Rozmaitości

Grządki bez chemii

Każdy ogrodnik czy rolnik wie, że do dobrego wzrostu roślinom nie wystarczą jedynie woda i słońce. Równie istotnym elementem jest nawożenie.

W przydomowych i działkowych ogródkach warto postawić na naturę, dzięki czemu będziemy mieć pewność, że w naszym jedzeniu nie znajdą się zbędne i szkodliwe substancje. Największą zaletą naturalnych nawozów jest to, iż pozostają one przyjazne dla środowiska, o ile będą racjonalnie stosowane.

Są one zwykle bogate w różnego rodzaju składniki odżywcze łatwo przyswajalne dla roślin, więc można je z powodzeniem stosować jako zamienniki nawozów syntetycznych.

Co równie istotne – nie wszystkie wymagają od nas nakładów finansowych związanych z zakupem, bo część z nich można przygotować z tego, co mamy w domu. To także idealny sposób na wykorzystanie naturalnych odpadów z własnego ogródka. Domowy kompost, roślinne gnojówki to zwykle standard w ogrodnictwie hobbystycznym, z których warto korzystać. W naszym otoczeniu znajdziemy jednak wiele innych materiałów, jakie można wykorzystać przy nawożeniu roślin.

 

Na grządki i do doniczek

Niemal w każdym gospodarstwie domowym jajka są codziennym składnikiem diety. Dlatego produkcja odpadków w postaci skorupek jest spora. Zamiast wyrzucać je do kosza, można przygotować z nich nawóz wapniowy. Oprócz użyźniania grządek przyda się też roślinom doniczkowym. – Warto gromadzić skorupki przez kilka miesięcy i, jak trochę ich uzbieramy, przerobić. Najlepiej trzymać je w suchym miejscu, aby naturalnie wyschły resztki białka, które zawsze pozostają. Bez obaw – nie śmierdzą w domu, jeśli będą dobrze przechowywane – mówi dr hab. Paweł Bereś z Instytutu Ochrony Roślin – Państwowego Instytutu Badawczego, pasjonat roślin, ogrodnik i redaktor naczelny portalu „Działka i Ogród Naszą Pasją”, polecając do naturalnego suszenia skorupek papierowe torebki. Zapewnią one przepływ powietrza, a wsypana na ich dno odrobina ryżu zwiąże wydzielaną przez wysychające białko wilgoć. – Gdy już zgromadzimy odpowiednią ilość skorupek, warto przesypać je na blachę i wyprażyć w piekarniku w temperaturze 180-200°C przez 20-30 min. To domowy sposób na zabicie potencjalnych bakterii, które mogą pozostawać na skorupkach, zwłaszcza bakterii wywołujących salmonellę. Dlaczego warto to robić? Ponieważ niektórzy skorupki stosują wokół roślin, które często zjadamy na bieżąco, zatem lepiej dmuchać na zimne – radzi.

 

Moc wapnia

Pokruszone bądź zmielone na drobno, np. w starym młynku do kawy, skorupki to typowy nawóz wapniowy, który – jak podkreśla dr Bereś – z czasem będzie podnosił pH gleby, uwalniając wapń do środowiska. Dzięki niemu podłoże, w którym uprawiane są rośliny lubiące odczyn obojętny bądź zasadowy, nie ulegnie szybkiemu zakwaszeniu. – Taki „proszek skorupkowy” miesza się z glebą jak typowy nawóz wapniowy. Pozostawienie nieco grubszych fragmentów skorupek będzie działało rozluźniająco na gleby cięższe. Korzystnie wpłynie też na przepływ wody i powietrza, co jest ważne dla systemu korzeniowego roślin, a dodatkowo wskutek naturalnego rozpadu będą z czasem uwalniały wapń do środowiska – wylicza zalety naturalnego nawozu redaktor naczelny portalu „Działka i Ogród Naszą Pasją”. Trzeba tylko pamiętać, aby pod rośliny kwaśnolubne nie stosować wapnia, jak również nie przesadzić z jego zawartością na glebach typowo zasadowych.

 

