacji i przeprowadzania ankiet. Panowie podpisali oświadczenia o zachowaniu w tajemnicy powierzonych im informacji i ruszyli w teren. Na początku rachmistrze odwiedzali rolników i zostawiali im ulotki o spisie, żeby byli poinformowani o celu spisu i informacjach, jakich mają obowiązek udzielić. Potem dopiero przychodzili z ankietami. Rachmistrze przez cały czas swojej pracy w ternie, byli pod ścisłym nadzorem dyspozytora Lublinie, który wiedział gdzie się w danej chwili znajdują, i na bieżąco przekazywał im informacje o adresach gospodarzy, których mają spisać. Wypełnione ankiety od razu były przesyłane do dyspozytorów, którzy wprowadzali dane do bazy.

Pomagali zliczać grunty

– Pracowaliśmy przeważnie po południu i wieczorami, bo dopiero wtedy większość ludzi można było zastać w domu – informuje Arkadiusz Myszka, chwaląc gościnność i życzliwość spisywanych. – Tylko niektórzy pytali, po co to spisywanie, skoro wszystkie dane są w agencji – mówi. Natomiast Marek Grontkowski miał problem z awarią urządzenia i musiał jechać do Lublina po zastępcze. – Ankiety zawierały pytania o działki i uprawy. Często trzeba było pomagać rolnikom w zliczeniu gruntów. Szczególnie gdy ktoś ma wiele działek – stwierdza. Najwięcej, bo prawie 200 ankiet sporządził Piotr Zawadzki.- Jedna prosta ankieta zajmowała mi jakieś 5 minut, ale jeśli dotyczyła produkcji zwierzęcej, jej wypełnienie przeciągało się dłużej – mówi. – Bywało i tak, że trzeba było poświęcić nawet godzinę i z kalkulatorem w ręku zliczać z gospodarzem powierzchnie i wielkość upraw oraz produkcji – dodaje A. Myszka.

Za jedną ankietę rachmistrz otrzymywał 35 zł, a jeśli dotyczyła produkcji rolnej, dodatkowe 25 zł. Rachmistrze już się rozliczyli z wykonanych ankiet i sprzętu. Teraz mogą odpocząć. Choć były to dla nich dwa miesiące naprawdę ciężkiej pracy, nie ukrywają, że terminale i odwiedzanie mieszkańców nie są im już straszne. Chętnie wezmą udział w kolejnym spisie.


Pierwszy taki spis

Powszechny Spis Rolny 2010 był pierwszym spisem realizowanym od czasu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Trwał od 1 września do 31 października, a badaniem objętych było około 1,8 mln podmiotów prowadzących bardziej lub mniej rozwiniętą działalność rolniczą.

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady, spis był obowiązkowo przeprowadzany we wszystkich krajach członkowskich UE, a użytkownicy gospodarstw rolnych, zobowiązani byli do udzielenia ścisłych, wyczerpujących i zgodnych z prawdą odpowiedzi na pytania zawarte w formularzu spisowym. Polski spis odbywał się w tym samym terminie i w takim samym zakresie tematycznym, co w innych państwach członkowskich UE. Choć istniała możliwość tzw. samopisu, to tylko 37 tys. osób zdecydowało się na samodzielne, elektroniczne wypełnienie ankiety spisowej. Pozostałych telefonicznie przepytywali ankieterzy lub odwiedzali w domach rachmistrze. 12 tysięcy rachmistrzów, wybrano w wyniku przeprowadzonych w gminach naborów. W samym województwie lubelskim, pracowało ich około 1400. Kandydaci na rachmistrzów musieli być pełnoletni i mieć co najmniej średnie wykształcenie. Asertywność, uprzejmość i cierpliwość, opanowanie podczas prowadzenia rozmów, a także umiejętność radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych – to cechy rachmistrza idealnego. Bo choć trudnych sytuacji nie było zbyt wiele, zdarzały się nieprzyjemne incydenty lub problemy z psami pilnującymi gospodarstw. W takich przypadkach rachmistrz mógł liczyć na pomoc. Wystarczyło, że nacisnął ikonkę „alarm” w swoim terminalu, a o tym, gdzie się znajduje i że ma problem, dowiadywał się lider gminny, dyspozytor i policja.

W spisie zebrano informacje dotyczące ogólnej charakterystyki gospodarstwa rolnego, powierzchni gruntów, zasiewów, pogłowia zwierząt gospodarskich oraz dane o liczbie ciągników i innych maszyn rolniczych, o zużyciu nawozów, strukturze dochodów gospodarstwa rolnego oraz o korzystaniu z programów wsparcia dla rolnictwa.

Choć pierwsze, wstępne wyniki GUS zaprezentuje już w połowie listopada, na dokładne wyniki spisu będzie trzeba poczekać do wiosny przyszłego roku. Analizy zebranych danych posłużą w przygotowaniu Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej po 2013r.

BZ