Komentarze
Granice wejścia w cyfrowy świat

Granice wejścia w cyfrowy świat

Kilka tygodni temu w czytaniach mszalnych na niedzielę pojawił się fragment z Księgi proroka Amosa. Jego treścią jest refleksja nad kondycją tego świata i przestroga skierowana do osób nieuczciwych, które uciskają ubogich i bogacą się ich kosztem; które dokonują wyzysku, a oszustwo jest ich stałym sposobem na życie.

Czytając ten fragment, nie mogłem się oprzeć refleksji: tyle lat minęło, żyjemy w zupełnie innym miejscu na ziemi – a słowa te nie straciły nic ze swej smutnej aktualności. Albowiem zmieniają się realia świata, rozwija się cywilizacja… a człowiek się nie zmienia. Ludzkie problemy, sprawy i słabości nadal pozostają aktualne… w sumie chyba wciąż te same.

Oczywiście, technika się rozwija. Zdaniem jej zwolenników jest to szansa na „ulepszenie” człowieka. W obszarze mediów rozwój techniki to ogromne poszerzenie możliwości komunikacji międzyludzkiej. Już nie tylko telefon, ale połączenia internetowe dają nam możliwość rozmowy z kimś, kto znajduje się na drugim krańcu globu. Rozmowy, podczas której nie tylko słyszymy, ale również oglądamy „na żywo” swego rozmówcę. I w takich sytuacjach pojawiają się nowe pytania: jak wobec tych technologii ma zachować się Kościół? Czy jest jakaś granica wejścia Kościoła w cyfrowy świat? Czy będzie kiedyś, w przyszłości (może nie tak dalekiej?) na przykład spowiedź przez internet?

Pamiętam, że kiedy dopiero rozpoczynałem studia doktoranckie na UKSW, czyli mniej więcej w 2001/2002 r., uczestniczyłem w bardzo ciekawej debacie, która odbyła się w siedzibie Episkopatu Polski, a dotyczyła właśnie możliwości spowiedzi przez internet. I jak w każdej debacie byli zwolennicy i przeciwnicy tej formy sprawowania sakramentów. Jednak wykładnia Kościoła jest tu jednoznaczna – takiej możliwości nie ma. Ciekawy był jednak jeden z argumentów „przeciw”, które padły w dyskusji – a który pochodził (paradoksalnie!) od ludzi młodych. Paradoksalnie, bo zwolennicy spowiedzi przez internet mówili, że to może przyciągnąć do Pana Boga młodzież, dla której komputer jest czymś codziennym (jeszcze wtedy nie było laptopów i smartfonów). I co ciekawe – właśnie ci młodzi ludzie mówili, że dla nich byłaby to sytuacja dość niekomfortowa, kiedy ten sam komputer, na którym grają w gry (o bardzo różnej treści!) czy też oglądają strony internetowe (o różnej treści!), miałby stać się narzędziem sakramentu pokuty. Takie wymieszanie czegoś, co należy do sfery jednak profanum, ze sferą sacrum było dla nich trudne do przyjęcia.

I tu oczywiście pojawiają się dalsze argumenty dotyczące roli mediów w odniesieniu do sacrum – jako czegoś, co jest służebne i co nie może tej sfery zastąpić, nie może samo stać się elementem sacrum. Media mają rolę preewangelizacyjną. Mają doprowadzić człowieka do spotkania z żywą wspólnotą wiary. Z fizyczną wspólnotą – a zatem przeżywaną także w ludzkiej cielesności, związaną z konkretnym wysiłkiem, który podejmuję, by fizycznie się w tej wspólnocie znaleźć. Być może rozwój techniki sprawi, że sieć komputerowa będzie podłączać się bezpośrednio do naszego rdzenia kręgowego (opisał to Rafał Ziemkiewicz w jednej ze swoich powieści science fiction). Ale wtedy tracimy ten wymiar cielesności, który dla Kościoła jest bardzo ważny. W religii chrześcijańskiej ciało to nie dodatek do duszy (zbędny i kłopotliwy), ale integralna część naszej osoby. A druga sprawa to ta wspomniana na początku granica między sacrum i profanum. Wydaje mi się, że to jest również granica wejścia Kościoła w cyfrowy świat – by nie ulec nadmiernej fascynacji możliwościami mediów, by pozostawić im rolę służebną wobec sacrum, wobec przeżywania spotkania z Bogiem we wspólnocie.

Ks. Andrzej Adamski