Bariera przeciwko ślimakom

Istnieje przekonanie, że skorupki jajek sprawdzają się także jako naturalne bariery przeciwko ślimakom. – Warto podkreślić, że nie zawsze są one skuteczne w tej kwestii. Mimo to w ogrodach ekologicznych stanowią jedną z ważniejszych metod zniechęcania ślimaków do uszkadzania roślin. Nie zabiją, ale sprawią, że mięczaki nie będą pełzły w kierunku, w którym sobie tego nie życzymy – tłumaczy dr P. Bereś, precyzując, iż przeciwko ślimakom nagim stosuje się skorupki jajek w dwóch postaciach – drobno potłuczone bądź pył. – Zwykle otacza się nimi całe grządki albo konkretne rośliny tak, aby dane miejsce z każdej strony chronił niejako mur. Problem polega jednak na tym, że powinien być to dość szeroki pas, aby ślimak faktycznie odczuł, że istnieje jakaś bariera. Dobrze, by liczyła 10-20 cm szerokości. Nie zadziała ona jednak, gdy w ogrodzie mamy duże osobniki, które dość szybko się przemieszczają bądź znajdowały się w glebie, zanim rozsypaliśmy skorupki. Niekiedy wręcz można mięczaki zamknąć taką barierą wewnątrz grządki, stąd nie jest to wyjątkowo skuteczna metoda – wyjaśnia ekspert. Natomiast pył ze zmielonych skorupek działa jak wapno ogrodnicze, czyli może powodować odwodnienie ciała ślimaka, gdy ten przez taką pylistą barierę przepełznie. Jednak, jak zauważa dr Bereś, w przypadku pyłu wystarczy lekki deszcz lub podlewanie, by przeniknął on do gleby, w związku z czym trzeba usypywać kolejne bariery. Zdaniem eksperta, mimo że metoda ta nie zawsze na ślimaki zadziała, warto jej na początek spróbować. Gdy widzimy, że jest nieskuteczna, trzeba sięgnąć po inne, a tych ekologicznych nie brakuje w ograniczaniu problemu ślimaków w ogrodzie.

 

Doskonały do odkwaszania gleby

Innym materiałem, z którego przygotujemy nawóz, jest popiół drzewny. – Ogrodnicy od lat wykorzystują go do ograniczania pojawu ślimaków (wysokie pH popiołu odwadnia ślimaki), ale używają też do zaprawiania nasion, cebulek czy też kłączy i bulw. Opryskiwanie roślin roztworem popiołu – 100 g popiołu wsypać do 2 l ciepłej wody i pozostawić na 24 h; przefiltrować płyn na gazie i użyć do opryskiwania roślin, dodając nieco płynu do naczyń, aby ciecz się przyczepiała łatwiej do liści – także jest stosowane jako forma niechemicznego ograniczania pojawu szkodników, np. mszyc. Rośliny można także opylać popiołem, ale zabieg ten wymaga częstego powtarzania, gdy są opady deszczu lub podlewamy rośliny – radzi dr Bereś.

Ekspert zauważa, że popiół drzewny (czysty) to bardzo cenny nawóz mineralny pochodzenia organicznego. Jest bogaty w wapń (Ca), potas (K), fosfor (P), magnez (Mg) oraz mikroelementy. – Konkretny skład zależy od tego, jakie drzewo było spalane – podkreśla, dodając, iż to doskonały surowiec do odkwaszania gleby. Jego pH może sięgać 10-12, a więc jest bardzo wysokie, zwłaszcza że średnia zawartość wapnia w popiele to 30-35%. Nie stosujemy go zatem do roślin kwaśnolubnych, bo będzie podnosił pH – przypomina dr Bereś, dodając, iż popiół to także cenny nawóz potasowo-fosforowo-magnezowy: potasu może być w nim do 10%, fosforu do 4%, a magnezu do 3%. Nie zawiera azotu, który w trakcie spalania ulatnia się do atmosfery.

 

Sprawdzi się wszędzie

Nawozu z popiołu można używać cały rok, ponieważ zawiera składniki, których rośliny potrzebują na etapie kwitnienia i owocowania. Jak go stosować? Poprzez rozsypywanie na powierzchni, wymieszanie z glebą, ale można także zrobić wodną zawiesinę.

Zanim jednak go użyjemy do nawożenia grządek, w szklarniach czy tunelach, trzeba sprawdzić pH gleby. – Gdy ma ona pH 7 i więcej, lepiej popiół odpuścić, bo zbyt zasadowe podłoże wielu roślinom nie służy. Najlepiej stosować na glebach o pH 5,5-6,7, a także gdy są one kwaśne i chcemy uregulować ich pH – mówi dr Bereś, dodając, że gdy używamy popiołu, nie musimy już stosować nawozów mineralnych zawierających podobne składniki odżywcze. Konieczne jest jednak dodanie azotu, którego ten nawóz naturalny nie ma.

Jakie rośliny można podsypywać popiołem? Warzywa, zioła, kwiaty, trawnik, sprawdzi się również w sadzie. Wyjątkiem są rośliny kwaśnolubne, gdzie trzeba uważać na pH gleby, aby go nie podnieść. Popiół drzewny można dosypywać do kompostownika i gnojówek roślinnych.

 

Z naturą też można przesadzić

– Niektórzy uważają, że jak coś pochodzi z natury, np. popiół, obornik, gnojówka, mączki bazaltowe, to można to stosować do woli, bo jest w pełni bezpieczne, wszak naturalne. Tymczasem naturą też można „popsuć” naturę. Tak jak każdy nawóz, tak również popiół, stosujmy z głową, aby nie zniszczyć choćby pH gleby, co może unieruchomić pobieranie części składników odżywczych albo doprowadzić do nadmiernej kumulacji niektórych z nich – ostrzega redaktor naczelny portalu „Działka i Ogród Naszą Pasją”, polecając raz na kilka lat, a najlepiej co roku, zrobić badanie gleby w ogrodzie, by wiedzieć, co w niej jest i co trzeba dodać, a czego mamy w nadmiarze. Takie badania wykonują stacje chemiczno-rolnicze.

DY